23.

534 34 3
                                    

W wejściu prowadzącym do kuchni pojawił się Jungkook. Miał czarne spodnie z dziurami, tego samego koloru jesienną kurtkę i trampki. Jego różowe włosy były rozczochrane i mokre, więc na zewnątrz prawdopodobnie znów padało. Chłopak podpierał się o framugę drzwi, nieprzytomnym wzrokiem zerkając to na mnie, to na swoją babcię. Oczy miał rozbiegane, a minę niepewną, jakby był pod wpływem nie tylko alkoholu... Jego różowe, pełne usta były lekko rozchylone, jakby się nad czymś zastanawiał.
Po ujrzeniu Jungkooka, miałem mieszane uczucia. Z jednej strony moje serce biło bardzo szybko, bo cieszyłem się, że wreszcie po tygodniu mogłem go zobaczyć, a z drugiej bałem się całej tej rozmowy z nim zwłaszcza, że teraz był pijany.

-T.. Ty tu? -Wybełkotał, pokazując na mnie palcem.

-Cześć... -Wydukałem onieśmielony jego przywitaniem.

Po takich słowach równie dobrze mógłby mnie stąd wywalić.

-Dobry wieczór, Jungkook. -Uśmiechnęła się staruszka z zatroskaniem.

-Cześć b.. babciu. -Zaśmiał się głośno, pokazując przy tym swoje duże jedynki. -Ale.. ale Jimin, czemu przy.. przyszedłeś? -Zrobił minę zbitego psa, wysuwając uroczo dolną wargę.

Patrzył na mnie wielkimi oczami, a po chwili odepchnął się od framugi i chwiejnym krokiem ruszył w naszym kierunku. Szedł powoli z wielkim uśmiechem, trzęsąc się na wszystkie strony. W pewnym momencie potknął się prawdopodobnie o własne nogi, bo nic innego nie leżało na podłodze i z hukiem upadł jak długi.

-Jungkook! -Zawołałem wystraszony, bo przecież mogło mu się coś stać!

Razem z babcią, niezwłocznie pobiegliśmy mu pomóc. Wspólnymi siłami podnieśliśmy chłopaka, który nawet nie narzekał, tylko z bólem wymalowanym na twarzy masował kolano. Posadziliśmy go na krześle tak, by opierał się o ścianę, a po chwili siwowłosa staruszka usiadła obok niego. Ja stałem na przeciwko, bo mimo wszystko miałem dziwne wrażenie, że Jeon i tak zaraz się gdzieś zatoczy. Przyglądałem mu się z niepokojem, śledząc jego zmianę mimiki twarzy. Uśmiechał się do mnie lekko, co jakiś czas mrugając powoli. Kiedy był taki spokojny i patrzył na mnie w ten sposób, miałem wrażenie, że nasza kłótnia wcale nie miała miejsca, jednak podświadomie zdawałem sobie sprawę z trudnej rozmowy, którą będziemy musieli wkrótce odbyć.

-Dobrze się czujesz? -Zapytała zmartwiona kobieta, nie spuszczając wzroku z Kooka.

-No jaaasne.. b.. babciuu! -Zarechotał głośno, rozkładając się wygodniej na krześle. -Ale... Jim.. Jimin? Czemu prz.. przyszedłeś? -Wydukał nagle poważniejąc i znów drapiąc te nieszczęsne skórki u palców.

-Chciałem z tobą porozmawiać, ale teraz to chyba nie wypali. -Westchnąłem, przewracając tylko oczami.

-A.. Ale czemuu? -Zasmucił się, nie mając najwidoczniej pojęcia o co mi chodzi.

-Bo jesteś pijany. Jesteś tak pijany, że nie da się z tobą normalnie gadać. -Stwierdziłem wiedząc, że jutro i tak będę musiał tutaj wrócić.
                               *****
Znów siedziałem z babcią Jungkooka przy stole po tym, jak odprowadziliśmy chłopaka do pokoju.

-Dziękuję, Jimin. -Uśmiechnęła się do mnie jakoś smutno, po czym oparła się z westchnieniem.

-Nie ma za co. W końcu Jungkook to mój przyjaciel. -Powiedziałem cicho, bo dziwnie czułem się z myślą, że coś między nami mogłoby się skończyć. -Mogłaby pani tylko napisać teraz usprawiedliwienie dla Jungkooka za tamten tydzień szkoły? I zwolnienie na jutro? Niech on lepiej nie idzie... -Spuściłem tylko głowę, podłamany dziwnym zachowaniem Jeona.

Don't leave me //JiKook [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz