Rozdział 16

2.5K 172 146
                                    

Był piękny, poniedziałkowy ranek. Tord właśnie poprawiał mundur i miał już wychodzić, gdy nagle..

- Tord, czekaj! - z głębi domu wyleciał Tom, który miał tylko do połowy ubrane spodnie i właśnie próbował je naciągnąć, prawie zaliczając przy tym glebę. - Kurwa..! Cholera, ty tak musisz codziennie wcześnie wstawać? Przejebane.. - zaczął nakładać buty.

- Ee.. Co ty robisz?

- No jak co? - podniósł na niego zdziwiony wzrok. - Idę zobaczyć gdzie pracujesz.

- .. CO?

- No co ty taki zdziwiony? Przecież ustaliliśmy, że jadę z tobą.

- O ile pamiętam, to się nie zgodziłem..

- A Spierdalaj! Jadę z tobą i nie masz nic do gadania!

Rogacz zamyślił się, a po chwili uśmiechnął się złośliwie i powiedział:

- Dobra. Ale będziesz musiał pomagać mi w pracy.

- Spoko.

- Fajnie.

- Fajnie.

Oboje weszli do garażu, a następnie wsiedli do auta Norwega i mieli już ruszać, gdy nagle szaro oki coś sobie przypomniał.

- A, właśnie! - odwrócił się na fotelu w stronę Tom'a. - Jeszcze jeden warunek.

- No?

- Masz zakaz mówienia komu kolwiek gdzie i jako kto pracuję. Jeżeli komuś powiesz, zabiję cię i tę osobę.. - tu wyjął z pasa przy mundurze pistolet.

- He he.. - szatyn zaśmiał się nerwowo widząc, że chłopak jest zupełnie powarzny. - A co? Jako prostytutka pracujesz? - odważył się powiedzieć, gdy Norweg schował już broń.

- Tak, oczywiście.. - Tord przewrócił oczami.

- He he.. To skoro tak, to ile kosztuje godzina~ ? - tu położył swoją dłoń na kroczu rogacza i lekko ją ścisnął.

- T-tom, bo cię k-kurwa wypierdolę z te-tego samochodu..!

- Uuu.. A kto tu się nam tak jąka~..? - mówiąc to jeszcze mocniej ścisnął rękę.

- Ymm.. - chłopak zgiął się lekko w pół. - Tom, t-teraz to t-ty zachowujesz się jak j-jakiś gej..!

- A podoba ci się to~..? - czarno oki przybliżył się znacząco do Norwega, nie przestając uciskać jego krocza.

- Ymm..

- EEEEEEEEEEE...

Oboje spojrzeli się zdziwieni w stronę drzwi do garażu, w których stał Edd z puszką coli, i miną mówiącą: "CO KURWA..??".

Tom go zignorował i po prostu usiadł z powrotem na swoje miejsce, a Tord zrobił się cały czerwony i już chciał coś powiedzieć, ale zielonek odwrócił się, wszedł w głąb domu i krzyknął:

- Matt! O ile my się założyliśmy?!

- A co?! - odkrzyknął mu z góry rudzielec.

- Bo wygrałeś!

- CO??! - tu można było usłyszeć jak coś/ktoś spada ze schodów.

- Jezu, nic ci nie jest?! - po tym drzwi do pomieszczenia się zamknęły i nic nie było już słychać.

Po usłyszeniu rozmowy dwójki przyjaciół Tord miał ochotę umrzeć i schował twarz w dłonie, osówając się na fotelu.

- Dobra, weź nie pierdol, tylko jedź - jego chwile depresji przerwał Tom, który nic sobie nie robił całą sprawą.

Niezależny || [TomTord]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz