∆6∆

1.4K 105 24
                                    

- Żółty, wchodzisz. - wyczerpana szarpnęłaś śpiącym chłopakiem. Ten warknął coś niezrozumiale, wyrywając ramię z twojego uścisku. - Powiedziałam wchodzisz. - Wysyczałaś zaciskając dłoń na ciele Zenitsu.

- Mogę jeszcze... - Zobaczył twój groźny i wyczerpany wzrok - Już wstaję - Żółtowłosy podniósł się do siadu, by po chwili całkowicie stanąć na nogi.

- Dziękuję. - powiedziałaś zadowolona kładąc się na jego miejscu.

- znajdź sobie swoje miejsce.

- Nie, już mi tutaj zagrzałeś.

Nie widziałaś twarzy chłopaka, ale byłaś pewna, że delikatnie się uśmiechnął. Słyszałaś jak kieruje kroki w to samo miejsce, w którym ty pełniłaś swoją wartę. Czyli jednak potrafi dobrze ocenić sytuację. Brakuje mu tylko nieco odwagi.

***

- Te, szefowa. - Słyszałaś niewyraźny, jakby znajomy głos. - Wstawaj, powinniśmy już ruszać. - Siłą, którą udało ci się zgromadzić od chwili obudzenia, przypomniałaś sobie o poznanym dzisiejszej nocy chłopaku. Otworzyłaś oczy, żeby z czystej ciekawości móc mu się przyjrzeć.
Kadet w zielonym kimono kucał nad tobą, czekając aż w jakiś sposób zareagujesz. Miał dziwny odcień włosów, i nie za bardzo byłaś w stanie stwierdzić co to za kolor. Potem oczami zjechałaś na jego czoło. Duża, ciemna blizna. Można stwierdzić, że to poparzenie, ale nie byłaś pewna.

- Wiesz co? - Odezwałaś się, a pełny nadziei zabójca wstał, wierząc, że zrobisz to co on. - Ta blizna... Optycznie pomniejsza twoje wielgachne czoło. - wskazałaś palcem na jego twarz.

- każdy mi to powtarza! - Oburzony, ruszał wściekle rękoma. - Taki już mój urok, dobra? Swoją drogą, Tanjirou Kamado. - Chłopak wyciągnął w twoją stronę dłoń, a ty nie za bardzo widziałaś, czy miałaś ją uścisnąć czy podeprzeć się o nią żeby wstać. Ostatecznie wybrałaś tę drugą opcję, bo była ci bardziej na rękę.

- [imię i nazwisko] - Otrzepałaś mundur i rozprostowałaś kości po długiej nocy na twardej ziemi. W oczy rzuciła ci się jeszcze jedna specyficzna część nowego. - Ta skrzynia... Po co ci? Tak bardzo potrzebujesz wygód dnia codziennego? Zmieścisz tam mnóstwo rzeczy! - Zainteresowana uważnie zmierzyłaś przedmiot wzrokiem.

- No wiesz... Jestem mieszczuchem eheh. - Tanjirou trochę się zmieszał. Nie chciałaś naciskać, bo po tej misji i tak się rozejdziecie, a w twojej naturze nie leżało wpychanie nosa w nie swoje sprawy. Wzruszyłaś niedbale ramionami, starając się tym samym, pokazać mu, że nie masz zamiaru węszyć.

- Zbieramy się? Chcę to mieć już za sobą. - Do tej pory milczący Zenitsu, siedział przy drzewie. Był już spakowany i gotowy do drogi.

- O, nieźle. Poczekaj moment, zaraz będę gotowa. - Zaczęłaś w pośpiechu zbierać porozrzucane dookoła miejsca w którym spałaś przedmioty. - Kamado, jak z tobą?

- W zasadzie... Chyba jestem gotowy. Tak mi się zdaje. - Chłopak niepewnie przejechał wzrokiem po okolicy. Najwyraźniej nie chce sprawić wam kłopotu, co powoduje u niego stres.

Mruknęłaś przeciągle, dając mu znać, że rozumiesz.

***

- Daleko jeszcze? Rano myślałem, że jestem gotowy, teraz chyba zaczynam w to wątpić. - Żółtowłosy niemalże szeptał, a jego głowa wciąż odwracała się w stronę każdego źródła dźwięku. Nie to, że nie doceniałaś jego skupienia i wyostrzonych zmysłów, ale najwyraźniej postawa Zenitsu była męcząca nie tylko dla ciebie - Bordowookiemu też raz na jakiś czas skakała żyłka na czole. Jednak przez fakt, że oficjalnie nie jest z wami - wolał wstrzymać się od komentarzy. Cały czas ukradkiem patrzyłaś na nowego i byłaś w stanie stwierdzić to jak dużą zwracał uwagę na szczegóły. Chłopak chodził tak, by nie wydawać zbyt głośnyvj dźwięków, co najwyraźniej stało się jego przyzwyczajeniem, bo wcale nie musi tego robić. Głos Zenitsu zagłuszyłby każde kroki.


Blizna Zakrywa Twoje Duże Czoło (Tanjirou X Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz