}Adrien{
- Jakich rzeczy? - powiedziałem zdezorientowany. Nie miałem pojęcia, o czym mógłbym mu powiedzieć, lecz wiedziałem, że jeśli dowiedział się o moim alter ego...
- Nie wiem czy słowa pijanych to myśli trzeźwych, czy na odwrót, ale nawijałeś o tym, że Marinette cię zdradziła. - rzekł, nieco rozbawiony. Spojrzałem na niego, tak jakby to, co powiedział do mnie nie doszło. Byłem kompletnie zdezorientowany, a w głowie miałem mętlik. Dlaczego byłem tak głupi, żeby upić się do nieprzytomności? Po co ja w ogóle poszedłem do tego klubu?
Od natłoku myśli zrobiło mi się niedobrze. Bez słowa wstałem i ignorując ból głowy pobiegłem do łazienki. Wbiegając do pomieszczenia, zatrzasnąłem za sobą drzwi i nachyliłem się nad muszlą klozetową. Spędzając tak jakieś 10 minut, zaczynałem jeszcze bardziej żałować mojego nocnego wypadu. Kończąc, spłukałem wodę w toalecie i podszedłem do umywalki, opierając o nią ręce. Uniosłem głowę i spojrzałem w lustro, jednocześnie nie dowierzając w to, co w nim ujrzałem. Wyglądałem jak wrak człowieka, poza tym moja twarz pokryta była licznymi siniakami, a nos i dolną wargę przyozdabiały nieduże rozcięcia. W tym momencie przypomniała mi się większość wydarzeń z wczorajszej nocy.
Przemyłem twarz wodą i osuszyłem ją kawałkiem papieru. Oparłem się o umywalkę i cicho westchnąłem. Spojrzałem na swój pierścień, po czym przeniosłem wzrok znów na swoje odbicie. Pomyślałem, że muszę sprawdzić czy mam przy sobie portfel i telefon, więc przechodząc przez nieduży korytarz, poszedłem z powrotem do salonu.
- Nino, widziałeś może mój telefon albo portfel? - zapytałem z nadzieją, że obie te rzeczy nie zostały mi skradzione. Nino spojrzał na mnie, po czym chwilę się zastanowił.
- Twój telefon leżał w aucie, więc wziąłem go ze sobą, jak próbowałem wyciągnąć twoje zwłoki z samochodu, ale portfela nie widziałem. - odpowiedział i podał mi moją własność. - A tak w ogóle, to kto cię pobił? Myślisz, że cię okradli?
- Z tego co pamiętam, to był to jakiś gang motocyklistów. Wiem, że miałem ze sobą portfel, a teraz go nie mam, więc pewnie go ukradli. - powiedziałem zmartwiony. Chwyciłem za telefon i wybrałem numer do Nathalie. Po kilku sygnałach kobieta odebrała telefon. Poprosiłem ją o zajęcie się tą sprawą, po czym usiadłem na kanapie. Wiedziałem, że czeka mnie długa rozmowa z Nino, który w tamtym momencie patrzył na mnie pytającym wzrokiem. - Teraz mi powiedz, co ci nawijałem po pijaku. - nieco się uśmiechnąłem, na co mulat zareagował śmiechem.
- Ocknąłeś się na chwilę, kiedy próbowałem cię dobudzić, żebyś jakoś wszedł po schodach. Pytałeś gdzie jesteś i takie tam. - machnął ręką. - No ale najciekawszą rzeczą było twoje użalanie się nad sobą. To brzmiało jak typowy pijacki bełkot, ale nie wiem skąd wymyśliłeś, że Marinette cię zdradziła, jak nawet nie jesteście razem.
- Właściwie, to...
- Nie gadaj! - krzyknął Nino, przerywając mi.
- To nie jest tak, jak myślisz. My po prostu... mamy się ku sobie. Znaczy... myślałem, że tak jest. - próbowałem jakoś wybrnąć z sytuacji, tak aby nie okłamywać przyjaciela.
- Stary, wszystko się ułoży. Nie musiałeś upijać się do nieprzytomności i wdawać się w bójkę. - tu brunet spojrzał na moją twarz. - Właściwie, to gdyby nie Marinette, to pewnie nadal byś tam leżał. - spojrzałem na niego z niezrozumiałym wyrazem twarzy.
- Jak to Marinette? - zapytałem szybko.
- Zadzwoniła do mnie i powiedziała, że jesteś kompletnie pijany, w klubie. Był środek nocy, ale wstałem i poszedłem do tego klubu, żeby móc stamtąd odjechać twoim samochodem, bo założyłbym się, że gdyby stał tam do teraz, to nie miałby już szyb. - wyjaśnił.
- Ale dlaczego ona zadzwoniła do ciebie? - zapytałem.
- Przecież nie ma prawa jazdy, więc nie odjechałaby stamtąd. Poza tym, Marinette nie dałaby rady cię unieść, bo ja sam miałem z tym kłopot.
- Mówiła ci skąd wiedziała, że akurat tam jestem? - dopytywałem.
- Szczerze, to nie pamiętam, byłem wtedy w fazie snu głębokiego. - zaśmiał się chłopak. Na chwilę zapadła cisza, przez co się zamyśliłem. - Myślę, że powinieneś z nią szczerze porozmawiać. - powiedział Nino.
- Nie chcę z nią rozmawiać. Widziałem wystarczająco dużo. - odpowiedziałem. Nie miałem ani siły, ani ochoty na rozmowę z Marinette. Byłem na nią wściekły, więc wiedziałem, że skończyłoby się na krzykach.
- A może źle odebrałeś to co ci powiedziała? Albo nie znasz całej prawdy? Musicie sobie wszystko wyjaśnić. - powiedział stanowczo. - Nie będę patrzył, jak mój najlepszy przyjaciel stacza się przez dziewczynę.
- Nie staczam się, to była jednorazowa akcja.
- Zaraz te jednorazowe akcje będą zdarzać się coraz częściej. Musisz z nią porozmawiać. - powiedział z naciskiem na "musisz".
- Jutro. - odpowiedziałem. - Dzisiaj chcę wrócić do siebie, w spokoju i wyspać się.
- Spałeś pół dnia. - przewrócił oczami Nino.
- Która jest godzina? - zapytałem szybko.
- Piętnasta. - odpowiedział. Byłem zdziwiony, gdyż myślałem, że jest dopiero ranek.
- Chyba już pójdę. - powiedziałem i wstałem, podnosząc swój telefon. - Naprawdę dziękuję, że się mną zająłeś.
- Nie ma za co. - powiedział i odprowadził mnie do drzwi. - Będziesz w stanie prowadzić? - zapytał przekręcając klucz w drzwiach, tym samym je otwierając.
- Raczej tak, dzięki. - rzekłem i wyszedłem z mieszkania.
Szybko zszedłem po schodach i poszedłem na parking. Odszukałem swój samochód i wsiadłem do niego, zapinając pasy i przekręcając kluczyk w stacyjce. Wycofałem samochód, po czym wyjechałem z parkingu. W drodze do domu zastanawiałem się, gdzie podziewał się Plagg. Miałem nadzieję, że nic mu nie jest.
Wchodząc do mieszkania usłyszałem dzwonek telefonu. Nie patrząc na wyświetlacz, odebrałem i przyłożyłem telefon do ucha. Była to Nathalie, która rozwiązała już problem mojego skradzionego portfela i załatwiła nowe karty. Podała też skradzioną kwotę pieniędzy, lecz w tamtym momencie nie dbałem o to. Nie chciałem niczego zgłaszać na policję, nie miałem do tego głowy. Kiedy tylko się rozłączyłem, odłożyłem telefon na szafkę i rzuciłem się na łóżko. Od razu zasnąłem.
Obudziłem się w środku nocy, przynajmniej tak mi się wydawało, gdyż było ciemno. Czułem się lepiej niż wcześniej, ale jeszcze nie w pełni sił. Próbowałem znów zasnąć, lecz nie mogłem. I myślę, że nie było dziwne, że moje myśli kłębiły się wokół tej jednej osoby...
Chyba naprawdę powinniśmy porozmawiać.
CZYTASZ
Kocham Cię Kropeczko 2 | Miraculous: Biedronka i Czarny Kot
Fanfic"- Myślę, że lepiej było, kiedy byliśmy przyjaciółmi. - Powiedz mi proszę, że to jest żart, tak jak zawsze sobie żartujemy. - objął mnie, nie zważając na moją wolę - Biedronko, proszę.. - Kocie.. to nie jest żart. - odpowiedziałam gasząc ostatnią...