ROK II: Rozdział 16

193 18 35
                                    

— Myślę, że powinieneś się z nim przespać; mi się nie udało, to chociaż zdasz mi relację, czy jest tak fajnie, jak to wszyscy na mieście mówią.

Łukasz śmiał się ze mnie nieprzerwanie od kilkudziesięciu minut. Z początku denerwowałem się na niego, ale sam szybko skończyłem śmiejąc się pod nosem z jego kolejnych głupich tekstów.

Zresztą, czy pozostało mi coś innego w tej sytuacji? Mogę założyć się, że żadna osoba z mojej klasy nie podejrzewałaby mnie o takie dzikie numery, ale oto jestem. Żyję i z każdym dniem coraz dobitniej utwierdzam wszystkich w przekonaniu, że w mojej głowie jednak świeci pustkami.

Wiedziałem, że Łukasz nie do końca popiera to, co zrobiłem, ale też nie mogłem powiedzieć, że nie czułem niesamowitej ulgi; było mi o tyle lżej, że mogłem w końcu przyjść do niego i ponarzekać na wszystko albo i nawet spytać o radę (której pewnie i tak potem nie wykorzystam, ale to szczegóły) aniżeli dusić w sobie cały ten rozgardiasz.

— Naprawdę? — spytałem, ale napotykając jego skonfundowane spojrzenie dodałem: — Naprawdę tak o nim mówią? No wiesz, że...

Zarumieniłem się, a on parsknął śmiechem.

— Będziesz musiał sam się o tym przekonać. — Poruszył wymownie brwiami, a ja postanowiłem już nie drążyć dalej tematu.

W zasadzie, to nie wiedziałem, czy chciałbym, żeby doszło do czegoś takiego między nami; pomijając tę jedną nieszczęsną sytuację, to przecież byliśmy grzeczni. Od jednego czy dwóch pocałunków świat się jeszcze nie zawalił, prawda?

— Co z Basią? — Zmienił kierunek rozmowy, odpalając papierosa.

Wyciągnąłem rękę po paczkę leżącą na stolę, ale ten szybko mnie w nią walnął. Przewróciłem oczami i mruknąłem: „tylko jednego, przestań."

Odpalając go, zaraz znieruchomiałem, przypominając sobie rzeczy, które mówił mi Marcin. Czy to właśnie tak wyglądało?

Palę tylko na imprezach. Oj, tylko jednego. To tylko jedna paczka, nie dramatyzuj! Przestanę od jutra. Albo po weekendzie. Może od środy?

Westchnąłem ciężko. Czy to powstrzymało mnie przed wypaleniem tego papierosa i sięgnięciem po kolejnego? Jasne, że nie.

— Rozumiesz, że odezwała się do mnie po tym wszystkim? — prychnąłem. — Tak po prostu powiedziała, żebym wybierał: ona albo on...

— Oho, ktoś tutaj się zakochał! — zaświergotał.

— Jak tak wygląda prawdziwa miłość, to chyba podziękuję.

Zawiesiłem się, patrząc martwym wzrokiem przed siebie.

Czy ona faktycznie mnie kochała? Czy tak to miało wyglądać? Wybaczyłaby mi wszystko, bylebym tylko został przy niej? Żebym tylko wybrał ją?

Nie chciało mi się w to wierzyć; przecież nie znaliśmy się na tyle, żeby Basia zaczęła darzyć mnie takim uczuciem! Wiem, że nie wszyscy wychodzili z takiego założenia jak ja, ale nie potrafiłem wyobrazić sobie, jak to wszystko miało niby funkcjonować, kiedy do tej pory, jedyne, co robiła, to przyglądała mi się z ukrycia.

Jak inaczej miałem to nazwać? Nie rozmawialiśmy zbyt wiele, przez ostatnie kilka tygodni trochę się to rozwinęło, ale tak poza tym...? Klapa, totalna klapa. Zero podstaw do takich poważnych deklaracji.

Mogła być mną zauroczona, mogłem jej się podobać, ale nie przesadzałbym, mówiąc o tym, jak o wielkiej miłości. To dopiero było totalne oderwanie od rzeczywistości!

...dlaczego?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz