Rozdział XX - Michael

163 10 5
                                    

Kiedy obudziłem się następnego dnia rano, Aline nie było obok mnie. Zmarszczyłem brwi i szybko wstałem. Przeczesując włosy i przecierając zaspane oczy poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie kawę. Trzymając gorący kubek w dłoni patrzyłem na unoszącą się nad nim parę.

Chciałbym być taką parą. W każdej chwili możesz zniknąć i wyparować. Nikt za tobą nie tęskni. Nikt nie ma do ciebie pretensji, że cię nie ma. Każdy zapomina, że w ogóle kiedykolwiek cię widział.

Westchnąłem i poszedłem do salonu, gdzie siedział Ashton, Luke, który o dziwo obejmował Holly i Alex. Caluma nie było i co gorsze, nie było też Aline. Spojrzałem na twarze zgromadzonych w salonie. Wszyscy uśmiechali się jakoś głupkowato do laptopa chyba-dziewczyny Hemmingsa.

-Co jest? - zapytałem, siadając obok nich.

-Wygraliśmy! - krzyknęli jednocześnie Ash i Luke.

Na początku nie skontaktowałem. Nie zrozumiałem. Co niby mielibyśmy wygrać? Kilka chwil potem załapałem o co biega. Support One Direction...

Otworzyłem szerzej oczy, nie dowierzając tym słowom. Z pośród tysięcy filmików, tamci faceci wybrali akurat nas... Pomijając to, że ich nienawidzę to są jednak całkiem spoko.
-Nooo... - zaczął Lukey. - Będziemy musieli wyjechać pojutrze...

I wraz z tamtymo słowami cała moja radość prysła jak balonik przepełniony wodą. Mam niecałe dwa dni, aby spędzić czas z Ali...

-Gdzie jest Cal? - zapytałem po jakimś czasie zupełnej ciszy.

-Pojechał z Aline na zakupy... Podobno on sam nie umie dobrać sobie koszulek i chce mieć kogoś do pomocy... Debil. - mruknął Irwin.

Uśmiechnąłem się lekko. Po krótkim czasie nawiązała się jakaś zupełnie normalna rozmowa o naszej pierwszej trasie, o marzeniach, o piosenkach i o wszystkim innym co tylko nam się na język nasunęło.

-O czym gadacie, moje misiaki? - zagadnął Calum, który nagle nie wiadomo skąd znalazł się przy nas. Tuż za nim stała Aline, która powstrzymywała śmiech.

-Misiaki...? - wybuchła śmiechem Holly, która w sumie śmiała się ze wszystkiego...

-Nie zwracajcie na niego uwagi, w centrum handlowym stały jakieś dziewczyny rozdające ulotki, a on jak zwykle postanowił je poderwać - zaśmiała się Aline.

Na te słowa śmiechem wybuchliśmy ja, Ash o Luke.

-Ale to nie jest śmieszne! No ej! - krzyknął Calum siadając przy mnie. - Co tam patrzycie? - zapytał, kładąc głowę na moim ramieniu i patrząc na ekran komputera.

Patrzyłem jak jego usta się otwierają, a oczy rozszerzają.

-Czy to... To... Jedziemy do Londynu na support One Direction?! - wrzasnął i zaczął prawie skakać z radości.

Zerknąłem na Ali. Miała smutną minę i patrzyła na mnie. Gwałtownie się odwróciła i poszła do sypialni. Wstałem i poszedłem za nią.

Siedziała skulona na łóżku, powstrzymując płacz. Siadłem przy niej i mocno przytuliłem. Wtuliła się we mnie, a ja zadrżałem czując jej oddech na swojej skórze.

-Wyjeżdżasz.... - szepnęła przerażonym głosem.

Nie odpowiedziałem. Nie wiedziałem co.

-Znowu będę sama... - ciągnęła dalej.

Nie mogłem już tego słuchać. Złapałem jej twarz w swoje dłonie i otarłem łzy płynące po nich ciurkiem.

-Skoro dzisiaj jest ostatni dzień, który możemy spędzić tylko we dwoje, chciałbym żeby był dla ciebie niezapomniany, Aline... Pozwolisz mi spełnić swoje marzenia? - spytałem.

Close Your Eyes - M. CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz