Rozdział 30

652 14 5
                                    

Pov.  Igor
Błagałem ją, aby nie odchodziła, klękam przed nią i wtulam sie w jej nogi. Po chwili czuje jak upada obok mnie i przytual sie do mnie.Czy to znaczy, że zostanie? Dziewczyna unika mojego wzroku ale naszczęście nie odsuwa sie ode mnie. Nigdy jej stąd nie wypuszcze. Tym bardziej teraz kiedy wiem, że ktoś poluje na mnie i na ważne dla mnie osoby. Oby Żaba już coś znalazł.
-Igor?- przemyślenia przerywa mi moje słoneczko, podnosze na nią wzrok i czekam na jej decyzję- Przecież wiesz, że to jedyne dobre rozwiązanie- mówi cicho i spuszcza głowę
- Nie prawda - mówię hardo- to jedne z najgorszych rozwiązań- przytulam ją do siebie- Nie mogę cię stracić- patrzę na nią, widzę jak przygryza wargę zdenerwowanan, wiem, że ona też tego nie chce
- Tak będzie lepiej- mówi twardo
- Dla kogo?- kurwa tak bardzo ją kocham
- Dla ciebie- co? Przecież tyle razy jej powtarzałem, że jest moim tlenem-  nie możesz skupiać sie na mnie- mówi z bólem- Nie teraz kiedy ktoś na ciebie poluje- mówiąc to dotyka mojego policzka i składa pocałunek
- Nie pozwolę ci odejść - mówię i chce dodać, że jako moja kobieta musi umiec sie bronić, ale przerywa mi huk strzałów kierowanych w oko. Szybko łapię Julkę i kładę sie na podłodze. Kurwa co to ma znaczyć? Szybko dzwonię to Żaby informując go i nakazuje przyjechać tutaj z chłopakami.
- Kochanie- mówię widząc przerażoną minę Julki- Weź- podaje jej broń- i schowaj sie w kuchni tak aby cie nie znaleźli a ja zrobię wszystko, abyś była bezpieczna- mówię odbezpieczając broń
- Nie zosatwię cię- mówi ze strachem
- Proszę cię- mówię błagalnie, Julka wzdycha ale skrada sie do kuchni. Teraz jestem trochę spokojniejszy. Zgarniam z blatu okulary a zeskrytki kolejną broń i noże. Kimkolwiek jest ten kto strzelał, przyjdzie tutaj. Idzie po mnie, jestem gotowy. Muszę obronić Julkę. W pomieszczeniu zapaniwała cisza. Zapewne cisza przed burzą. Chowam sie za szafką i czekam.Po chwili ktoś wywarza drzwi , które z hukiem lądują na podłodze. Słysząc po głosach to jest ich trzech. Serio? Przysłali tylko trzech, żeby sie pozbyć ReTo. Obserwuje dokładnie każdy ich ruch. Ewidentnie czegoś szukają. Widząc dokładnie cała trójkę. Nie poznaje żadnego z nich. Nie widzę też tatuażu jakiegoś gangu. Wycelowywuje i wymierzam w pierwszego po prawej. Trafiam w klatkę i mężczyzna upada. Po chwili ten po prawej również leży na podłodzę. Wychodzę z kryjówki i zimny tonem pytam.
- Kim jesteś? I czego kurwa szukasz w moim domu ?- dodaje z słyszalnym w głosie zdenerwowaniem. Widać po nim, że nie wiele miał styczności z światem gangsterskim. Podskoczył na dźwięk mojego głosu i z przerażeniem patrzy na ciała towarzyszy- Dlaczego milczysz? Wiesz w czyim domu stoisz?- pytam z wyższością i wymierzam w jego kierunku
- Jaa...- zaciął sie, wyglada na przerażonego
- Ty- mówię z irytacją i kiedy mam już nacisnąć na spust czuje przeszywający ból w ramieniu.Kurwa a mogłem mu w łep strzelić. Odwracam sie na sekundę strzelając do tego śmiecia, który dalej leżał krwawiąc na podłodzę i naprawiam swój błąd strzelając mu miedzy oczy.
W tym czasie mój przeciwnik przystawia mi broń do skroni.
- Klękaj- próbuje powiedzieć hardo ale w jego oczach widze strach. Wybucham śmiechem na jego słowa.
- Naprawdę nie wiesz do kogo mówisz ?- mówię śmiejąc sie- Czy ty wogule wiesz jak tego używać?- wskazuje na broń, widzę jak dłoń mu drży pod jej ciężarem.
- Zamknij sie- wydusza w końcu- gdzie jest dziewczyna ?- syczy, olewam jego pytanie mówiąc
- Przysłali was tylko trzech po mnie? Kto was tu przysłał?- pytam zaintrygowany, mimo że mam przyswiony do skroni pistolet nie czuję nawe grama strachu
- Nic ci nie powiem śmieciu- prycha a ja ponownie wybucham śmiechem, ma tupet nie powiem- Gdzie ona jest?- wykrzykuje mi w twarz wbijając w nogę nóż. Kurwa boli. Oni wcale nie przyszli po mnie. Tylko dlaczego Jukka jest dla nich tak cenna.
- Pierdol sie- mówię wściekły, gdyby nie to, że jest tutaj Julka to już dawno leżałby martwy, ale musze odciagnąc jego uwagę do póki chłopcy nie przykadą, nie wiadomo czy nie sprowadzą posiłków.
- Ciekawe czy bedziesz taki odważny jak przyjedzie nas więcej- mówi odrobinę pewniej
- Wiesz dobrze, że mimo moich ran moge cie zabić?- mówię pewnie chociaż nie jestem w najlepszej sytyacji i chcę dodać, że jeśli ją tknie to odetne mu ręce ale przerywa mi huk i po chwili ciężar upadającego na mnie mężczyzny.
Pov. Julka
Co sie dzieje ? Nie zdążyłam nawet zareagować a już leżałam przyciśnięta do ziemi. Igor kolejny raz uratował mi życie.Chłoapk karze mi sie schować co robię z oporem. Nagle w mieszkaniu rozlega sie huk. Ktoś wyważył drzwi. O Boże dlaczego ja zostawiłam go tam samego. Po głosach mogę stwierdzić że to mężczyźni. Chwila przecież ja zanm te głosy. To znajomi Patryka. O Boże on mnie znalazł. Ręce mi drżą ze zdenerwowanie a huk strzału wcale nie pomaga. Po chwili kolejny i kolejny. Najgorsze jest to, że słyszałam krzyk Igora. Oberwał? Błagam nie. Nie mogę go stracić. Chwytam pewnie broń. Muszę mu pomóc. Oni przyszli tu po mnie. Nie mogę znieść myśli, że coś mu się stało i to jeszcze przezmnie. Wychylam sie z kuchni i widzę Igora klęczącego przed kolegą Patryka z krwawiącą nogą i ramieniem. Dalej leży martwy chłopak i obok kanapy również poraniony inny. Po chwili lekko sie unosi i wymierza w Igora. Nie mogę pozwolić mu na to. Odbezpieczam broń i po chwili słychac huk i upadające ciało. Dezoriętuje to kolegę Patryka, któremu trafiam w ramie i plecy. Po tym strzale upada na Igora. Dłonie mi drżą. Jestem przerażona tym co zrobiłam.
- Jaa... zabiłam człowieka- mówię szlochając
Pov. Igor
Kątem oko widzieałem jak drugi facet podnosi na mnie broń. Już miałem żegnać się z życiem kiedy nagle huk, 3 starzył, ciężar na sobie i płacz Julki. Co sie właśnie stało? Podnoszę wzrok na moją dziewczynę. Dłonie jej drżą a oczy wypełniają się łzami. Pomieszczenie wypełnia szloch Julki. Nie wierzę, że to zrobiła. Bała sie wziąć do ręki broń a uratowała mi życie.Teraz siedzi skulona pod ścianą powtarzając.
-Jaa... zabiłam człowieka- moje biedactwo, podnoszę się z trudem z podłogi i zagraniam Julkę w ramiona
-Skarbie- mówię ostrożnie- Musimy sie schować za chwilę będzie ich więcej- mówię rozglądając się- Żaba z chłopakami też powinien już być lada moment - dodaje zamykając nas w biurze, wcześniej zamknąłem Adriana w sekretnym pomieszczeniu więc mogę sie skupić na obronie mojego skarba.Martwi mnie jej obecny stan. Ciagle powtarza, że jest mordercą.
- Jaaa.. Nie chciałam Igor od do ciebie celował a potem sie wystraszyłam i...- dziewczyna wpada w histeryczny płacz
- Już dobrze kochanie ciiii- przytulam ją do siebie zdrową ręką
- Jestem mordercą- mówi przez płacz
- Nie prawda kochanie- przesuwam nosem po jej szyji- Uratowałaś mi życie.Najgorsze jest to, że dalej nie wiem kim są i dlaczego polują na ciebie - dodaje zmartwionym głosem
- On mnie znalazł- mówi przestraszona, cholera, że też wcześniej o tym nie pomyślałem, ale może to tylko domysły Julki, przecież on nie zaatakowałby Adrian tak po prostu
- Spokojnie kochanie, nie masz takiej pewności, dowiemy sie kto to - odpowiadam pewnie, ale głębiej myśląc to miałoby sens. Adrian zbierał informacje o Patryku więc chciał go uciszyć.
- Mam. Rozpoznałam głos tego, który stał przy tobie. Często przychodził do Patryka to jego dobry znajomy- mówi ze strachem
- Nie pozwolę mu ciebie skrzywdzić. Nie bój sie skarbie - Julka wtula sie we mnie wywołując u mnie syk bólu, dziewczyna od razu przytomnieje i przeciera łzy
- Matko ja sie tu rozklejam a ty krwawisz- mówi i chwyta za pokaźnych rozmiarów apteczkę stojącą przy biurku- Trzeba cię opatrzeć- dodaje wyciagając bandaże, gazy i inne badziewia, oczywiście nie pomineła środka dezynfekującego.
Pov. Julka
Opatruję go w ciszy, której on nie przerywa i rozmyślam.T o cudowne uczucie wiedzieć, że ktoś sie o ciebie troszczy. Takim uczuciem właśnie otacza mnie Igor, mimo tego co się wokół mnie dzieje czuję sie przy nim bezpiecznie. Ja nie widzę w nim kryminalisty, zimnego szefa gangu. Widzę czułość i oddanie dla bliskich. Kocham go i chodź dalej nie mogę uwierzyć, że odebrałam komuś życie to wizja Igora na miejscu tego mężczyzny jest dla mnie nie do przyjęcia. Źle sie czuję z myślą, że mam krew na rękach, ale jeśli jeszcze raz miałabym wybrać to zrobiłabym to samo.Igor skanuje mnie dokładnie milcząc, widzę, że jest przygnębiony. Kończę opatrywać  prowizorycznie rany, ponieważ kulkę trzeba bedzie wyciągnąć a ranę po nożu zaszyć, ale teraz mam pewność, że chłopak sie nie wykrwawi. Odkładam apteczkę na poprzednie miejsce i wtedy Igor przerywa ciszę
- Dziękuję- mówi cicho- Za opatrzenie i za to w salonie- spuszcza głowę- I przepraszam- za co on mnie przeprasza, przecież robił wszystko, aby mnie obronić
- Nie masz za co mnie przepraszać- mówię pewnie
- Mam- mówi smutny- nie powinienm doprowadzić do takiej sytuacji. Widzę jak bardzo to wpłyneło na ciebie i jak sie tym zadręczasz- dodaje przybity
- Jaa..nie będe ukrywać, że ciężko mi pogodzić z tym co zrobiłam ale jeśli miałabym wybór poraz drugi zrobiłabym to samo- mówię pewnie- Ten co leżał obok sofy, on już miał strzelić i to był impuls, nawet nie wiedziałam co robie i...- opowiadam u rozhisteryzowana- wtedy w mieszkaniu znów słychać kroki
- Przyszli następni - mówi niespokojnie Igor, przeładowywując broń i ładując karabin
- Czy tak jest za każdym razem ?- pytam-Za każdym razem jest tak ciężko ?- wyjaśniam, że chodzi mi o zadawanie śmierci
- Nie kochanie-odpowiada- pierwszy jest najgorszy później już sie o tym nie myśli - Naprawdę można sie z tym pogodzić, przyzwyczaić do tego ?
- Oni zaraz tu wejdą, nie wiem ilu ich jest ? Skarbie dasz radę jeszcze trochę postrzelać ?- pyta, nie chcę ale nie mogę go zostawić samego z nimi, w końcu to po mnie tutaj przyszli- Schowaj sie w wnęce pod  biurkiem. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś ci sie stało- mówi dotykając mojego policzka po czym całuje moje usta. Nasz pocałunek przerywa walenie w drzwi- A teraz wybacz, ale muszę wykurzyć ich z mojego domu i miasta-  mówi z charakterystycznym dla niego uśmiechem.
- My musimy ich wygonić- dodaje pewnie i przeładowuje swoją spluwę.Chłopak podchodzi do biurka i zamienia okulary na soczewki.
- W takim razie czas zacząć przedstawienie na moich zasadach, ale i tak chowasz sie - mówi poważnie - Z kryjówki też mi pomożesz
- Skuteczniejsza będe poza nią- odpowiadam lekko zła
- A w niej będziesz bezpieczniejsza a ja spokojniejszy- tłumaczy mi łagodnie ale widząc moja nieprzkonaną minę dodaje- Pozwól mi zająć sie damą mego serca- mówi poetycko puszczając mi oczko i wpycha mnie pod biurko- świetnie, nawet nie dał mi czasu na zaprzeczenie cwaniaczek jeden.  Po dłuższej chwili do gabinetu wchodzą jacyś ludzie a Igor nie wzruszony z karabinem wymierzonym w nich siedzi na fotelu. Co on robi? Przecież mogą go skrzywidzi w każdej chwili.
- Co robicie w moim domu ?- pyta jadowicie zimnym głosem- Wiecie w czim domu jesteście ? - dodaje od niechcenia
- Nie ważne w czyim śmieciu- mówi hardo chłopak stojący z tyłu- Gdzie jest dziewczyna ? - pyta niecierpliwe
- Nie obchodzi was komu rozpieprzyliście pół mieszkania i dlaczego oni nie żyją- mówi ironicznie
- Nie pierdol, nie możesz być nikim istotnym więc po prostu oddaj mi dziewczyne i jest po problemie- słowa tego chłopca wywołują napad śmiechu u mojego chłopaka
- Ach gdzie moje maniery,  jestem ReTo- na ich twarzach pojawia sie cień strachu, ale dalej hardo stoją w grupie- Szef nie poinformował was do kogo was przysyła ?- pyat z kpiną- Nie powiedział wam, że to miasto jest moje?I że wysyła was na pewną śmierć?-  Igor kpi z nich
- Nie pierdol tylko oddaj laskę bo szef się stęsknił za swoją dziwką- widzę po jego minie jak bardzo te słowa wyprowadziły go z równowagi. I chwile po ich wypowiedzeniu rozpętała sie strzelaniania. Po kilku minutach dołączam sie do swojego chłopak, próbując strzelać do wroga. Jest coraz gorzej za dużo ich a z moją celnością jest różnie. Igor natomias działa jak maszyna, robi wszystko automatycznie i precyzyjnie. Po dłuższej chwili jeden z nich mnie trafia w ramie i łapie. Nieee on mnie do niego zabierze.Szukam wzrokiem Igora, który próbuje sie do mnie przedrzeć. Mężczyzna wychodzi z szamocącą sie  mną z biura, ale na moje szczęście trafia na znajmoych Igora, którzy obezwładniają go tym samy uwalnijąc mnie z jego łap.
- Pomóżcie mu- mówię błagalnie- proszę- chłopcy od razu kierują sie do pomieszczenia a ja za nimi. Wymierzam jeszcze kilka razy i kiedy odwracam sie do Igora mój świat staje w miejscu. Oberwał w klatkę piersiową, strzelam w faceta, który zranił Igora i  padam obok niego mocno uciskając ranę
- Dzwońcie po Filipa- krzyczę- powiedzcie, że ma 5 minut, żeby tu być- patrzę na niego przerażona- kochanie nie możesz mnie zostawić, słyszysz ?Nie zasypiaj. Igor patrz na mnie - krzyczę błagalnie
- Przepraszam- odpiwiada słabo- kocham cię- dodaję ledwo słyszalnie i widzę jak zamykają mu się oczy... Niee nie mogę go stracić,nigdy nikogo nie kochałam tak bardzo jak jego...

Kobieta Mafii NBLuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz