Rozdział 29

2K 98 222
                                    

|Tord|

Po jakimś czasie wybraliśmy jeden z seansów, ale o kupienie biletów i tak musieliśmy prosić Pata, bo ni chuja nie rozumieliśmy co na tej stronie pisało.

Potem kazałem mu wypierdalać się umyć, bo walił solą morską na kilometr, o piasku już nie wspominając. Kiedy tamten zniknął w łazience ja wypakowałem naszą kolację. Po otwarciu pierwszego pudełka po pokoju rozniósł się przyjemny zapach jeszcze w miarę ciepłego kurczaka z rożna. W drugim pudełku były frytki i jakaś sałatka. Rozdzieliłem plastikowymi sztućcami po połowie dla każdego. Spojrzałem na drzwi do łazienki. Słychać było, że szatyn jeszcze się kąpie. Stwierdziłem, że nie będę na niego czekał, więc zacząłem jeść. Po chwili Tomek wyszedł z kibla.

- Ej no, ja bym na ciebie zaczekał.. O, jest kurczak – podszedł do stolika.

- Ta.. Wytrzyj se ten łeb, bo kapie.

- Ech, zachowujesz się jak typowa kobieta – chłopak wrócił po ręcznik.

- Grabisz sobie.

Po zjedzeniu kolacji zająłem się pracą, a on poszedł do Pata żeby załatwić całą sprawę z kinem. Nagle przyszła do mnie wiadomość:


Tom:
(sory że ci przeszkadzam)

Pasują ci siedzenia na kanapach na samym tyle?

Tord:
Tak, mogą być

Ale ja za to nie płacę

Zresztą to ty chciałeś iść

Tom:
No..

No tak, myślałem, że to oczywiste

Tord:
No i dobrze

Tom:
😍😘🥰🥰😍😘😊😊🥰😘💙❤💙❤💙❤

👉👌👉👌👉👌👉👌👉👌👉👌

Tord:
Tom czy ciebie już do reszty popierdoliło?

Tom:
Sory Pat dorwał mi się do telefonu

Okej już ci nie przeszkadzam buziaki



Odłożyłem telefon i wróciłem do pracy. Po pewnym czasie jednak poczułem zmęczenie, więc poszedłem się myć, a następie spać.

* * *

Następny dzień nie minął jakoś nadzwyczajnie. Wszystko przebiegało tak jak zawsze (zagroziłem temu cymbałowi, że jak zacznie odpierdzielać przy innych taką samą manianę jak w pokoju, to chuja zrobię, a nie pójdę z nim do tego kina. Szanujmy się). Kiedy pod wieczór mieliśmy wychodzić, Tomek poszedł do Edda, żeby poinformować go o tym, że wychodzimy, bo „chce mnie przeprosić". Jak się okazuje czasem umie pomyśleć.

W kinie kupił nam popcorn i cole. Wybraliśmy film akcji, więc nie było jakoś ekstremalnie nudno. Podczas scen strzelanki mówiłem mu wszystkie wypatrzone przeze mnie błędy, na co on się śmiał. Ogólnie było spoko, takie typowe przyjacielskie wyjście.

- A więc teraz do pizzerii?

- Dokładnie – z zacieszem na ryju wmaszerował do restauracji i zdjął mi kurtkę, odwieszając ją na wieszak przy wejściu. Ja w tym czasie usiadłem przy stoliku znajdującym się w samym rogu lokalu. – Przytulnie tu – stwierdził dosiadając się do mnie.

- No – zamówiliśmy i zjedliśmy.

Kiedy tylko wróciliśmy do pokoju, ten od razu na mnie naskoczył z iskrami w oczach:

Niezależny || [TomTord]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz