Rozdział VI - Aline

218 13 0
                                    

Siedziałam na podłodze w łazience z testem w ręku. Dłonie mi drżały gdy na niego patrzyłam. Oczy się zaszkliły, a oddech przyśpieszył. Spodziewałam się tego, ale patrząc na ten kawałek plastiku ogarniała mnie panika.

Mam dopiero 19 lat. Jestem taka młoda. Marzę o wolności, zwiedzaniu świata i popełnianiu błędów.

To taka niespodziewana niespodzianka. Moja niespodzianka.

Wzięłam mojego iPhona z toaletki. Wybrałam numer chłopaka.

- Aline, co tam u ciebie ?

Wciągnęłam głośno powietrze słysząc jego zachrypły głos. Zaczęłam płakać. Co on na to wszystko powie?

- Aline, co się dzieje? - usłyszałam.

- Możesz przyjechać? - wychlipiałam, nie potrafiąc powiedzieć nic więcej.

20 minut później Michael wszedł do mojego domu. Siedziałam sama na kanapie patrząc się przed siebie. Już nie płakałam. Byłam gotowa na najgorsze. Byłam gotowa na to, że mnie zostawi.

Gdy chłopak usiadł koło mnie nawet na niego nie spojrzałam. Czułam się taka słaba. Do tej pory byłam balonikiem, który ledwo się unosił i nagle pękł.

- Kochanie...? - zapytał cicho.

Siegnęłam dłonią pod poduszkę i wyciągnęłam z niej test. Zacisnęłam na nim palce. Wstrzymałam oddech i wepchnęłam go szybko do kieszeni bluzy Miśka. Zamknęłam oczy. Czułam łzy napierające na powieki. Cisza jaka wisiała między nami stała się dla mnie straszna. Czułam się jakby zamknięto mnie w małym pudełku. Odcięta od światła, powietrza, wody i życia. Wstałam i podeszłam do okna. Oparłam się o nie czołem.

Usłyszałam śmiech. Spojrzałam na podwórko sąsiadów.

Mały Leon razem ze starszą siostrą i rodzicami wskakiwali do swojego basenu. Na ich twarzy gościł uśmiech. Woda była wszędzie. Chciałabym aby moja rodzina tak wyglądała.

- Powiesz coś? - zapytałam nagle.

Nie odpowiedział.

- Tydzień temu umarła moja ciocia. Zapisała mi w spadku mieszkanie w Melbourne. Jade tam za trzy dni. Alex i Ashton też jadą. Ty też możesz jechać... - ciągnęłam dalej.

Znowu cisza. Odwróciłam się i zobaczyłam, że stał dosłownie za mną. Patrzył na mnie jakbym zrobiła coś złego, a może się myliłam.

- NO POWIEDZ COŚ WRESZCIE DO CHOLERY! - krzyknęłam bezradna. Miałam tego wszystkiego dosyć.

- Kocham cię... - szepnął i mnie pocałował. Zyskałam nadzieję, że nam się uda i będziemy szczęśliwą rodziną.

Przytuliłam go najmocniej jak mogłam. Jeszcze nie wiedziałam, że to może być ostatni dzień naszego szczęścia.

Po paru godzinach siedzenia i gapienia się w ekran telewizora przyszła moja mama. Mike poszedł pomóc robić jej kolację, a ja skoczyłam do swojego pokoju.

Na podłodze znalazłam górę chusteczek i zdjęcia. Zdjęcia moje i Miśka sprzed dwóch tygodni. Na wszystkich byliśmy uśmiechnięci. Przytulaliśmy się do siebie lub całowaliśmy. Tych zdjęć nie było za wiele, ale jednak były.

Czułam się z tym dziwnie. Nigdy nie miałam nikogo bliskiego prócz Ashtona. Jednak i on miał swoje życie.

Moje opierało się na tych czterech ścianach, wiolonczeli i tęsknotą za Alert*.

Tam mieszkałam przed wypadkiem taty i przeprowadzką.

Tęsknię za tym wszystkim. Tęsknię za Ameryką. Jej różnorodnością i pięknem. Tęsknię za Alert. Jego kolorowe ulice w święto dziękczynienia i góry uczynnych ludzi.

Close Your Eyes - M. CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz