}Marinette{
- CO!? Przecież to niemożliwe. - powiedział Adrien.
- Nigdy nie mów nigdy. - powiedziałam i wtuliłam się w niego.
- Ale jak..? Cały czas to.. Przecież.. Jak..? - wyjąkał chłopak, po czym zaniemówił.
Leżeliśmy razem przez dłuższą chwilę. Adrien był tak zszokowany, że nie powiedział ani słowa. Kilka minut później podniosłam się z łóżka i postawiłam na nie tacę ze śniadaniem.
- Lubisz jajecznicę? - zapytałam.
- Uwielbiam wszystko, co przygotujesz. - powiedział podnosząc się i pocałował mnie w policzek.
- I po co było przeciągać to odkrycie tożsamości tak długo? Gdyby nie to, to wszystko byłoby łatwiejsze i nic złego by się nie wydarzyło. - powiedział Plagg.
- Przecież wiesz, że nie mogli. - odpowiedziała mu Tikki.
- Tikki ma rację. - powiedziałam.
- Plagg też. - powiedział Adrien.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Chodzi mi o to, że wszystko byłoby łatwiejsze i moglibyśmy normalnie żyć. - wytłumaczył się.
- Nasze życie nie jest normalne od momentu, w którym dostaliśmy Miracula i już nigdy takie nie będzie. - odpowiedziałam.
- Nie kłóćmy się, proszę. - powiedział blondyn i zaczął jeść śniadanie.
- Zostaje nam jeszcze jeden dylemat. - powiedziałam po chwili.
- Jaki? - zapytał chłopak.
- Musimy powiedzieć Alyi i Nino. - odpowiedziałam.
- Dlaczego to ma sprawić problem? - zapytał zdziwiony blondyn.
- Z Nino może nie być problemu, ale z Alyą.. Ostatnio powiedziałam jej, że nie jesteśmy i nigdy nie będziemy razem, więc teraz może się trochę bardzo zdenerwować, że ją wtedy okłamałam. - wytłumaczyłam.
- Przecież wtedy nie kłamałaś, więc jak może osądzić cię o kłamstwo? - zapytał.
- A jak wytłumaczysz jej, że wtedy nie kłamałam? Powiemy jej, że jestem Biedronką, ty Czarnym Kotem i nie mogliśmy niczego o sobie wiedzieć? - zaśmiałam się.
- O tym nie pomyślałem. - powiedział.
- Musimy coś wymyślić. - powiedziałam i zamyśliłam się na chwilę.
- Może nie powiemy im teraz, a za kilka dni lub tydzień, dwa. - odpowiedział.
- To może być dobry pomysł. Jeśli powiemy im za jakiś czas, to nie będziemy wzbudzać podejrzeń.
- Albo powiecie im po jakiejś imprezie. - włączył się do rozmowy Plagg - Dawno żadnej porządniejszej nie było. - dodał.
- To nie jest dobry pomysł, Plagg. - powiedziała Tikki.
- Wręcz przeciwnie. - powiedziałam.
- Marinette, dobrze wiesz, że żadna impreza nie kończy się niczym dobrym. - zganiła mnie Tikki.
W tym momencie przypomniałam sobie kilka incydentów z różnych posiadówek, a szczególnie z tej jednej, która skończyła się najgorzej.
W zeszłym roku, w pewien piątek po lekcjach Kim zaprosił wszystkich na imprezę. Początkowo nie chciałam iść, ponieważ następnego dnia musiałam od wczesnego rana zająć się piekarnią. Alya namawiała mnie na przyjście całe popołudnie, aż wreszcie jej się udało, lecz nie chciałam zostawać długo, ani się upijać. Każdy wie, że plany dotyczące imprez nie sprawdzają się kompletnie. Właśnie tak było też tym razem.
Kiedy przyszłyśmy do domu Kima, gdzie miało mieć miejsce całe wydarzenie, było już kilka osób. Przez chwilę byłam zdziwiona wielkością domu oraz ogromnym podwórkiem z basenem, ponieważ nigdy nie spodziewałabym się tego po Kimie. Zawsze był zwykłym chłopakiem, który się niczym nie przechwalał i o niczym nie wspominał.
Usiadłyśmy w salonie z innymi, a po chwili dołączył do nas Nino. Na początku, jak na każdej imprezie atmosfera była trochę sztywna, lecz później już wszyscy czuli się swobodnie w swoim towarzystwie. Zabawa trwała w najlepsze, wszyscy śmiali się, tańczyli i cieszyli się chwilą. W budynku było trochę duszno, więc postanowiłam wyjść na dwór i trochę się przewietrzyć. Do tamtej pory udawało mi się trzymanie swoich zasad dotyczących tej imprezy - nie byłam pijana ani nie było jeszcze tak późno. Usiadłam na ławce koło budynku i patrzyłam na to, co działo się na dworze. Wszyscy byli już pijani i robili naprawdę dziwne i trochę niebezpieczne rzeczy. Istnienie basenu na tym podwórku jeszcze bardziej zwiększało szansę na to, że stanie się tu coś złego. Po chwili podszedł do mnie Serge (chłopak, który doszedł do naszej klasy w tamtym roku) i zaczął namawiać do wzięcia udziału w beer pongu. Po dłuższych negocjacjach zgodziłam się, ale postanowiłam, że zaraz po skończeniu gry idę do domu. Gra ewidentnie nie przebiegała tak, jak myślałam. Już po kilku rundach czułam, że wypiłam za dużo. Kiedy dotarliśmy w końcu do ostatniej rundy nie czułam się za dobrze. Po skończeniu gry ponownie wyszłam na dwór, z resztą jak większość. Impreza przeniosła się na basen. W całym toku wydarzeń też znalazłam się w wodzie. Pamiętam tylko, jak przewróciłam się wychodząc z basenu, a kiedy się ocknęłam znajdowałam się w dziwnym miejscu. Jak się później okazało byłam w karetce, która wiozła mnie wtedy do szpitala, ponieważ zaczęłam się topić i przestałam oddychać. Serge, który wypił tylko jednego drinka zauważył to i pomógł mi. Gdyby nie on, nie byłoby mnie tu. Od tego czasu lepiej się poznaliśmy i zostaliśmy przyjaciółmi.
- Dobra, może to naprawdę nie jest dobry pomysł. - powiedziałam.
- Dlaczego? - zapytał Adrien.
- Imprezy to nic dobrego. - odpowiedziałam.
- Pamiętasz jak wiozłeś zwłoki Marinette do jej domu po urodzinach u Alyi? - zapytała Tikki.
- To było tylko jeden raz. Nie słyszałem o żadnej innej sytuacji. - odpowiedział zmieszany.
- I dobrze. - powiedziałam.
- Było coś jeszcze? - zapytał ze zdziwieniem chłopak.
- Dużo tego było. - powiedziała stanowczo Tikki.
- Nie przesadzajmy.. - powiedziałam.
- Co jeszcze się działo? - zapytał Adrien.
- Z takich najgorszych scenariuszy to była jeszcze impreza u Kima. - powiedziałam.
- Byłaś na niej!? - zapytał zszokowany.
- Na początku miałam nie iść, ale ostatecznie Alya mnie namówiła. - odpowiedziałam - Wiesz co się na niej stało?
- Słyszałem tylko o tym, że wszyscy się upili, zrobili wielki bałagan, a Kim miał przez to kłopoty. - odpowiedział, a ja spojrzałam na blondyna zawstydzonym wzrokiem - Stało się coś jeszcze?
- Marinette się upiła, weszła do basenu, zaczęła się topić i skończyła na dwu dniowej obserwacji w szpitalu. - powiedziała Tikki.
- Zawsze umiesz wszystko idealnie podsumować. - powiedziałam ironicznie.
- Dlaczego nikt nic o tym nie mówił? - zapytał Adrien nadal będąc w szoku.
- W sumie to nie wiem. Może nie chcieli mieć kłopotów. - odpowiedziałam.
- Obiecaj, że nie będziesz już tak nierozważna na imprezach. - powiedział i spojrzał na mnie poważnym wzrokiem.
- Obiecuję. - powiedziałam.
- Na pewno? Naprawdę się o ciebie martwię. - powiedział.
- Tak, na pewno. Nie musisz się martwić. - odpowiedziałam i go przytuliłam.
- Więc nadal nie mamy żadnego pomysłu? - zapytał Plagg.
- Może jednak spróbujemy powiedzieć im to normalnie, na spokojnie? - rzekł Adrien.
- Dajmy sobie czas. To nowa sytuacja, z którą i my musimy się oswoić. - odpowiedziałam.
W oczach chłopaka zaobserwowałam widoczną zmianę. Nie miałam pojęcia, co się stało, lecz nie przejęłam się tym na długo. Po zjedzonym śniadaniu pożegnałam się z chłopakiem i przemieniając się w Biedronkę wyruszyłam do domu.
CZYTASZ
Kocham Cię Kropeczko 2 | Miraculous: Biedronka i Czarny Kot
Fanfiction"- Myślę, że lepiej było, kiedy byliśmy przyjaciółmi. - Powiedz mi proszę, że to jest żart, tak jak zawsze sobie żartujemy. - objął mnie, nie zważając na moją wolę - Biedronko, proszę.. - Kocie.. to nie jest żart. - odpowiedziałam gasząc ostatnią...