∆7∆

1.4K 99 33
                                    

Więc... To chyba tu, moje książęta. - Spojrzałaś za siebie na do tej pory nie zainteresowanych twoją osobą chłopaków. - Starajcie się skupić... Czy coś. - Nie miałaś doświadczenia w prowadzeniu grupy, bo od samego początku podróżowałaś sama. Zdarzało ci się spotkać kogoś, ale zazwyczaj już na miejscu, przed samą walką.

Wyciągnęłaś łuk zza pleców i od razu założyłaś strzałę na cięciwę, wolałaś być przygotowana. Tak na wszelki wypadek.

- Walczysz łukiem? - Tanjirou jakby nagle zauważył kołczan na twoich plecach.

- Spostrzegawczy jesteś. - Rzuciłaś oschle, przewracając oczami. - Wyjmij katanę. Zenitsu, ty też. - Żółtowłosy pobladł na samą myśl o nieuniknionej walce. Tanjirou przyjął to skinieniem głowy i sięgnięciem po broń.

- Mamy jakieś informacje? - Kamado nawet na ciebie nie spojrzał, co miło cię zaskoczyło, bo zamiast tego uważnie obserwował otoczenie.

- Nic. Tylko to, że w tych okolicach zaginęło wielu ludzi, ale to raczej normalne, biorąc pod uwagę, że żerują tu demony. - Uważnie przekazałaś mu informacje.

Chwilę po tym szelest liści przykuł uwagę całej waszej trójki. Automatycznie spojrzeliście w górę, obserwując korony drzew.

Jak się okazało, demon chciał, żebyście tak postąpili. Chłopiec z niebieskimi lokami i czerwonymi, dużymi oczami w jednej chwili zszedł z drzewa i pojawił się przed wami. Naciągnęłaś cięciwę, ale powstrzymał się ciepły, dziecięcy głos.

- Jak pani to zrobi, zapewniam, że nie zdążysz naciągnąć drugiej. - Chłopiec zmrużył oczy i uśmiechnął się przyjacielsko.

Kątem oka spojrzałaś na towarzyszy. Ich broń w tej chwili jest równie bezużyteczna. Przecież nie będziemy tak stać bez końca.

Po chwili wahania, wystrzeliłaś pojedynczą strzałę w stronę demona.

Praktycznie w tym samym momencie poczułaś czyjś oddech na plecach.
Zenitsu krzyknął, kiedy zorientował się, że dziecko pojawiło się między wami.

- Mówiłem? Nie zabiję was, jeżeli wy nie będziecie próbować tego samego. Zapewniam, że w tym lesie błąka się dosyć ludzi bym nie czuł głodu. - Czerwonooki wyszedł naprzeciw tobie, znów się uśmiechając.

- Jesteś silny. Na pewno należysz do jednych z potężniejszych demonów. Mam rację? - Wydedukowałaś po jego sposobie poruszania się i pewności siebie, której nie posiadałoby zwykłe demoniczne dziecko.

- Jest pani spostrzegawcza. - Mały wesoło ruszał rękoma. - Brawo.

- Jaki masz plan? Po prostu nas wypuścisz, zabijesz? - Tanjirou zrobił krok do przodu, zadając najwyraźniej dręczące go pytanie.

- Hmmm. - Niebieskowłosy  teatralnie podrapał się po brodzie. - Planowałem się z wami pobawić. Wyglądacie całkiem zabawnie. Umiecie się bawić, tak? - Chłopiec podszedł jeszcze krok bliżej, wesoło patrząc ci w oczy.

- Słuchaj, nie przyszliśmy tu się bawić... Wiesz. - Próbowałaś wybrnąć.

- A więc dalej chcecie mnie zabić? W takim razie ja zabiję was pierwszy. - Oczy chłopca wydały z siebie lekki blask. Nie chciałaś się ruszyć, ale kątem oka widziałaś pazur pokazujący się na nadgarstku demona.

- Albo wiesz co? Gra w chowanego jest całkiem zabawna. - Zenitsu był blady, ale dał radę wydusić kilka słów.

- Oh, racja! - Czerwonooki cicho  się zaśmiał. - Akumutsume. - Przedstawił się. - Skoro mamy się bawić, musimy poznać swoje imiona.

- [T.I], Tanjirou - Wskazałaś na chłopaka za tobą. - Zenitsu. - Przeniosłaś palec w stronę żółtowłosego.

- Świetnie! Mogę liczyć pierwszy. - Ucieszony demon podbiegł do jednego z drzew. - Jeden, Dwa... - Cała trójka zaczęła biec. Każdy w inną stronę, by stanowić trudniejszy w złapaniu cel. Wszyscy chcieliście wybiec z tego lasu. Tego chłopca zabije tylko któryś z Filarów.

Moja niezawodna korekta - 69_army_69

Blizna Zakrywa Twoje Duże Czoło (Tanjirou X Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz