13.

1.4K 127 62
                                    


***

Siedziałem w zamkniętej łazience i starałem się uspokoić bicie serca, które tylko przyspieszało z sekundy na sekundę. Dlaczego powiedziałem coś takiego i od razu zwiałem!? Teraz jest jeszcze gorzej niż gdybym tam został!

Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi! Dlaczego serce wali mi jak szalone i ledwo pozwala mi oddychać!? Asahi jest dla mnie ważny... I to bardzo, jest pierwszą osobą która postanowiła się ze mną zaprzyjaźć i martwiła się o mnie.

A może dlatego że to mój pierwszy przyjaciel nie potrafię rozróżnić miłości od przyjaźni?

Wziąłem głęboki wdech i otworzyłem drzwi do łazienki by z niej wyjść i porozmawiać z chłopakiem o moich uczuciach względem niego. Sam nie znałem tego uczucia, nigdy nikogo nie kochałem, i nigdy nie byłem kochany. W wejściu stał Asahi chcąc właśnie zapukać, dlatego zdziwił się gdy drzwi się uchyliły.

- A-Asahi... - zacząłem jednak nie byłem w stanie się wysłowić i wymyślić racjonalnej składni zdaniowej.

- Lubię cię, i to bardzo... - wyznał chłopak przerywając mój bełkot.

Zarumieniłem się słysząc te słowa wypowiedziane tak spokojnie i normalnie. Bicie w klatce piersiowej narastało z każdą chwilą, z którą spoglądałem na czarnowłosego chłopaka przede mną.

- Też cię... Lubię - odpowiedziałem szczerze i spojrzałem mu prosto w złote błyszczące oczy które zaiskrzyły słysząc to a kąciki ust chłopaka poszybowały w górę tworząc piękny uśmiech.

Asahi przeszedł przez próg drzwi i owinął mnie swoimi pierzastymi i delikatnymi skrzydłami i objął w tali zmiejszając drastycznie odległość między nami. Chłopak czołem dotykał mojego czoła patrząc na mnie z góry, i z pewnością był w stanie usłyszeć jak mocno i jak często bije moje serce zamknięte w klatce piersiowej.

Czekałem by zobaczyć, co czarnowłosy ma zamiar zrobić. Myślałem, że mnie pocałuje, jednak on od dłuższego czasu stał w milczeniu i uśmiechał się od ucha do ucha. Wreszcie nie wytrzymałem czekania na pierwszy ruch i wbiłem swoje usta w wargi chłopaka. Asahi odwzajemnił pocałunek i wgłębił go namiętnie. Smak jego słodkich ust poczuło podniebienie, i rozkoszowało się nim tak długo aż zabrakło nam obydwóm tlenu w płucach.

Oderwaliśmy usta w których złączona ślina nadal nas łączyła fizycznie. Oblizłem dolną wargę, na której nadal utrzymywał się smak po pocałunku i gdy dostarczyliśmy odpowiednią ilość tlenu złączyliśmy ponownie nasze usta.

Wymiana pocałunkami trwałaby dłużej, gdybyśmy nie usłyszeli trzaskania drzwiami frontowymi i głośnego śmiechu Hawksa. Odsunąłem się jak poparzony z powodu adrenaliny od twarzy Asahiego i wydostałem się spod jego objęć, by dorośli nie zobaczyli nas w takiej dwuznacznej sytuacji.

- Asahi! Kisumi! Wróciliśmy! - krzyknął Hawks wzlatując o kilka centymetrów do góry bo myślał, że znajdujemy się w pokoju Asahiego a tak naprawdę byliśmy w łazience na tym samym piętrze co oni.

- Chodź ze mną - powiedział czarnowłosy szeptem i chwycił mnie za rękę prowadząc w stronę wyjścia na taras gdy rodzice weszli do kuchni i nie byli w stanie nas zobaczyć na korytarzu.

Bezszelestnie wyszliśmy na dwór gdzie było już ciemno, a jedynym źródłem światła były lampy na ulicach oraz światła z domów, ponieważ znajdowaliśmy się na wzgórzu i widzieliśmy z góry wszystkie małe dzielnice.

Na polu wiał zimny wiatr, którego od razu poczułem. Boso stałem na lodowatych płytkach i obejmowałem siebie by się ogrzać. Dlaczego Asahi wyprowadził nas na dwór w takie zimno!?

Blue flames / Syn Dabiego [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz