W moim rodzinnym domu było cudownie, zbliżyłam się nieco do Kuby ale trzeba wracać do Krakowa. Kuba ma swoje sprawy związane z Ekipą a ja muszę wracać do pracy. W drodze powrotnej rownież prowadził Kuba z czego się niezmiernie cieszyłam, nie lubię aż tak długich tras do pokonania jako kierowca a za to Kuba powiedział że taki samochód to bajka i że można go prowadzić śpiąc. No można bo ja po raz kolejny przykładając głowę do szyby zasnęłam. I znowu zostałam obudzona gdy znajdowaliśmy się w garażu. Kuba mnie odprowadził pod same drzwi mieszkania i stwierdził że teraz jest już prawdziwym stalkerem bo wie rownież pod którym numerem mieszkam. Byłam strasznie zmęczona po podróży mimo że spałam, widziałam że Kuba też jest zmęczony.
- Może chciałbyś wejść na herbatę? - zaproponowałam .
- Jeśli to dla ciebie nie problem to chętnie.
- Wiesz że jesteś pierwszym chłopakiem którego przyprowadzam do domu, nie licząc Bartka bo on jak narazie tu mieszka .
- To widzę że doznałem zaszczytu.
Gdy Kuba wszedł do mieszkania wiedziałam że po tym jak zobaczył mój dom rodzinny to lokum go nie zaskoczy. Ale mówił że nie czuje żebym ja to mieszkanie urządzała, taka była prawda co do urządzenia nie miałam ani nic do powiedzenia ani nawet nie wiedziałam nic o tym. Wtedy trochę się otworzyłam przed Kuba i opowiedziałam mu o moim życiu w liceum i jaki znalazłam się w Krakowie. W pewnym momencie siedząc na kanapie w salonie która jest mega wygodna, akurat to się mojemu tacie udało, zrobiłam się strasznie senna. Położyłam głowę na klatce piersiowej Kuby i zasnęłam. Niestety chłopak nie miał innego wyjścia niż zaśnięcie razem ze mną.
Gdy po paru godzinach się przebudziłam zobaczyłam że leżę w swojej sypialni i czuję czyjaś obecność za sobą. Odwróciłam lekko głowę i ujrzałam śpiącego Kubę przytulonego do mnie, chyba musiałam go lekko przebudzić ponieważ gdy wróciłam do poprzedniej pozycji jego głowa wyładowała na mojej szyi i jeszcze mocnej ścisnął mnie w talii. Po chwili usnęłam ponownie wtulając się w niego.
Po kilku godzinach usłyszałam znienawidzony prze zemnie dźwięk, dźwięk budzika najchętniej wyrzuciłabym go przez okno ale to tylko oznacza jedno czas wstać do pracy.
Spało mi się bardzo dobrze i dopiero jak budzik zaczął dzwonić drugi raz usłyszałam słowa:
- Wyłącz to, i tak cię nie wypuszczę stąd.
- Kuba ja muszę iść do pracy wiec muszę wstać - powiedziałam zaskoczona.
Przez to że tak cudownie mi się spało kompletnie zapomniałam że Kuba znajduje się w moim mieszkaniu, a co lepsze w moim łóżku. Niechętnie ale wypuścił mnie ze swoich objęć, a ja pobiegłam szybko do łazienki cokolwiek się ogarnąć i przebrać. Kuba w tym czasie wstał zrobił mi jogurt z musli bo to jedyne co znalazł w lodowce po mojej nieobecności i powiedział że zawiezie mnie do pracy. Podziękowałam mu ale chciałabym pojechać swoim samochodem aby pózniej nie tułać się komunikacja miejska. Kuba był jednak nie ugięty wsiadł do swojego samochodu a ja razem z nim. Zapytał o której kończę aby moc przyjechać i odebrać mnie z pracy.
Dochodziła godzina 15.Kuba Patecki
Paula, wiem że miałem cię odebrać dziś z pracy ale przez nagrywki się nie wyrobie. Zaplanowane są do 17.
Przepraszam :(Maluszek
Ok, nie ma sprawy innym razem.
Do zo.Godzina 16:25
Kuba Patecki
Bądź gotowa.
Zaraz ktoś po ciebie podjedzie.
Przyjedziesz do mnie.
Nie znam słowa nie :*Przez chwile zastanawiałam się co on znowu wymyślił. Ten chłopak chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Po przeczytaniu smsa nawet moja kierowniczka pyta się kto to bo pierwszy raz widzi że aż tak się szczerze do telefonu.
Maluszek
Kogo mam się spodziewać?Kuba Patecki
Przyjedzie po ciebie Krzychu będzie miał mój samochód to łatwo go rozpoznasz.
Czekam na ciebie :*Kuba jest bardzo tajemniczy w tym momencie. Idę do miejsca umówionego z Kuba i czekam na jego samochód.
CZYTASZ
True Love || Jakub Patecki
Teen FictionA co jeśli głupie spotkanie na drodze zamienić się w coś więcej ? „- A czego tu się bać przecież Patecki nic ci nie zrobi ! - Jak to „Patecki" to ty znasz tego chłopaka ? - spytałam zdenerwowana - To tylko ty go chyba nie znasz. „ „- Boże Kuba ni...