Rozdział 24

948 48 3
                                    

Miesiąc później

Przez cały czas po kilka razy dziennie ćwiczę z Gilbertem na sali. Po wyczerpującym treningu siadamy na jednej z ławeczek.

-Jak tak dalej będziesz mnie katował tymi treningami Gilbert to pewnego dnia stanę z tobą do walki w oktagonie i pokażę ci, że potrafię być lepsza od ciebie. Śmieję się, ale spoglądam na Gilberta i widzę, że nie jest mu do śmiechu z poważną miną patrzy na mnie i mówi

-Zdaję sobie sprawę ,że jesteś lepsza ode mnie i sprytniejsza.Mam nadzieję, że nigdy nie będziesz musiała stanąć w takim oktagonie w którym ja dziś stanę ani w żadnym innym Emmo.

-Gilbert o czym ty mówisz? Pytam zaskoczona, bo nic nie wspomniał o żadnej walce.

-Emmo czy mogę cię prosić o przysługę? Pyta z nadzieją w oczach

-Pewnie zrobię co tylko chcesz. Odpowiadam szybko

-Obiecaj mi Emmo, że jeżeli coś mi się stanie to zaopiekujesz się Haną i naszym dzieckiem. Wiem, że wymagam od ciebie dużo, ale chcę, abyś miała na nich oko ja nie mam nikogo kto mógłby się nimi zająć. Oczywiście zabezpieczyłem ich finansowo więc o to nie musisz się martwić.

-Gilbert do cholery jasnej powiedz mi o co chodź. Odpowiadając na twoje pytanie oczywiście, że się nimi zaopiekuję, ale powiedz mi czy to ma coś wspólnego z Matteo.

-Bystra jesteś Emmo i zaczynam już rozumieć co Matteo widzi w tobie. Tak Emmo chodzi o Matteo. Odpowiada a ja nie mogąc dłużej wytrzymać ponaglam go, aby mówił dalej

-Gilbert no mów wreszcie, bo oszaleję

-Emmo dziś będę walczył z Matteo w oktagonie. Dla tego przez ten cały miesiąc dał mi spokój. Matteo uważa, że go zdradziłem a  zdrajcom nie można niczego darować takie są zasady.

-Chwila chwila Gilbert a co będzie jak wygrasz? Pytam a Gilbert uśmiecha się sztucznie i mówi

-Nic Emmo nic nie będzie, bo nie wydaje mi się, abym wygrał. Matteo jest niepokonany nie przegrał żadnej z walk a uwierz odbył ich mnóstwo.

-Każdy ma słaby punkt Gilbert tylko trzeba go wyczuć i wykorzystać go z zaskoczenia. A ty uwierz w siebie przecież jesteś moim trenerem nawet powiedziałabym, że najlepszym jakiego miałam więc nie biorę pod uwagę takiej opcji, że przegrasz.

-Emma to nie będzie zwykły pojedynek. To walka na śmierć i życie.Tylko jeden z nas będzie mógł z tej walki wyjść cało.

-Nie Gilbert powiedz, że żartujesz. Mówię z przerażeniem  i łzami w oczach.

-Chciałbym żartować Emmo, ale niestety to jest nasza mroczna rzeczywistość. Dla tego prosiłem cię o tę przysługę.

-Nie ma takiej opcji Gilbert nie pozwolę ci walczyć nie możesz rozumiesz.

-Muszę Emmo nikt inny nie stanie za mnie w oktagonie. To jest moja walka. To ja muszę zmierzyć się z Matteo. Po tych słowach Gilbert nieświadomie podpowiedział mi co powinnam zrobić, ale wiem, że gdybym mu teraz powiedziała jaki mam plan nie zgodziłby się na to.

-Gilbert oczywiście obiecuję ci, że zaopiekują się Haną i waszym dzieckiem. Rozumiem też, że nie zamierzasz denerwować Hany i nic jej nie powiesz o walce.

-Nie Emmo nie zamierzam jej nic mówić.

-Gilbert powiedz mi jak wyglądają te walki i czy obowiązują tam jakieś zasady?

-Zasada jest tylko jedna walka musi się odbyć i tylko jedna osoba może ją wygrać.

-Czyli Matteo nie ustalił konkretnych zasad których trzeba byłoby przestrzegać? Dopytuję a Gilbert zerka na mnie nie pewnie po czym mówi

-Emmo co ty wymyśliłaś?

-Nic po prostu jestem ciekawa. Odpowiadam szybko po czym dodaję

-Gdzie ma odbyć się ta walka i o której?

- Po co ci ta informacja Emmo?

-Chcę być tam z tobą nie mogę zostawić cię samego to przeze mnie to wszystko

-Nie to nie twoja wina Emmo. A walka ma odbyć się w podziemiach

-Gdzie?

-W podziemiach to tajemnicze przejście mieszczące się w piwnicy Matteo prowadzi ono do nie legalnych walk ,klubów i kasyn.

-Jakim cudem ja tam pracowałam i nie miałam zielonego pojęcia o tym miejscu

-Bo Matteo zabronił nam cię o tym informować nie wiem czemu, ale nie chciał, abyś zobaczyła prawdziwy jego świat.

-Rozumie cię Gilberd, ale proszę obiecaj mi, że będę mogła tam z tobą dziś pojechać.

-Emmo wolałabym abyś została z Haną może coś podejrzewać jak oboje znikniemy dziś wieczorem

-Coś wymyślimy Gilbert nie chcę, abyś jechał tam sam. Mówię i przytulam się do niego, bo wiem, że jest moim prawdziwym przyjacielem który przeze mnie musi dziś stanąć w oktagonie i zawalczyć na śmierć i życie.








Kochani zbliżamy się do końca opowieści!

Jeszcze kilka rozdziałów, które postaram się jak najszybciej dla was napisać.

Pozdrawiam cieplutko :

fantastyhistorie :)

Kompromis MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz