Rozdział V - Michael

268 17 0
                                    

Nie wiedziałem co robić. Ona tak po prostu odbiegła. Zostawiła mnie. Postanowiłem, że czym prędzej wrócę do domu. Skierowałem swoje leniwe kroki w stronę centrum miasta. Ciągle myślałem tylko o niej. Zastanawiałem się, jak się zachowam, jeśli okaże się, że Aline na serio jest w ciąży. Chciałem tego? Chciałem zostać ojcem? Zawsze stawiałem na karierę, a teraz nagle coś się zmieniło. Zupełnie nagle... Cholera, że też zapomniałem o zabezpieczeniu.

Szedłem przez zatłoczoną ulicę. Wokół śmigały samochody, po drugiej stronie mieściła się plaża. Usłyszałem za sobą cichy śmiech, który jakoś tak jakby znałem, ale nie wiem skąd. Odwróciłem głowę. Zobaczyłem tam Charlie, ze swoją ohydną koleżanką, zwykłym pudłem, Amy. Udałem, że ich nie znam, ale one mnie poznały. Pieprzone, niebieskie włosy...

-Mikey...- powiedziała zalotnie Lie (gdyby ktoś nie skumał - skrót od charlie).

Nie wierzyłem. Ona mnie podrywała!

-Nie ma mnie tutaj. - odpowiedziałem, udawając zamyślonego.

Zaśmiały się. Kurwa, były takie irytujące... Nagle tuż obok mnie znalazła się Charlie. Szacunek dla niej, umiała biegać w tych swoich szpilkach... A propos jej stroju - KUŹWA, WYGLĄDAŁA TAK SEKSOWNIE. Miała na sobie krótką, czarną sukienkę i wysokie buty. Jej blond włosy spięła w długiego warkocza, leżącego na ramieniu. Nie mogłem się powstrzymać, to było przyzwyczajenie - gapiłem się jak głupi na długie, zgrabne nogi tej dziewczyny. Trzeba jej przyznać, no ładna była, bardzo ładna.

-Co, podobam ci się? - spytała z pewnością siebie.

W sumie, miałem problem z odpowiedzią. Z jednej strony chciałem pozbawić ją wszystkiego co miała w tej chwili na sobie, a z drugiej moja podświadomość przypominała o Havy...

-Nie. - rzekłem po zastanowieniu, odwracając wzrok.

Uniosła brwi.

-Na pewno? - stawiała na swoim.

-Na pewno. Odwal się Lie! - wiedziałem, że nie nawidzi gdy mówi się na nią "Lie".

Jej oczy poczerniały. Zdenerwowała się.

-Cholera, że też ta nowa musiała ci się spodobać! Clifford, jeszcze tego pożałujesz! - prychnęła i odeszła ode mnie.

Wreszcie.

Po kilku minutach dostałem SMS'a od Ashtona. 'mogę wpaść do ciebie z alex?' Jak zawsze zapomniał o wielkiej literze na początku zdania i wykazaniu szacunku w wyrazie "ciebie". Tak szczerze, za to go lubiłem. Zawsze o wszystkim zapominał, niczym się nie przejmował, był zakręcony tak bardzo jak jego włosy. :) 'Jasne', odpisałem. Przyspieszyłem kroku, żeby być przed nimi. Na całe szczęście, zdążyłem.

Kiedy oboje przyszli, jak co dzień oglądaliśmy film. Z tym, że dziś raczej Alexandra oglądała, bo mnie nie interesował i musiałem pogadać z Ashem. Dowiedziałem się od niego pewnej bardzo przydatnej informacji - o której godzinie mama Aline wychodzi do pracy. 07.30. Po 3 godzinach wygoniłem ich z domu mówiąc, że muszę rano wstać. Ja jak zawsze uprzejmy, ale taka była prawda, chciałem się wyrobić zanim Kate wyjdzie do tej swojej roboty...

... Wstałem o 06.30. To chyba mój prywatny rekord. Standardowo szybko ubrałem czarne rurki i koszulę w kratę bez rękawów. Zbiegłem do kuchni i zjadłem kanapkę z Nutellą. Owszem, jestem fanem Nutelli. Po chwili założyłem glany i wyszedłem z domu. Po kolejnej chwili stałem przed drzwiami do domu Ali i uderzałem w nie pieścią. Nie zdziwiłem się widząc Kate.

-Mike?! - krzyknęła stłumionym głosem. - Aline jeszcze śpi, ale jak chcesz to możesz wejść. - uśmiechnęła się do mnie.

Odwzajemniłem ten uśmiech i podziękowałem, po czym wszedłem do ich domu. Zdjąłem buty i usłyszałem głos mamy młodej Havy:

Close Your Eyes - M. CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz