1.

2.1K 144 173
                                    


***

Wracałem smętnym krokiem do miejsca zamieszkania po szkole. Po raz kolejny otrzymałem uwagę z zachowania, a jedynie się broniłem przed innymi. Teraz alkoholik z pewnością się na mnie wyżyje, jak zawsze gdy coś zrobię nie tak.

Zimny wiatr przeszył mnie od góry do dołu. Nie miałem lepszych ubrań, a używanie do tego mojego Quirka było zabronione mi przez alkoholika. Jedynie w szkole, i w trakcie powrotu do domu potajemnie mogłem sobie coś wytworzyć, ponieważ muskularny blondyn zabronił mi czegokolwiek wytwarzać gdy dowiedział się, że chcę zostać bohaterem.

Wszedłem na teren nieciekawej dzielnicy, w której znajdował się blok, w którym mieszkałem i usłyszałem za sobą czyjeś kroki. Przygotowałem w górze dłoń, by w razie czego szybko wytworzyć coś do obrony, jednak gdy się odwróciłem sprawdzić kto za mną idzie zostawałem uderzony tępym narzędziem w głowę.

Krzyknąłem z bólu i upadłem na ziemię podtrzymując się za krwawiącą głowę. Mężczyźni nie czekając dłużej chwycili mnie pod ramiona, i mimo mojego wierzgania zostałem wsadzony do czarnej furgonetki.

- Dostaniemy za niego tysiące! - oznajmił jeden uradowany złoczyńca i zamknął drzwi od furgonetki siedząc ze mną na jej tyłach.

Dwóch innych wsiadło do przodu i pojazd ruszył. Pośpiesznie uniosłem dłoń by wytworzyć broń, jednak zostałem powstrzymany przez ostrze, które wytworzył przy moim gardle złoczyńca jadący obok mnie.

- Nie myślisz że lepiej by było, gdybyśmy zmusili go do produkowania nam pieniędzy? - zapytał kierowca rzucając mi złowrogie spojrzenie.

- Niczego dla was nie zrobię! - krzyknąłem stanowczo a ostrze zbliżyło się do mojej skóry sugerując bym się zamknął.

Czarna furgonetka jechała z zawrotną prędkością po drodze i wymijała każdy pojazd na swojej drodze. Przełknąłem ciężko ślinę i zamknąłem oczy modląc się, by jakiś bohater pojawił się na czas. Nagle coś wylądowało na dachu pojazdu powodując chwilowy brak kontroli nad pojazdem.

- Co to było!? - zapytał siedzący obok kierowcy mężczyzna.

- Bohaterowie?! - krzyknął zdenerwowany mężczyzna, który trzymał ostrze w dłoni.

- Nie... To zdecydowanie nie jest bo- zaczął kierowca, jednak boczna szyba obok niego została rozwalona a czyjaś ręka chwyciła go za szyję i wyrzuciła przez okno rozpędzonego samochodu na śmierć.

Przerażony obok pasażer zaczął wrzeszczeć i błagać tego, kto po mnie przyszedł by nie wyrzucał jego. Jednak na nic się zdały błagania, bo bohater, który po mnie przyszedł jedną ręką na której miał blizny chwycił za kołnierz mężczyzny i wyrzucił go na autostradę a drugą ręką kierował pojazd.

- Zabierz ten scyzoryk spod jego szyi bo inaczej ciebie też zabiję - nakazał groźnie mężczyzna w kapturze.

- D-dobrze - powiedział złoczyńca obok mnie ze łzami w oczach i schował nożyk do kieszeni

Coś mi tu nie pasowało... Przecież bohaterowie nie mordują nikogo, nawet najgroźniejszych złoczyńców.
Tajemniczy bohater zjechał na pas a złoczyńca z tyłu furgonetki od razu wybiegł jak poparzony, potykając się przy tym kilka razy.

Odetchnąłem z ulgą i wyszedłem z auta by podziękować bohaterowi, jednak gdy udałem się w stronę przodu furgonetki, jego już tam nie było. Zdziwiony rozejrzałem się po pustkowiu, na którym znajdowała się jedynie autostrada, gdzie on zniknął?

Westchnąłem i zacząłem wracać na piechotę w stronę miasta, od którego dość daleko się znalazłem. Teraz spóźnienie będzie kolejnym powodem dla alkoholika by się nade mną poznęcać.

Blue flames / Syn Dabiego [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz