Pov's Dawid.
Obudziłem się o ósmej. Obok mnie spała jeszcze moja księżniczka, więc postanowiłem po cichu wstać. Zrobiłem śniadanie, były to zwykle tosty. Nałożyłam dres i wyszedłem z Weedy'im na spacer, zrobiliśmy okrążenie wokół parku i wróciliśmy do domu.
Weedy dostał karme i wodę a ja ponieważ było już coś koło jedenastej postanowiłem obudzić dziewczynę. Weszłem schodami do sypialni i ujrzałem brunetkę która siedziała w telefonie.
—Wstałaś widzę—powiedziałem wysyłając jej szczery uśmiech.
—Tia, nie chce dzisiaj nigdzie iść.
—Rozumiem, ale to będzie ostatni raz gdy pozwalam twojemu ojcu się z tobą spotkać —odpowiedziałem podając rękę dziewczynie.
—Idę się ubrać i zaraz zejdę—odpowiedziała.
—Okej, czekam w kuchni —odparłem schodząc na dół.
Pov's Katherine
Wzięłam bluzę Dawida i swoje czarne jeansy. Gdy się ubrałam postanowiłam się lekko umalować. (Zdj w mediach)
Naszykowana poszłam szukać Dawida, który siedział w kuchni pijąc sok.
—Dobra, gotowa. Idziemy? Chce mieć to już za sobą—spytałam.
—Tak, możemy już ruszać —odparł brunet wstając oraz ruszając do wyjścia.
Nałożyliśmy buty i zjechaliśmy windą. Włączyliśmy się do ruchu, jadąc w stronę komisariatu. Kwiat przez całą drogę trzymał rękę na moim kolanie dodając mi otuchy.
—Dobra jesteśmy—odparł wysiadając z samochodu.
—Niestety—odparłam i otworzyłam drzwi.
Weszliśmy udając się do baby za okienkiem, spytaliśmy się o mojego ojca i poszliśmy w kierunku który Pani podała.
Będąc coraz bliżej tego spotkania miałam coraz większe ciarki i coraz bardziej chciałam spierdolić stąd.
—Mam wejść z tobą —spytał Kwiat podchodząc pod drzwi.
—Nie, poradzę sobie—powiedziałam sama nie wiedząc dlaczego.
—Dzień dobry—odparłam.—Katherine Collins.
—Dzień dobry, już niech usiądzie tutaj pani —odparł mężczyzna idąc w kierunku drzwi z których po chwili wyszedł mój ojciec.
Nie powiem wyglądem totalnie się nie zmienił, dalej paskudny zachlany poobijany Robert Collins.
—Hej córciu—odparł
—Hej, od kiedy córciu—prychnęłam.
—No, nosisz moje nazwisko więc chyba raczej —prycha tak samo jak ja.
—Ja bym wstydziła się wogóle odzywać na twoim miejscu. Moja matka przez ciebie zmarła a ty kurwa jeszcze żyjesz, i masz jaja mówić do mnie córciu i kazać dzwonić policjantom do mnie bym przyjechała. Kurwa tupet to ty masz —teraz to nawet krzyczałam. Nie zdziwię się jak Kwiat później spyta co się tu działo.
—Rozumiem Ciebie, byłem skurwielem. Nie dziwie sie że mnie nie nawidzisz. —odparł spokojnie. Co się kurwa z nim stało już powinien się szarpać by mi przylać.
—Szkoda ze tak późno to ogarnąłeś—odparłam spokojniej niż wcześniej.
—Wiem.—Co on kurwa smutny, niestety za późno —Widzę bluzę męską, czyżby moja mała Kate znalazła chłopaka —spytał.
—Co cię to do kurwy obchodzi—spytałam
—Słownictwo kochanie—odparł z usmieszkiem.
—Błagam kochanie to może mówić do mnie tylko Da.... —kurwa co ja gadam — Nieważne
—Da... —spytał —Dokończ, twój chłopak? Może bym go poznał —pyta.
—Nigdy w życiu go nie pozna... —Zostało mi przerwane
—Raczej Pan nie pozna —odparł Dawid wchodząc do pomieszczenia.
—Choć, mamy sprawy do załatwienia —odparł Kwiat podając mi rękę.
—Już idę poczekaj chwilę na zewnątrz—odparłam
—Dobrze misiek, czekam —uśmiechnął się a ja już dobrze wiedziałam o co mu chodziło.
—Hmm... Gwiazdeczka, serio? Lepszego gustu nie mogłaś mieć —spytał patrząc krzywo na mnie.
—I o czym ty kurwa mówisz —spytałam —To ty kurwa masz dobry gust koledzy i wódka. Nie no kurwa mac i ty masz zamiar mówić o guście. Pierdolnięty jesteś już po całości. Żegnam, a Panie policjancie niech więcej nikt do mnie nie dzwoni z pytaniem czy przyjadę do niego bo nie mam zamiaru. Dowidzenia —odpowiadam trzaskając drzwiami i idąc nie zauważając Kwiatkowskiego.
—No kochanie, ty to krzyczeć umiesz—odparł brunet łapiąc mnie za rękę i przytulając.
—Błagam jedzmy do domu bo ja kurwa oszaleje —odpowiadam wtulając się w bruneta.
—I mam ostatnie pytanie co do spotkania, ładnie wparowałem prawda —spytał z tajemniczym uśmieszkiem.
—Tak, potrafisz wy czaić moment —zaśmiałam się łapiąc chłopaka za rękę i przyciągając w stronę samochodu.
—Jedziemy na zakupy —spytał. Ten to wie jak mnie uszczęśliwić.
—Tak—krzyknęłam.
—Wiedziałem że to cię od razu rozchmurzy, chce nagrodę za to —prychnal śmiechem.
—Zastanowię się —odparłam
—Już —pyta po 3 sekundach
—Nie—Zaczynam się śmiać.
Po zakupach wracamy do domu, odpalamy netflix'a i nie wiem nawet kiedy odpływam do Krainy Morfeusza.
<=>
Mamy taki krótszy!
688 słów.
Możliwe że jeszcze w godzinach 03:00/06:00 wleci jeden ale nic nie obiecuje!
Pozdro od kvrvsinsq
❤❤❤
CZYTASZ
Zraniona D.K
Fanfiction"Lecz jeśli nie mamy narkotyku, pojawia się pustka, w której się dusimy" "Po alkoholu nie robi się głupich rzeczy, tylko takie których się chce, ale na trzeźwo brakuje odwagi" "Czasem mam ochotę gdzieś uciec... Zapalić papierosa, płakać, upić się do...