ROK II: Rozdział 7

223 23 110
                                    

Nerwowo wierciłem się pod ostrym spojrzeniem Łukasza.

— Więc twierdzisz, że przez ostatni czas nie zauważyłeś absolutnie nic podejrzanego?

— No chyba tak właśnie mówię — odpowiedziałem nieco zgryźliwie, ale jednak z nutką desperacji otaczającą to wszystko.

Nic nie zauważyłem, czy nie chciałem tego widzieć; Chryste, co za różnica? Może już po prostu przyzwyczaiłem się do uczucia, że grunt uciekał mi spod nóg średnio kilka razy dziennie, a ja spadałem i obijałem sobie ten swój głupi pysk.

I tutaj cię, Łukasz, zdziwię — zaskakująco nic mi się tam nie poprzestawiało. Już chyba nawet nie miało co tam się ułożyć; głowa tylko pusto odbijała się od tego rowu, w który wpadałem coraz częściej i tylko cud, że jeszcze się nie rozbiła.

Spierzchnięte wargi? Przecież ja też zapominałem o piciu wody, czasami człowiek jest zalatany, wiesz? Wory pod oczami przecież też zdarzały się nawet najlepszym, czasami po prostu trzeba było zarwać nockę. Wiem, że istniały kosmetyki, które pomogłyby ci je ukryć, ale może skończyły ci się, a ty, biegając między domem, szkołą, znajomymi i zajęciami dodatkowymi, nie miałeś już zbytnio czasu ani głowy, żeby przejmować się takimi rzeczami, hm? To w końcu nie tak, że zaczynałeś coraz mniej dbać o to, jak inni cię postrzegają, jak się prezentujesz, bo w końcu kogo to obchodzi, nie? Z drugiej strony, przy tej wszechobecnej znieczulicy, byłeś jakiś taki rozdrażniony, nieprawdaż? Ale niedługo będzie trzeba napisać sporo sprawdzianów, każdy chyba tutaj jest już zmęczony i nieswój.

To wszystko było takie zdradliwe; czy mój umysł podsuwał mi kolejne rozwiązania tych niedogodności, bo w głębi wiedziałem, że prawda zmiotłaby mnie z planszy. A to nie było takie trudne do usprawiedliwienia, jak z początku wyglądało. Zawsze znalazła się jakaś wymówka, zresztą ty sam byłeś swoim najlepszym adwokatem. Za nic w świecie nie chciałeś dać za wygraną i przyznać się do tego, co tak naprawdę miało miejsce na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy.

Mówiłem już, że nie chciało mi się z tobą kłócić, prawda? Bo ja naprawdę nie miałem już na to siły. Dlatego łykałem łapczywie to, co podsuwałeś mi tak ochoczo pod nos i muszę przyznać, że dość długo żułem i dławiłem się tym chłamem, zanim poszedłem po rozum do głowy. Ale mnie też nie można winić, sam w końcu uznałem, że jest tam dosyć pusto i ktoś taki jak ty, nie miał zbyt wielu problemów w zwiedzeniu mnie z drogi do celu.

— Dobra, ale dlaczego? — odezwałem się w końcu po dłuższej ciszy, kładąc się na trawie i zamykając oczy. — Dlaczego zachowujesz się tak, jakby tutaj na siłę był ktoś do obwinienia? Dlaczego to zawsze musi być takie czarno białe? Jak mam go obwiniać? Błagam, powiedz mi, że on nie chciał dobrze; że zrobił to wszystko, bo jest takim chujem? I dlaczego milczysz?

Widziałem spod przymrużonych powiek, jak Łukasz uśmiecha się i kręci z niedowierzaniem głową.

— Ahh, tak sobie to tłumacz, Damian. Cóż za świetny wybór — skwitował i podniósł się, otrzepując spodnie ze źdźbeł trawy.

Wiedziałem, że chciał skończyć rozmowę, ale mnie to tak bardzo nie satysfakcjonowało, więc w ostatniej chwili, cudem, zdążyłem złapać go za nogawkę jeansów. Muszę przyznać, że musiałem wyglądać naprawdę żałośnie, bo nie w sposób było nie zauważyć zatroskania na jego twarzy, kiedy tak na mnie patrzył.

— Widzisz, po prostu... umm... — westchnął i założył ręce na piersi, patrząc się przez dłuższy moment przed siebie. Nie mogłem nie zwrócić uwagi na to, że cały się spiął, a ja, po raz kolejny, zaczynałem żałować drążenia tematu. — To nie o to chodzi, czy on chciał dobrze, czy nie; no chciał dobrze, no i co z tego wam wszystkim wyszło? Ty udajesz, że nie ma problemu, a on dalej swoje. Damian, cholera, nie bój się tego powiedzieć, dobrze? Odjebał, odjebał strasznie i to zaraz wymknie się spod waszej kontroli, o ile już tego nie zrobiło. To, że o tym nie myślisz albo zachowujesz się, jakby cały ten problem nie istniał, nie oznacza, że go nie ma, myślałem, że jednak zdajesz sobie sprawę jak to wszystko działa? Hm?

...dlaczego?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz