29.

518 36 10
                                    

-Nie jestem pewien, czy chcę tam jechać. -Wyznałem w któryś poniedziałek, gdy siedzieliśmy w kuchni u Jungkooka, pijąc naszą ulubioną kawę.

-Wiesz jak było ostatnim razem, ale teraz może wypadałoby z nim pogadać i wysłuchać co chce powiedzieć. -Myślał głośno Kook, patrząc na mnie z niepewnością.

-Wypadałoby? -Powtórzyłem z niedowierzaniem, bo od kiedy to on wie co wypada, a co nie.

-Ja po prostu chcę, żeby on wreszcie zaczął się tłumaczyć. -Odparł chłopak, przewracając oczami w zmęczeniu.

-I co z tego jak zacznie się tłumaczyć? -Zagadnąłem lekko złośliwym tonem.

Naprawdę nie chciałem po raz kolejny oglądać Taehyunga, ale też nie chciałem, żeby Jungkook sam do niego jechał.

-Jestem ciekawy jakie ma wytłumaczenie. I byłbym spokojniejszy znając powód tego wszystkiego. -Wyjaśnił z lekkim uśmieszkiem.

-Jak chcesz. -Poddałem się, opierając brodę na splecionych dłoniach.

-Serio dzięki. -Dodał z widocznie lepszym humorem.

-Spoko -Również się uśmiechnąłem, po czym wstałem, by umyć pusty już kubek.

                            *****
-Serio? -Patrzyłem z wielkim szokiem na szafkę nocną różowowłosego.

Stała na niej ramka z.... moim zdjęciem! Jednym z tych, które zrobił Jungkook wtedy w parku. Nie mogłem w to uwierzyć, ale sam fakt, że wogóle coś takiego przyszło mu do głowy sprawiał, że miałem ochotę uśmiechać się cały dzień.

 Nie mogłem w to uwierzyć, ale sam fakt, że wogóle coś takiego przyszło mu do głowy sprawiał, że miałem ochotę uśmiechać się cały dzień

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-No serio. -Prychnął, opierając się z założonymi rękami o ścianę.

-Ale czemu? -Zapytałem, podchodząc
do niego i stając na przeciwko.

Patrzył na mnie swoimi wielkimi oczami, trochę je jednak mróżąc. Też spoglądałem na niego ciekawie, bo mimo naszych bliskich relacji naprawdę mnie to zdziwiło.

-Nie mówiłem ci, że i tak masz moje serce? -Uniósł jedną brew w typowy dla siebie sposób.

Moje serce znów przyśpieszyło. Poczułem jak moja twarz w zaskakująco szybki sposób robi się czerwona, więc z zawstydzeniem odwróciłem się do niego plecami, co niekoniecznie było jakieś bardzo kulturalne. Chwilę później usłyszałem za sobą cichy chichot. Sam uśmiechnąłem się na to pod nosem.
                           
                           *****
-To na pewno tutaj? -Zapytałem zdezorientowany, bo było po 15:00, a Taehyunga nadal nigdzie nie było widać.

Ostatecznie postanowiliśmy pojechać na spotkanie z nim. Siedzieliśmy właśnie z Jungkookiem w jakiejś chyba zapomnianej przez Boga restauracji, bo nie było w niej ani żadnej toalety dla klientów, których swoją drogą też nie było, ani nie można było zamówić zdecydowanej większości potraw wypisanych w menu. Zastanawiałem się o czym myślał Tae, wybierając akurat to miejsce i godzinę, która już dawno minęła.

Don't leave me //JiKook [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz