***Następnego ranka obudził mnie budzik wydobywający się z telefonu Asahiego, który leżał na szafce nocnej. Czarnowłosy chłopak jeszcze się nie obudził, a ja znajdowałem się po stronie ściany dlatego powoli oparłem się łokciami o materac i wyciągnąłem rękę nad klatką piersiową Asahiego i próbowałem dosięgnąć telefonu.
Musiałem przysunąć się trochę bliżej, dlatego znalazłem się nad śpiącym chłopakiem i naciągnąłem rękę by wyłączyć wkurzającą muzyczkę, która irytowała mnie coraz bardziej.
Gdy tylko udało mi się wyłączyć alarm poczułem czyjąś rękę, chwytającą mnie za nadgarstek ręki, którą właśnie wyłączyłem budzik. Spojrzałem na czarnowłosego który miał już otwarte oczy i wymalowany na twarzy uśmieszek.
Chłopak pociągnął mnie za nadgarstek a ja straciłem równowagę na łokciu, na którym się utrzymywałem i upadłem na klatce piersiowej Asahiego.
- Ej!! Jeszcze twoi rodzice przyjdą - mruknąłem gdy czarnowłosy musnął moje usta na powitanie, chwycił mnie pod uda podnosząc i położył mnie na sobie bym leżał cały na nim pod kołdrą.
- Mówiłem już, że nie obchodzi mnie czy rodzice się dowiedzą czy nie - powiedział Asahi przytrzymując mnie gdy chciałem zejść z niego.
- Ale mnie to obchodzi - fuknąłem i wierciłem się, starając się wyrwać spod objęć Asahiego.
Gdy chłopak nie ustępował po dobroci byłem zmuszony użyć siły i przyłożyłem palec wskazujący do materiału z piżamy na ramieniu i lekko spaliłem, tworząc dziurę w tym miejscu.
- Jeśli mnie nie puścisz to cię poparzę - zagroziłem będąc poważny.
- Tylko ostatni raz cię pocałuję - mruknął Asahi z uśmiechem i podniósł głowę by złączyć swoje usta z moimi - Auć! - syknął cicho chłopak śmiejąc się pod nosem i poluzował uścisk wypuszczając mnie i podtrzymując się poparzonej niewielkiej części skóry.
Wyszedłem z pokoju zostawiając chłopaka samego i udałem się do łazienki by przebrać piżamy. Gdy z niej wyszedłem Asahi już był przebrany i czekał w korytarzu by zejść razem ze mną na dół.
- Dzień dobry - przywitałem się z rodzicami Asahiego, którzy byli już na nogach i szykowali się do pracy.
Zastanawia mnie gdzie pracuje matka Asahiego. Chłopak nigdy o tym nie mówił, dlatego byłem ciekawy czym się zajmuje.
- Kisumi, ty też idź do szkoły, kupiłem ci nawet przybory potrzebne do szkoły - powiedział Hawks i uniósł do góry plecak, z potrzebnymi przyborami szkolnymi.
- Nie trzeba było - odpowiedziałem zażenowany, że bohater wydał na mnie pieniądze, chociaż sam byłem w stanie potrzebne przybory wytworzyć.
- Jakby ktoś chciał ci coś zrobić to napisz - dodał cicho Asahi.
Właśnie, musiałem ponownie wytworzyć kartę telefoniczną, ponieważ wcześniej ją spaliłem. W trakcie śniadania jedną ręką tworzyłem skomplikowaną kartę, a drugą jadłem kanapkę z serkiem topionym, którą zrobiła matka Asahiego.
- Odprowadzę cię pod szkołę - oznajmił wesoło Asahi gdy wyszliśmy wspólnie z domu.
- Nie musisz, nie chcę byś spóźnił się do swojej szkoły - odpowiedziałem idąc wraz ze skrzydlatym chłopakiem pustym chodnikiem.
- Mam skrzydła, dolecę na czas - zapewniał mnie czarnowłosy i zatrzepotał czarnymi skrzydłami by się popisać.
- Dobra... Jak chcesz - mruknąłem i szedłem dalej z Asahim.
CZYTASZ
Blue flames / Syn Dabiego [Zakończone]
FanficKisumi jest synem nieznanego mu złoczyńcy, oraz zwyczajnej kobiety, której Quirkiem była kreacja. Chłopiec od małego chciał zostać bohaterem, mimo że wie o tym, że jego biologiczny ojciec jest złoczyńcą. Czy chłopak będzie w stanie pokonać własnego...