Rozdział 37

770 50 22
                                    

Kiedy Tord wrócił do domu, na drodze do swojego pokoju stanął mu Tom, opierający się o ścianę na korytarzu. Norweg tylko przewrócił oczami wzdychając, po czym wszedł do pokoju, a zaraz za nim czarnooki, zamykając za sobą drzwi.

- A więc? - zaczął.

- Co "a więc"? To chyba ja powinienem zapytać? Znowu na jakieś debilne pomysły wpadasz.

- Naprawdę nie wiem o co ci chodzi. Udam że rozumiem, że mogłeś nie chcieć, ale żeby aż tak się o to wkurzać?

- Po prostu zaczynasz mnie już osłabiać.

- No ale co jest takiego w tym złego?!

- Wszystko do jasnej cholery! - Tord odwrócił się do niego przodem. - Pomijając, że dopiero niedawno zaczęliśmy być oficjalnie parą, to małżeństwo to nic innego jak pasmo zakazów i nakazów, przez które są same problemy!

- Co ty gadasz! To znak tego, że kocha się kogoś tak bardzo, że chce się spędzić z tą osobą resztę życia! Gdyby coś ci się stało, gdybyś trafił teraz do szpitala, nikt by nie mógł mi powiedzieć w jakim stanie się znajdujesz!

- Jak "nikt"?! Paul i Patryk by ci mogli powiedzieć!

- Sam wiesz, że nie o to mi chodzi! - Tom podszedł blisko do Torda. - Bardzo mi na tobie zależy i nie chcę cię stracić..

- Co niby znaczy "stracić"..? - Tord spojrzał w bok lekko zaczerwieniony.

- Po prostu chcę być przy tobie już zawsze - Tom przyłożył dłoń do policzka Norwega, którą ten chwycił.

- Teraz tak myślisz, ale to się zmienia.

- Możliwe, ale możemy o tym pomyśleć jak już tak się stanie, prawda? - szatyn lekko go pocałował. Tord westchnął.

- Tak czy inacze, wydaje mi się, że to i tak za szybko.

- Bo ja wiem, jesteśmy dorośli, nie muszę cię zabierać na randki, bo znamy się już parenaście lat.

- No i to jest właśnie problem. Tobie może i łatwiej to przyszło, ale samo to, że z "wrogów" przeszliśmy do pary jest już ewenementem. Na tą chwilę się nie zgadzam. Daj mi trochę czasu, przemyślę sobie wszystko - Tom cały się rozpromienił po czym mocno przytulił Norwega, całując go w policzek.

- Niezależnie od tego czy będziemy małżeństwem czy nie, i tak cię będę kochać. Nic na siłę, sam zdecyduj czy chcesz.

- Jasne - Tord oddał uścisk.

× × ×

Parę następnych dni minęło bez żadnych zdarzeń wartych uwagi; Tom parę razy "pomagał" Tordowi w pracy, a przez resztę czasu zajmował się swoimi sprawami.
W następnym tygodniu cała czwórka została zaproszona na obiad przez Patryka i Paula.

Tydzień później, we wtorek wieczorem, Tord poszedł do pokoju Toma. Zamknął za sobą drzwi.

- Co do twojej "propozycji" - zaczął. - Mogę się zgodzić, ale pod paroma warunkami. Nie chcę z tej okazji żadnej imprezy, mamy po prostu iść do urzędu, załatwić formalności i tyle. Wiadomo też, że trzeba będzie powiedzieć chłopakom i moim rodzicom, ale nie chcę się z tym jakoś bardzo obnosić. Ale żeby nie było, to nie ma być żadna tajemnica. A, i chcę inne obrączki.

- Czemu?! Co jest nie tak z tymi które kupiłem?!

- Tom, nie obraź się, ale są okropne. Razem wybierzemy jakieś przez internet.

- Coo..? Czemu przez internet? Nie możemy pójść do jubilera, jak w filmach?

- Nie mam czasu na takie pierdoły. Mam nadzieję, że uda się do tego urzędu umówić na sobotę albo niedzielę..

- Cieszę się - Tom uśmiechnął się szeroko. Norweg spojrzał na niego.

- No ja myślę, że się cieszysz. Będę mógł cię straszyć rozwodem, może wreszcie bedziesz mnie słuchał.

- Hahahaha, proszę nie mów tak..

× × ×


- Czyli... Żenicie się..?

- Za miesiąc.

- Szybko poszło - stwierdził Matt.

- Ale... Nie możecie z tym trochę poczekać..? Może jeszcze sobie wszystko przemyślcie?

- Edd, zamknij się, lecisz mi stówę.

- Kurwa...!

- Robicie jakąś kolację po tym? Czy coś? - Matt zwrócił się do pozostałej dwójki.

- Nie.

- Coo? Czemu? To najlepsza część.

- Tord nie chce.

- Tord, jesteś beznadziejny.

- Miło mi.

- Macie w ogóle jakieś obrączki?

- Tak, ale jeszcze nie przyszły. Co prawda Tom już jedne kupił, ale są paskudne. Pomijając, że nie są dopasowane..

- TORD, NIE ZNASZ SIĘ.

- A co z Patem i Paulem? - wtrącił się wreszcie Edd. - Powiedzieliście im?

- Ta.. - Tord odwrócił wzrok lekko zaczerwieniony. Potem Tom powiedział przyjaciołom, że tak naprawdę Norweg sam do nich pojechał i nie chce powiedzieć jaka była ich reakcja.

- No.. To gratulacje. Chyba..

- Edd, uspokój się.

- Ale moje pieniądze...!

Tord zerknął na szatyna. Był rozpromieniony i wydawał się być najszczęśliwszy na świecie. Przeniósł wzrok na okno. Był ładny dzień. Ptaki śpiewały, kwiatki rosły.. Właśnie w takie dni TE KURWY PISOWSKIE SIĘ W PIEKLE POWINNY SMAŻYĆ

 Właśnie w takie dni TE KURWY PISOWSKIE SIĘ W PIEKLE POWINNY SMAŻYĆ

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Niezależny || [TomTord]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz