P:Hej wróciłem!-krzyknąłem do wszystkich z reklamówką pełną zakupów lecz nikt mi nie odpowiedział...
Odłożyłem torbę na blat kuchenny i udałem się na góre...
Drzwi od pokoju Węgra były uchyline..
Ze środka można usłyszeć było głośne rozmowy i śmiechy wszystkich współlokatorów...
Wszedłem do srodka na co wszyscy zwrocili teraz na mnie uwagę...
Cz:Następnym razem powiedz mi gdzie idzesz...Martwiłem się..-Powiedział czechy chwytając się za skroń...
P:Dobrze mamo..-powiedziałem sarkastycznie przewracając oczami...
Wszyscy na to zachichotali...Tylko czechy założył ręce na ręce udając obrażinego...
Cz:Tak tak bardzo śmieszne...A tak po za tym to już rozmawialiśmy z Węgrem o naszej przeprowatce niedługo...
P:Spoko...Możecie nas zostawić na chwile samych-powiedziałem na co Dwójka tych debili zaczęła robić dziwne miny a Węgier się trochę spioł...Po chwili wyszli zostawiając nas samych...
P:Lepiej już?-Zapytałem troskliwie.
W:T-trochę ...ale ostatnio okropnie bolą mnie plecy...-Przyznał prężąc się..
P:Heh to pewnie dlatego że cały czas leżysz..-powiedziałem nie wzruszony...
Węgier nic na to nie odpowiedział tylko przez chwile wpatrywał się w sufit...
W:Mogę cię o coś zapytać.?..-powiedział nagle..
P:jasne..-Odparłem bez wachania
W:No bo...Co się stało...co stało się że jestem w złym stanie?...jak pytałem Czecha i Słowacje to robili dziwne miny i lekko się podśmiechiwali mówiąc że ty mi wszystko powiesz...Więc oco chodzi?..-Zapytał zmieszany zmarszczając brwi..Lekko się zarumieniłem..Lecz milczałem zaskoczony...Przecież dziwnie by to zabrzmiało jakbym powiedziałbym mu o tym tak po prostu..
A po drugie nikt więcej nie może dowiedzieć się o moich nadzwyczajnych umiejętnościach..P:Pewnej nocy..ktoś włamał nam się do domu..Dobijał się do mnie ale po jakimś czasie przestał i udał się do innego pokoju..Pech chciał że to był twój pokój...
Zakluczył drzwi i...-przerwałem nie wiedząc co powiedzieć...-On cię zabił.-powiedziałem lekko zestresowany na co Węgry jeszcze bardziej skwaśił się na moje słowa...
W:Jak to zabił mnie...przecież żyje..-odpowiedział jakoś nie dowierzając..
Westchnąłem i położyłem mu palec na ustach...
P:Reszta to tajemnica~
Wyszeptałem a Madziar się zarumienił...
Chwycił za moją dłoń i pociągnął mnie w jego kierunku...
W:Nie chce przed nami tajemnic..Jesteśmy przyjaciółmi...Takimi najleprzymi...-wypowiedział z nadzieją...
P:Wiem o tym, ale to jest za trudne..przepraszam może kiedyś się o tym dowiesz...-przyznałem a chłopak na to odwrócił wzrok...
W:Czuje się tym urażony..ale rozumiem...-przyznał się..
Nagle on jakby pobladł...
W:Zaczekaj!-krzyknął na co ja stanąłem w miejscu patrząc na niego z ukosa...
P:Hm?
W:Czy to krew?-Zapytał a mi serce mocniej zabiły na jego słowa...
P:J-jak krew?
W:Noo...na twoim rękawku...-Przyznał bardziej zaciekawiony...
Westchnąłem i wyszedłem z pokoju bez żadnego słowa...Ehh..może kiedyś mu powiem? Nie mam pojęcia ale teraz dopiero zrozumiałem jedną rzecz...
Jeżeli oboje żyjemy..to znaczy że on też coś do mnie czuje? Miłośc? Czy może raczej przyjaźń? Podobnie jest ze mną lecz bardziej w tym wszystkim przewodzi właśnie te uczucie do niego..
Heh to nie możliwe aby on mnie kochał.. mam rację...to tylko przyjaźn.../Tydzień później/
Termin przeprowadzki uległ zmianie i teraz jednak musimy się ze wszystkim pospieszyć..Nawet bardzo bo wyjeźdzamy jutro..Tak to durne ale Czechy tak postanowił a po drugie powiedział nam że znalazł jakiś domek... Nie powiedział nic więcej tylko wspomniał o tym a resztę pytań przemilczał jakby była to serio wielka tajemnica..
Obecbie śiedze w pokoju pakując swoje ubrania i rzeczy do torby..Nie było ich dużo więc wszystkue udało mi się zmieścić..
Kiedy skończyłem zawiesiłem ją na ramię i wyszedłem z pokoju..
Na swojej drodze natknąłem się na Węgra który też już właśnie wychodził..
CZYTASZ
- ᴘᴀɴ ᴢ̇ʏᴄɪᴀ ɪ śᴍɪᴇʀᴄɪ - { ZAWIESZONE }
Thơ caO to fanfik w którym krew będzie się lała, a serca mocniej zabiją~ Zapraszam do czytania lektury! ♡ Uwaga! { książka jest w trakcie poprawek więc raczej nie pojawią się narazie nowe rozdziały} Rozpoczęcie: 27/04/20r Zakończenie: ??? Zdjęcie na o...