- Rozdział 15 -

319 30 10
                                    


Po tej dziwnej rozmowie udałem się do salonu..
Czechy był ze mną na dole a Słowacja pewnie poleciał do Węgier..
Boże..nie dosyć że on mnie wkurwia to jeszcze Słowacja...
Nie kocham Węgra i niech w końcu przestanie mnie nim napastować bo powoli zaczynam tutaj szaleć...

Przygotowałem sobie coś do żarcia i powędrowałem do mojej komnaty~
Kiedy byłem już na miejscu chwyciłem za klamkę i pociągnąłem za nią ale ku mojego zaskoczenia drzwi były zakluczone..
Z początku pomyślałem że może pomyliłem drzwi..ale nie..to muszą być moje drzwi...
Chwile poszarpałem się z klamką aż w końcu udało mi się wejść do środka...
Nagle zamarłem...
W moim pokoju był pełno jakieś krwi a na lampie wisiały zwłoki jakiegoś kota..
Odrazu odechciało mi się jeść..
Wszedłem do pokoju i postawiłem talerz na jakieś szafce na korytarzu..
Po chwili znowu byłem w pomieszczeniu..
Spojrzałem na zwłoki i przewróciłem oczami..chociaż na samym początku było to trochę przerażające..
Posprzątałem krew i zdjąłem tego kota z mojej lamy..
Nagle zauważyłem kolejny liścik..Był on dosyć mały przyczepiony na łapce zwierzaka..Odkleiłem ją obrzydzony tym wszystkim i zacząłem czytać...

Witaj~
Mam nadzieje że spodobała ci się moja niespodzianka? Wiem że nie~
Ale wiesz co? Lepiej miej się ba baczności...byłem tutaj..w każdym momencie mogę po ciebie przyjść i tak samo podzielisz swój los jak ten kot..
Do zobaczenia~

-X

P:Kurwa spierdalaj.-powiedziałem sam do siebie..Doskonale wiedziałem że Węgry robi sobie takie jaja..I szczerze miałem już tego dosyć...

Wziolem tego zdechłego kota i tą karteczkę i poszedłem z tym na dół..
Akurat pięknie się złożyło bo wszyscy byli na dole i rozmawiali...

P:Węgry kurwo jeszcze jeden taki żart a ci łeb ujebie!-Wydarłem się a wszyscy zwrócili się do mnie i zamarli widząc to co trzymam w łapach..

Cz:Co to jest??!
S:Boże polska co ty żeś odwalił?-powiedział Słowacja zakrywając usta..
P:Mi się pytasz?? Znalazłem to w swoim pokoju razem z tą karteczka..-podałem mu papier..Słowak przeczytał to i zamarł..Czechy wzią ją id niego i zrobił to samo..
Cz:Boże polska...to było w twoim pokoju..?-odparł przerażony.
P:Noo.
Po moich słowach oni popatrzyli po sobie nic nie mówiąc..
P:Chyba że Węgry ma wam coś do powiedzenia?
P:Wiem że to ty to robisz!-krzyknąłem a wszyscy odwrócili się głowami na niego..
W:Co! T-to nie prawda!-powiedział zestresowany..
P:Tak już ci wierze!
Cz:Polska ale dlaczego go osądzasz?-stanął w jego obronie..
P:Bo ostatnio zachowuje się dziwnie!
S:Hej! To że ktoś się dziwnie zachowuje to nie znaczy że może zrobić takie coś!-udzielił się drugi.
P:Na pewno? Czy stanie nad kimś z nożem jak śpi też jest normalne??
Albo dźganie pudełka pierogów też!?-wydarłem się w swojej obronie a wszyscy zamilkli..
Węgry tylko poczerwieniał i nerwowo rozejrzał się po kontach..

W:H-hej! Ch-hciałem wtedy zrobić nam coś d-do jedzenia!-bronił się..

Cz:Słuchajcie...ja naprawdę mam mętlik w głowie i nie wiem oco chodzi..
Polska idz z tym kotem gdzieś a my Węgry musimy sobie poważnie porozmawiać...
W:CO?! Przecież niczego nie zrobiłem!
Cz:Ja nic takiego nie powiedziałem ale i tak chciałem z tobą pogadać...
P:Kłamca..-burknąłem ale Węgier to usłyszał..
W:Zamknij pizde i spierdalaj z tym kotem!-wrzasnął wyrywając się do przodu..
P:Nie podskakuj bo może skończyć się to źle w twoim przypadku!
W:Ah tak?! No to dawaj! Albo wiesz co? Nie! Powiem Czechowi co zrobiłeś Aus-

P:Zamknij się..nie masz prawa tego powiedzieć...-zagroziłem...
W:Mam takie prawo i lepiej wyjdź już z tego domu i nie wracaj..-powiedział a ja wyszedłem.. zakopałem gdzieś tego kota i wróciłem z powrotem..

Po wejściu do pomieszczenia zastałem na wstępie wkurwionego Czecha..
Oho..już mu powiedział...
Cz:Jak mogłeś?! Słuchaj ja nie będę tolerował tego co robisz już ani chwili dłużej..Mam dosyć tego wszystkiego co robisz...Mam dosyć tego że co chwile robisz komuś krzywdę! Wynoś się z tego domu!-wrzasnął i wskazał na drzwi za mną..Ja lekko pobladłem a w klatce piersiowej poczułem znowu te dziwne uczucie...
Milczałem...zza chłopakiem zauważyłem Węgra ze spuszczoną głową...
Wyminąłem Czecha i podszedłem do paprykorzercy..
P:Proszę bardzo! Osiągnąłeś czego chciałeś! Brawo!-zaklaskałem sakrcastycznie lekko śmiejąc się nerwowo..
P:Teraz na reszcie się mnie pozbyłeś...
Gratulację Węgry~
To były moje ostatnie słowa...
Czechy przyniósł moje rzeczy zapakowane już we walizkę i z zaciśniętymi powiekami podał mi przedmiot..
Nie patrzył na mnie..wziąłem od niego przedmiot i wyszedłem z domu..
P:Miło było~
Posłałem im szczery uśmiech i wyszedłem...

***
Pogoda była naprawdę piękna...
Maszerując parkiem rozmyślałem sobie co teraz ze mną będzie.. Gdzie teraz się podzieje? Bez niczego to tak trochę trudnio...
Widząc jakiegoś człowieka z daleka szybko rozprostowałem swoje skrzydła i wbiłem się w powietrze..

***

Po 4 godzinach tuaczki wkońcu znalazłem jakieś miejsce gdzie mógłbym zamieszkać na jakiś czas..
Otóż był to mały lasek..Nie wydawał się groźny..dodatkowo po jego środku znalazłem mały opuszczony domek..wiec git.
Wszedłem do niego i trochę w nim ogarnąłem..
Po jego posprzątaniu był on jeszcze przytulniejszy niż mogło by się wydawać...Niestety nie było w nim żadnego łózka ale był stary materac ;)
To mi i tak wystarczy...
Postawiłem torbę koło siebie i owinąłem się jakąś dłuższą bluzą...po chwili poszedłem spać...

Prv.Czechy.

Po wyjściu Polski atmosfera w tym domu stała się jakaś inna...bardziej przygnębiona...aż mi samemu zrobiło się przykro..Wrońcu wywaliłem go z domu zostawiając go na pastwe losu bez pieniędzy bez niczego do życia....
Fak.
Spojrzałem na Węgra...miał spuszczoną głowę...
Cz: co ci jest?-zapytałem ba co on zaczął płakać...
W:T-to...e-eh...ja n-nie chce aby o-on j-już tutaj n-nie wrócił...c-chce aby on był tutaj z n-nami...-powiedział dusząc się własnymi łzami a ja właśnie zrozumiałem co narobiłem...
Objąłem go ramieniem i poczekałem aż się wypłacze...On go kocha...a ja wywaliłem własne miłość jego życia z domu...
Otarłem mu łzy i bez słowa podałem rękę aby wstał..
Cz:Idziemy go szukać-powiedziałem a moje oczy się zaszkliły...




——————————————-

Menda skaj pozdrawiam.
1013 słów..

- ᴘᴀɴ ᴢ̇ʏᴄɪᴀ ɪ śᴍɪᴇʀᴄɪ - { ZAWIESZONE } Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz