- Rozdział 26 -

447 29 29
                                    



Pov: Węgry

Ostatecznie trochę przybity całą sytuacją i jej zakończeniem postanowiłem wyjść z domu na krótki spacer i pomyśleć o wszystkim co miało miejsce chwile temu. W locie złapałem tylko swoje czarne trampki i wyszedłem z domu nie patrząc już nawet za siebie.

Byłem oddalony od domu już całkiem spory kawałek, nie myśląc już nawet w którą stronę poszedłem, podniosłem głowę do góry i naglę zorientowałem się że znajduję się na jakimś totalnym pustkowiu. Nie wiedziałem gdzie jestem, a sama myśl tego że nie znam drogi powrotnej przyprawiała mnie o dreszcze. Czułem się poddenerwowany i winny samemu sobie. Było trzeba panować nad swoimi emocjami, znowu to one przejęły nad tobą kontrolę i teraz znajdujesz się w takiej chujowej sytuacji.. Nagle przede mną pojawił się długi brukowy chodnik którego końca nie było widać. Cholera, muszę poszukać jakichkolwiek ludzi, chociaż na horyzoncie brak żywej duszy, tak jak postanowiłem tak zrobiłem.

                              ***

Po jakimś czasie w końcu zrobiło się ciemno, a ja nadal nie wiedziałem jak wrócić, nawet nie zabrałem ze sobą telefonu aby móc się z kimś skontaktować. Jestem idiotą, po prostu głupim idiotom.
Ale cóż, czasu już nie cofnę, może tu zdechnę z pragnienia albo jakiś krasnal mnie kopnie.
Uśmiechnąłem się w myślach po czym mój wzrok skierował się na chodnik.

Od czasu kiedy Polak znowu z nami mieszka, ze mną dzieje się coś dziwnego, jakoś nie umiem wytłumaczyć tego w jakiś normalny sposób, po prostu, zmieniłem się. Czasem mam wrażenie że śnie a kiedy się obudzę, jego nadal z nami nie będzie. Lekko posmutniałem, wcale nie chciałem aby chłopak znowu nas zostawił na tyle lat, jest dla mnie kimś ważnym, ważniejszym niż nawet sam przyjaciel..

Zamknąłem oczy i właśnie poczułem jak na kogoś wpadam. Siła uderzenia była tak duża iż przewróciliśmy się razem do tyłu. Pozostając przez moment w dziwnej pozycji szybko usiłowałem wstać jednak ciężar tej osoby delikatnie mnie ograniczał.

- przepraszam, czy mógłbyś ze mnie zejść.- westchnąłem zażenowany całym zajściem.

- Oh wybacz, wszystko w porządku?- zapytał mnie nieznajomy głos. Chociaż przez moment miałem wrażenie że gdzieś już go słyszałem. Zrezygnowany całym zajściem przetarłem oczy i spojrzałem na osobę która wyciągała ku mnie swoja dłoń.
Teraz dopiero zorientowałem się z kim mam tak naprawdę do czynienia.

Rumunia.

Dawno nie widziałem tego chuja, skąd on się tu w ogóle wziął? Myślałem że mieszka z zupełnie innym miejscu.. Posępnym wzrokiem spojrzałem w brukowy chodnik lekko ściskając materiał swojej czarnej bluzy. Dlaczego musiałem wpaść akurat na niego?
Wstałem bez pomocy chłopaka a on widząc to zabrał swoją dłoń, przypatrując mi się uważnie.
Szczerze, nie przepadam za nim mamy za sobą pewne spory z przeszłości a poza tym jest denerwujący.

Westchnąłem i miałem już go wyminąć kiedy zorientowałem się że tak naprawdę to nie wiem nadal gdzie jestem, a on jest jedyną osobą która może mi pomóc. Ugh cholera, dlaczego akurat on?

- Węgry, dano cię nie widziałem.- Odezwał się nagle nie odwracając się w moim kierunku. Jego głos był łagodny, jakby to co stało się przed chwilą w ogóle nie miało miejsca.
Mężczyzna odwrócił się w moim kierunku a ja zrobiłem to samo.
Chłopak był wyższy ode mnie, miał na sobie czarną bluzę i spodnie. Przyznam że trochę się zmienił przez te 5 lat od zaginięcia Polaki.
Wyglądał jakoś bardziej dojrzale?..

- Co się tak lampisz, zakochałeś się czy co? - powiedział uśmiechając się od ucha do ucha. Lekko poczerwieniałem ze złości nie komentując ani jednego pieprzonego słowa które przeszły przez jego usta.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 13, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

- ᴘᴀɴ ᴢ̇ʏᴄɪᴀ ɪ śᴍɪᴇʀᴄɪ - { ZAWIESZONE } Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz