- Rozdział 6 -

509 34 9
                                    

Szwendałem się po lesie aż wkońcu udało mi się z niego wyjść..Byłem w tym samym miejscu gdzie ostatnio zostałem porwany..
Westchnąłem tylko i założykem czarny jak noc kaptur od bluzy..do tego doszła jeszcze czrna maska zakrywająca mi mój czerwony pasek od koloru flagi.
W ten sposób trudno było mnie rozpoznać..narazie muszę pozostać nie rozpoznawalny..nikt nie może niczego podejrzewać....n a r a z i e~

Przemierzając miasto natknąłem się na wiele osób ktore znałem jeszcze przed zaginięciem..Nie zmieniły się wiele przez te 5 lat..

Z obrzydzeniem wpatrywałem się w te piostacje.
Aż w końcu zauważyłem grupkę osob znowu mi bardzo dobrze znanych..
Byłi to Słowacja, Czechy oraz...Węgry..
Cała trójka ubrana na czarno jak na jakiś pogrzeb szła w jakieś miejsce..
Postanowiłem za nimi pójść...może w ten sposób uda mi się dowiedzieć czegoś istotnego...przecież b y ł e m ich przyjacielem...

Dogoniłem ich na kilka metrow z odstępem i podążałem za nimi..

(ludzie napiszcie mi proszę w końcu czy ja mam dobrze te skróty, wiecie..
S-Słowacja Cz-Czechy bo kurwa idk czy się tak pisze
Jbc to poprawię ;)))

S:Smutno mi-Odpowiedział skruszony Słowacja ale nikt mu nie odpowiedział..
Dziwne...to nie był ich zwyczaj..Zapamiętałem ich wszystkich jako zabawnych i rozgadanych a teraz...cisza....Nikt się do siebie nie odzywał ani słowem...
Wszyscy byli jacyś nieswoi???

W końcu nie zwracając uwagi gdzie idę dotarłem nad jakiś cmentarz..
P:*Boże czy oni na prawdę nie mają nic leprzego do roboty?*- pomyślałem zniechęcony ale nadal nie przestałem za nimi iść..
W końcu z daleka kiedy znajdowalismy się na tym cmentarzu, oni poszli do jakiegoś nagrobka a ja podszedłem do innego żeby mieć ich na oku ale nie wzbudzać żadnych podejrzeń...
Byłem dosyć bliko nich mam tu namyślu obok nich.
Ale i tak się nie skapneli..
Oni i tak zapamiętali mnie jako małego i płochliwego chłopczyka... Ph..

Cz:Pomódlmy się za niego..-Powiedział do dwójki Czechy a wszyscy uklekli przy...    moim nagropku. Serio?Kurwa tego jeszcze nie gali?! Dobrze że chociaż ładny ten nagrobek mam..heh

Ale to nie jest w tym wszystkim najważniejsze...
Ktoś musiał zrobić to specjalnie aby ich wszystkich wygłupić..Mam tutaj na myśli to że....moje porwanie wmówili jako moją śmierć?..
Ja pierdole jaki cyrk..

S:Był naszym najleprzym przyjacielem..-Odparł smutno najniższy wstając i kładąc mały znicz.
Czechy westchnął i objął Słowaka ramieniem..
Cz:Nigdy o nim nie zapomnimy..
Nawet ja za nim tęsknie..chociaż na prawdę czasem mnie denerwował- przyznał przygnębiony a jedna pojedyńcza łza splyneła po jego policzku..
Położył bukiet jakiś kwiatów a wszyscy przez krótką chwilę stali w milczeniu..
Ja też nic nie mówiłem..czułem się teraz trochę zmieszany.. może jednak im-Nie Polska To Są Kłamcy! Oni nigdy cię nie szanowali! Nie traktowali poważnie! Mowią to napewno nie szczerze!  Jestem tego pewien..

Cz:Dobra chłopaki wracajmy już..-Odparł i uklęknął robiąc znak krzyża..-Trzymaj się brachu dotknął kamiennego posągu i odszedł  ze Słowacją..
S:Węgry idziesz?-zwrocił się teraz do chłopaka nic nie odzywającego się przez cały czas..Ze spuszczoną głową stał i nic nie mówił..
Cz:Słowacja zostaw go..on do nas dojdzie..wiesz że on najbardziej z nas to wszystko przezywał...-Odparł ostatnie zdanie szeptem ale i tak udało mi sie to usłyszeć..

Nie misiałem długo czekać aż w końcu dwójka zniknęła zza mojego pola widzenia i teraz zostałem sam na sam z Madziarem...

On tylko uśmiechnął się delikatnie.
Z jego oczu popłyneły łzy..ale nie był to jakiś duży lament..Po prostu stał tam czasami podciągając nosem..

W:Nawet nie wiesz jak za tobą tęsknie..-wyszeptał płytkim głosem
W:Chciałbym abyś tu był...abyś był tutaj ze mną..-Zaśmiał się smutno upadając na kolana..
W:Wiem, że ty nie odwzajemniasz moich uczuć ale pomimo tego że cię tutaj nie ma...to i tak cie kocham...Z całego serca..i nie żałuję..Nie żałuję że ci wtedy o tym powiedziałem...-Dodał z łamiącym się gkosem..Łez wciąż pojawiało się coraz więcej..spływały po jego policzkach a później skapywały i uderzały o ziemie..

Nawet zrobiło mi się go szkoda..Ale to tylko odrobinę..Nie spodziewałem się tego że po 5 latach on nadal czuję do mnie takie duże przywiązanie...
Heh...Słodkie~

Stanąłem obok niego i w końcu postanowiłem zabrać głos w tym wszystkim..Nadal zdawałem sobie sprawę że nikt za żadne skarby nie może mnie poznać..ale nie mogę się powstrzymać aby to zrobić...

P:Wiem jak stracić osobie ktorą się kochało.-wypowiedziałem nie swoim głosem na co chłopak podniosł głowe ku mnie..I z zaciekawieniem wpatrywał się we mnie..
P:Kiedyś powiedziałem tej osobie że nigdy nie spodkał mnie zawód miłosny..ale nie była to prawda...-przyznałem spoglądając kontem oka na jego zapłakaną twarz...ciekawiąc się jego odpowiedzią..

W:Ja też zadałem pewnej osobie kiedyś podobne pytanie...Było to dawno temu...
Lecz nadal pamiętam to jakby to było wczoraj...Ten paraliż..ten ból..ten strach..Pamiętam, jak powiedział mi że nie czuje tego samego do mnie co ja...
Czego tu się dziwić..była to prawda..ale czy on na serio kochał osobę która go krzywdziła..? Czy on był aż tak zaślepiony..nim..-wysyczał przez zęby ostatnie słowo..

W:Rozumiesz ty to!-wydarł się a do oczu napłynęło mu więcej łez..-On kochał go pomimo tego ze on go bardzo źle traktował..Bił go, wyzywał! J-ja już nie m-mogłem na to patrzeć!..-Odparł całkowicie rozbity..

W:Ja go tak bardzo kocahm..-Przyznał się z lekkim rumieńcem chowając twarz w dłoniach..
Podniosłem wysoko brwi do góry obserwując go uważnie...
Byłem zażenowany widokiem bezradnego człowieka który nie potrafi sobie poradzić ze własnymi emocjami..Nadal milczałem bo nie miałem zbytnio ochoty czegokolwiek mówić..
P:...Weś się w garść..Wę-to znaczy emm...chłopie!-Powiedziałem nerwowo prawie wypowiadając jego imię..
Uspokoiłem się trochę i wyrozumiałym wzrokiem i położyłem swoją dłoń na jego ramieniu...

P:On zawsze cię kochał..pomimo tego że był z Niemcem...Nie martw się, proszę~ -To były moje ostatnio słowa po czym odwróciłem się i odeszłem..

W:H-he!? S-skąd ty o tym wiesz? -Dodał ocierając łzy coraz bardziej zmieszany odwracając się do tyłu..

Zatrzymałem się i spojrzałem na niego przez ramię..
P:Trzymaj się...Węgry...


——————————————-
Alem żem się wczula w to xD
Miłej nocy..i pozdrawiam to coś za moim oknem ;") help boje się >;"))
Pamiętajcie że jak nie opublikuje dzisiaj jeszcze nowego działu to znaczy że umarłam...dziękuję jeszcze raz ludziom za miłe komentarze..
pozdrawia
By Ksiądz Mariusz
1069 słów..

- ᴘᴀɴ ᴢ̇ʏᴄɪᴀ ɪ śᴍɪᴇʀᴄɪ - { ZAWIESZONE } Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz