Rozdział 8

827 14 0
                                    

Pov. Igor
- Chłopcy zabawę czas zaczać-mówię i rzucam nożem trafiając w brzuch tego wyszczekanego chuja. Patrzę z satysfakcją jak na jego twarzy pojawia się grymas bólu.
- Grucha Kizo  - mówię i za chwile słyszę świst pistoletu. Strzał w głowę szybka śmierć na którą nie zasłużyli, ale nie mam czasu za 30 minut będzie tu Julka. Nie mogę dopuścić do tego aby zobaczyła martwe ciała. Nie zrozumie jest za delikatna i krucha to by ją zniszczyło. Patrząc na leżące na podłodze ciała mówię szybko -Posprzatajcie- i ponownie rzucam nożem znów trafiając w brzuch. Chłopak wydusza jęk bólu. Ach muzyka dla moich uszu. Dorzucam kolejny do kolekcji i kolejny. Następnie podchodzę do niego i wyjmuję je sprawnym ruchem po czym zostawiam ślad na jego twarzy. Wycinam mu nazwę gangu, aby każdy wiedział z kim zadarł i co się z tym wiąże- Jeszcze z tobą nie skończyłem, jeśli zdołasz przeżyć dopadnę cię- mówię śmiejąc się.Po czym odwracam sie do przyjaciela i mówię
- Żaba weź go i zawieź na obrzeża, gdzieś w okolicach tego starego opuszczonego miasteczka- w jego oczach widzę strach, myślał że zginie tak po prostu to by było za proste i za mało bolesne. Mateusz wychodzi z tym śmiecie a Kizo i Grucha wynoszą ciała zapakowane w worki. Mój wzrok ląduje na ostatnim pozostałym w pokoju.Siedzi zgarbiony jakby zrezygnowany patrzę na Adriana ma ściśniętą szczękę widzę że nie chce tego zrobić.
- Jak masz na imię? - mówię po dłuższej chwili wpatrywania się w niego.
- Kuba- odpowiada że strachem
- Więc Kuba nie wywiązałeś się z naszej umowy-widze jak się wzdrygnął ale w sumie mu się nie dziwię tez bym tak reagował mając świadomość że ktoś mógłby skrzywdzić mamę albo Julkę.
- Masz śliczną córeczkę i urodziwa żonę - mówię, podnoszę wzrok na Adriana i widzę jak marszczy w złości brwi. Serio przyjacielu? Naprawdę masz mnie za takiego skurwiela, który krzywdzi niewinne dziewczynki. Byłem z wizytą w domu państwa Bierckich aby uświadomić kobietę w jakie bagno wkopał ja ukochany mąż. Ona również była lojalna wobec niego.Broniła go i dziecka.To wzbudziło mój podziw. To oddanie ich względem siebie.Kurwa Bugajczyk robisz się miękki.
- Co im zrobiłeś? Błagam zostaw je w spokoju zrobię wszystko-znow ten błagalny ton
- Wiem, że zrobisz. Nie radzę ci wystawiać mojej cierpliwości na próbę. Mam dla ciebie ofertę powiedziałbym że nie do odrzucenia -mowie sarkastycznie- Przystapisz do mojego gangu a twoim kobietą nic sie nie stanie.Beda miały zapewniona ochronę chyba że odmówisz wtedy podzielisz los towarzyszy-widze zdziwienie na twarzy zarówno Kuby  jaki Adriana.
- Oczywiście że przyjmuje propozycje- mówi z ulgą wyczuwalna w głosie
- Przyjdź jutro pod bazę główną. Adrian poda ci adres.
-Dziekuje- dawno nie widziałem tylu uczuć na raz w oczach jednego człowiek
- Nie jestem pewny czy masz czego.Czeka cię prawdziwy chrzest bojowy- mówię że śmiechem-A zapomiałbym witaj na pokładzie. Możesz już odejść-chłopak szybko opuszcza pomieszczenie.Natomiast Adrian wmurowano stoi dalej w jednej pozycji, w końcu z jego ust pada pytanie-Dlaczego? Nigdy nikomu nie odpuściłeś.
- Uratowała ich to samo co tych gości zgubiło a raczej brak tego, wzajemna lojalność względem siebie.Mam dla ciebie nowa misję.Wyszkolisz go na jednego z nas - mówię a na jego twarzy widzę dziwny rozczulony usmiech.Adrian wychodzi z biura co po chwili i ja czynie. Z nożami,  które muszę przyznać są świetnie wyważone  i ujebane w krwi podążam do zlewu.  Muszę tu posprzątać, w korytarzu jednak spotykam jeszcze Adriana, nie wyszedł jeszcze?Dziwne.
- Coś się stało stary?
- Zmieniła cię.  Jest tutaj tak krótko a już jesteś inny. Lubię ją-mówi i wchodzi. Kiedy zostaje sam widzę ślady krwi przy drzwiach biura, plama musiała przedostać się również na zewnątrz muszę jak najszybciej to posprzątać.Kurwa Julka może tu być za jakieś 10 minut. Czyszczę szybko może i wrzucam je do biura. Następnie biegnę po mopa, kurwa czy ktoś widział mnie kiedyś z mopem. Musze wygladac komicznie, ale nie mam wyjścia nie zdarzę zadzwonić po ludzi od tego. Kiedy kończę czyścić plamę przed biurem,  serio kurwa nie sądziłem że tak ciężko zmyć plamę po krwi. Chyba muszę pomyśleć nad podwyżką dla tych którzy to robią ale mniejsza słysze dźwięk otwieranych drzwi.Julka weszła do domu. Spoglądam w tamtą stronę i w oczy rzuca mi się się jeszcze niewielka plama przy drzwiach wejściowych. Oby tego nie zauważyła i szybko spoglądam na swoje ciuchy naszczęście nie mam nigdzie śladu mordu.Odwracam się w jej stronę i pytam
- Jak było na rozmowie? - pytam szybko trochę z ciekawości a trochę alby odwrócić jej uwagę od tej plamy,  w nerwach czekam na odpowiedzieć
Pov. Julka
Wciąż zdenerwowana sytuacja w klubie. Dlaczego tak mnie potraktował? Ehh czemu trafiam na samych dupków? Myśląc idę w kierunku galerii.Wchodzę na piętro i w pierwszej chwili chce iść do Maka ale patrząc na moje widoczne fałdki  zmieniam kierunek na jakąś restauracje wegetarianką i zamawiam sałatkę i sok pomarańczowy. Zamówienie przynosi mi kelner,  który kiedy stawia je przedemną z uśmiechem i mówi
- Zamówienie dla piękniej pani
- Dziękuję- odpowiadam zawstydzona
- Słodko wyglądasz z rumieńcami- mówi miło powodując tym uśmiech na mojej twarzy- Wiem, że może ci się to wydać głupie ale może podałabyś mi swój numer, chętnie wyskoczyłbym z tobą na kawę, sorki że tak bezpośrednio ale jestem nowy w mieście i nikogo nie zanam- mówi i czeka na moją reakcje- A no tak nie przedstawiłem się. Jestem Zayn Malik a ty piękna?
- Jestem Julia i tez jestem tutaj nowa, przyjechałam wczoraj.
- To co z tym numerem?Bo jak chcesz żeby sobie poszedł i cię nie męczył to mów śmiało - mówi że śmiechem
- Daj mi swój telefon to ci wpisze- kiedy go podaje szybko zapisuje mu mój numer. Chłopak życzy mi smacznego i odchodzi do dalszej pracy. Może ta Warszawa nie jest taka zła. W końcu jakiś normalny facet na mojej drodze. Miły i nienachalny i nawet przystojny co prawda nie tak jak Igor ale jednak.O czym ja myślę?  Igor jest jak Patryk,  on nie może mi się podobać a do tego jest dupkiem. Ale cóż pochodzę jeszcze po galerii i kupię  może jeszcze jakieś szorty będą mi potrzebne do pracy. I przydałoby się kilka bluz bo niewiele spakowałam
Po zakupach patrzę na zegarek za 10 minut 15 więc mogę się powoli zbierać. Znów mam jakieś dziwne zasady do przestrzegania.Mam wrażenia jakby wpadła z jednej w drugą pułapkę.Około 15 wchodzę na posesji Igora i otwieram drzwi,  dziwne że nie są zamknięte. Zastaje tam nie codzienny widok.Igor stoi z mopem czyżby sprzątał,  nie wygląda na osoba robiąca takie rzeczy. Wygląda dość śmiesznie i praktycznie od razu kiedy weszłam pyta się jak poszła rozmowa o pracę, to tez jest podejrzane nagle go to obchodzi.
- Dostałam pracę- mówię szybko bo chce iść już do siebie do pokoju
- I tylko tyle? No ale dobrze. Co robiłaś przez ten czas? - dlaczego pyta,  naprawdę go to obchodzi
- Byłam na zakupach i poszłam coś zjeść-odpowiadam na c oj on się jakby delikatnie uśmiecha
- Dobrze - mówi dość nerwowo i niezręcznie, ja w tym czasie odwracam sie aby zdjąć buty
-Igor tu jest jaks czerwona plama,  wygląda dziwnie - mówię lekko przestraszona, przypominając sobie sytuację z wczoraj na co on
- Spokojnie to tylko farba. Adrian dzisiaj był i mu się wylała- odpowiada szybko jak na mój gust za szybko,  coś kręci
- No dobrze ja pójdę się wykąpać i możemy porozmawiać-mówię a na jego twarzy widnieje zdziwienie
- Porozmawiać? O czym? - mówi jakby przestraszony.Kiedy wchodzę do pokoju Igor od razu atakuje ,,  ta farbę" mopem.Okey to było mega dziwne.Odwracam się i mówię
-O tych zasadach. Mieliśmy rozmawiać rano ale musiałam wyjść-odpowiadam kierując się do łazienki. Na razie jest dziwnie spokojny. Teraz jest taki uroczy i nie przeraża mnie tak jak w ciągu naszych ostatnich rozmów.

Kobieta Mafii NBLuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz