☪ Tym Razem ☪

198 8 1
                                    

Rikki Collins.
⚛Niedziela⚛

Pół godziny temu Zane wyjechał do siostry która w nocy dzwoniła a raczej lekarz dzwonił że trafiła w stanie ciężkim do szpitala. Zostałam sama zerwaliśmy z Zane'm, nie wiedziałam że tak skończymy naszą przyszłość jednak on jasno dał mi do zrozumienia

~Przykro mi, ale ja zostaje już w LA na zawsze i możliwe że się już nigdy nie zobaczymy~

Co mam powiedzieć? Źle i smutno mi lecz muszę żyć dalej, mam w sobie tą siłę i się nie poddam.

Podniosłam się z kanapy i poszłam się ogarnąć gdyż jest 11:46 a o 19:00 przychodzą znajomi na domówkę.

Postanowiłam zrobić live'a na instagramie dlatego nawet się umalowałam.

Ubrałam się w swój stary styl który kochałam i dalej kocham.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Postanowiłam też zrobić mocniejszy make up i nałożyłam nawet swoje stare pierścienie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Postanowiłam też zrobić mocniejszy make up i nałożyłam nawet swoje stare pierścienie.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Do tego wszystkiego nałożyłam okulary przeciw słoneczne i poszłam się przejść by ochłonąć

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Do tego wszystkiego nałożyłam okulary przeciw słoneczne i poszłam się przejść by ochłonąć.

Udałam się w stronę parku i mojego ustronnego miejsca. Te miejsce to stare opuszczone ruiny wierzy w głębi parku. Mało kto zapuszcza się tam dlatego jak jest mi źle albo ktoś mnie pożądanie wkurwi idę tam się wyrzyć.

Weszłam schodami na górę, usiadłam na kamiennej ściance i zapaliłam papierosa.

W tej wysokości widziałam swój blok jak i ludzi którzy chodzą koło parku. W oczy rzucił mi się brunet z głową w telefonie i co chwila patrzący gdzie jego pies.

Dawid.

Mój mózg świadomie kazał spojrzeć w telefon na którym widniała wiadomość właśnie od wcześniej wspomnianego chłopaka.

Dawid:
Widziałem cię, możemy się spotkać? Podejdę tam :)

Rikki:
Nie, to ja zejdę. Twój pies może się skaleczyć, tu jest dużo szkieł. ;)

Dawid:
To choć.

Zchodząc na dół odpaliłam drugiego papierosa, wychodząc z pomieszczenia wcześniej zwanego Ursusem zobaczyłam bruneta który jak mnie zobaczył uśmiechnął się a jego pies poleciał do mnie i zaczął skakać chcąc się bawić.

-Tym razem się trochę do ciebie upodobniłem-zaśmiał się patrząc na buty.
-I tak jeszcze ci brakuje do mnie -prychnęłam składając ręce do kieszeni skórzanej kurtki. -Chciałeś się spotkać -zaczęłam -masz mi coś do powiedzenia -spytałam
-Chyba źle zareagowałem wczoraj jak spytałem czy masz plany -zaczął niepewnie - Chciałem cię przeprosić że wyszedłem z trzaskiem zamiast coś powiedzieć -dodał i była chwilowa cisza.
-Rozumiem wkurzyłeś się, zresztą teraz już i tak nie ważne -zaśmiałam się - Nie musisz być już zazdrosny, zerwaliśmy z... -prychnęłam i nie zdążyłam dokończyć gdyż przerwał mi czekoladowooki
-Co odpierdolił -spytał
-On nic... Zresztą nie byliśmy dla siebie stworzeni -odparłam -Ale teraz znowu wracam na stare śmieci, chamska i wkurwiająca singielka -zaśmiałam się na wspomnienie chamska.
-Może nie dla mnie co -uśmiechnął się szturchając mnie łokciem.
-Może.... -zaczęłam - Chyba że mnie wkurwisz, a to będzie dla ciebie ciężkim zadaniem-myślałam na głos
-Dam radę -odparł pewny siebie
-No nie wiem, ty z natury jesteś wkurwiający a szczególnie jak zaczynasz tematy- i tu przerwałam nie chcąc wracać do piątkowej imprezy.
-Narkotykach, papierosach ogólnie marihuanie -dokończył
-Tak, proszę cię o jedno. Nie wpierdalaj się między mnie a narkotyki -zaczęłam ostro-Ty i tak nic na to nie poradzisz, jest za późno by mnie od tego odciągać -dodałam
-Ale Rikki, na rzucenie tego gówna może być za późno ale nie jest -zaczynał już swoje monologi.
-Nie Dawid, skończ to-powiedziałam poważnie -Dobra lecę chciałam live zrobić a później domówka ze znajomymi -pożegnałam się z Kwiatkowskim
-Jakie konto, może wpadnę -zaśmiał się
-Wyśle ci wiadomosc jak się do kopiesz wśród nastolatek to wejdziesz -prychnęłam wiedząc że nie da rady
-Okej czekam -odpowiedział poważnie i ja udałam się w swoim kierunku.

☑☑☑

Po skończonym lajvie zostało mi 30 minut za nim przyjdzie ekipa więc postanowiłam przygotować energetyki. Z balkonu przyniosłam dwie zgrzewki nie dawno kupionego nowego smaku monstery. Położyłam także trochę prochów jakby zachciało się któremuś i poszłam zapalić papierosa.

Siedząc i wciągając malboro usłyszałam pukanie do drzwi. Zgasiłam niedopalony tytoń i zeszłam do drzwi otwierając je Kubie, Mikołajowi, Gabrysi i Gosi.

Domówka była dość nudna, włączyliśmy netflixa i oglądaliśmy horrory, chociaż nie wszyscy bo moje wspaniałe przyjaciółki były przytulone do swoich chłopaków Gabrysia do Kuby a Gosia do Mikołaja. Ja jako jedyna miałam problemy sercowe jak byłyśmy młodsze a teraz jest zupełnie na odwrót.

☪⚛☪⚛☪

Witam, witam!

Kolejny rozdział!

Mam nadzieję że się podoba!

Jak zobaczysz błąd oznacz go najlepiej bym mogła poprawić!

Piszcie też jakieś swoje propozycje co mogłabym dodać!

Lub kogo!

Nie spodziewaliście się pewnie takiego zakończenia Zikki.
I też doszłam do wniosku że na naszą bohaterkę mówiono Rikki a jej pełne imię jakby to powiedział to Katherine "Kate" Rikki Collins.

Wiec od teraz będziemy mówić na Rikki także "Kate".

MARATON 2/3

Info:
1) słowa: 754
2) czas pracy: 55 minut
3) opublikowane: 4 kwietnia 2020
4) 0:00

POZDRO :*
Cass

Zraniona D.KOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz