∆9∆

1.1K 94 17
                                    

- Widzę jak się dystansujesz! - Tanjirou spojrzał na ciebie z przymrużonymi oczyma. - Nie zarażam, czy coś. - Oburzony podszedł bliżej, by sprawdzić twoją reakcję.

- Kto wie co za świństwo ci sprzedał! Nie wyglądałeś ciekawie. - Przysunęłaś się bliżej do Zenitsu, szturchając go przypadkowo ramieniem. Grupowa ciamajda zrzuciła przez to wszystko co miała w rękach. - Niech ktoś w mieście cię przebada. - Zatrzymałaś się, by pomóc żółtowłosemu podnieść porozrzucane pakunki.

- No mówiłem! Nic mi nie jest, [twoje imię]. -  Bordowowłosy nerwowo poruszał rękoma. Postanowił jednak rzeczywiście odsunąć się o kilka metrów. - Zadowolona? - Przewrócił oczami.

- Nie wiesz jak bardzo! - Uśmiechnęłaś się, pokazując kciuk w górę. -  A teraz tak na poważnie. Wiecie w którą stronę idziemy?

Chłopcy momentalnie zatrzymali się w miejscu. Przeszłaś parę kroków dalej, potem odwróciłaś się w ich stronę, by obrzucić ich pytającym spojrzeniem.

- Myślałem... - Zenitsu zaczął zdanie.

- ...że to ty prowadzisz. - Tanjirou dokończył. 

- Eee... Tak, jasne. W takim razie... Chodźmy tędy. - Odwróciłaś się w losową stronę i wskazałaś palcem wgłąb lasu. - Idąc cały czas w jednym kierunku, kiedyś stąd wyjdziemy. - wzruszyłaś ramionami. Po części miałaś rację, jednak przez to wasza wędrówka wydłuży się o co najmniej kilka godzin.

***

- Tanjirou, poddaję się. Teraz ty dowodzisz! - Wyczerpana rozmasowałaś sobie kolana. - Albo chociaż zróbmy sobie przerwę. Zaraz się ściemni więc w sumie możemy się tu przespać. - Usiadłaś na trawie, opierając się o pień młodego drzewa. Rzuciłaś okiem na otoczenie. Może jest tu coś co się przyda. Nocować można we wgłębieniu, tym samym ukryć się trochę przed wzrokiem potencjalnego wroga. Dookoła jest mnóstwo krzewów i bardzo młodych drzew, co też pomoże wam wtopić się nieco w krajobraz.

Chłopcy mieli najwyraźniej to samo zdanie, bo swoje posłania zaczęli rozkładać w tym właśnie wgłębieniu terenu.

Nie chciałaś jeszcze wstawać. Po tak długiej podróży i stresie związanym ze specyficznym demonem zasłużyłaś na kilka chwil spokoju... No może kilkanaście.

Gdzieś z tyłu głowy nadal przypominałaś sobie słowa Akumutsume. Dlaczego wam to powiedział? Szczerze wątpiłaś w dobre intencje demona. Ponoć chciał dać wam radę, twoim jednak zdaniem zwyczajnie z was zadrwił i chciał przetestować ludzką ciekawość.

Twoja jest tak silna, że zaproponowałaś nocleg mimo tego, że spokojnie mogłabyś podróżować przez jeszcze jedną noc. Tanjirou i Zenitsu pewnie też. No ale przynajmniej zobaczycie co się stanie gdy bordowowłosy zaśnie.

Każdemu przyda się chwila odpoczynku, więc sprawdziłaś jeszcze szybko jak daleko znajdujesz się od reszty, i zadowolona z małego dystansu który was dzielił, mogłaś spokojnie zamknąć oczy i spróbować zasnąć. 

***

*Tanjirou*

Przerwałem na chwilę jedzenie, bo przypomniałem sobie, że nie widziałem [Twoje imię] od dłuższego czasu. Racja, jest bardziej zaradna ode mnie i Zenitsu razem wziętych, jednak trochę się zaniepokoiłem.

Odłożyłem niedokończony kawałek chleba na prowizoryczne posłanie, by dokończyć go później, gdy upewnię się, że wszystko w porządku. Pomogłem sobie rękami wdrapać się na ściankę wgłębienia w którym postanowiliśmy się zatrzymać. Skupiłem się i uważnie rozejrzałem dookoła.

Na szczęście bądź nie, zauważyłem [kolor włosów]włosą pod drzewem.

Na szczęście, bo w ogóle ją znalazłem, a nieszczęściem było to, że nie miałem pojęcia czy w ogóle żyje.

Czy w ogóle żyje... Chryste!

Zdałem sobie sprawę, że dziewczyna kompletnie się nie rusza. Spanikowałem i szybko ruszyłem się z miejsca.

Zdezorientowany stanąłem nad [Twoje imię]. Po chwili kucnąłem nad opartą o drzewo kobietą. Dziwne jest to, że moja panika ze mnie uleciała mimo, że dalej nie wiem czy wszystko z nią w porządku.

Spojrzałem na jej ręce. Zupełnie bezwładnie zwisają wzdłuż ciała. Dłonie leżą na trawie.

Trochę odetchnąłem gdy zobaczyłem równomierny ruch jej klatki piersiowej.

Czyli oddycha.

Blizna Zakrywa Twoje Duże Czoło (Tanjirou X Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz