5

3.1K 74 14
                                    

Bell

    Śpie sobie jak gdyby nigdy nic, ale coś mi tu nie pasuje. Jest za cicho. Gdy już mam zamiar się podnieść zostaje oblana lodowatą wodą! No kurwa ! Oni już są martwi! Do moich uszu docierają śmiechy, gdy już się ocknęłam szybko pobiegłam na dół za moim rozprawcą.

- Który to?! - krzyknęłam patrząc na chłopaków.

-To Lou! - krzyknął Jay

- Lou! Już po tobie! - krzyczę i rzucam się do biegu. Chłopak opamiętał się po dłuższej chwili ale było już za późno gdyż leżał pode mną na podłodze. Hehe zemsta jest słodka....

Naszą cudną zabawę przerwał Michi który wparował do salonu.

- Bell! Za 1 godzine wyjeżdżamy!

- Co?! To są żarty?! Nie mogłeś powiedzieć mi wczoraj?! - krzycze zła

- Ymm.. No jakoś zapomniałem

- Ugh! No dobra, kto jeszcze leci?- pytam bo nie wiem kogo zmusić do pomocy w pakowaniu walizek hehe...

- Ym leci Simon, Chris, Samuel (ochrona), Xavier (ninja), Bruno (ochrona), Brian (szpieg), Oven, Roj i oczywiście ja.

- Um ok. - To już wiem kto mi pomoże, hehe... - Lou! Jay! Do mojego pokoju, ale już!

Zjawili się tam w ułamku sekundy... Dziwne

-Tak księżniczko? - zapytali

- Chodźcie tu - pokazałam na waliski i na garderobę - wiecie co robić. Lou ty buty a Jay pistolety, noże,granaty i inne zabawki ok?

- Tak jest!

A ja zabrałam się za spakowanie ubrań. Nie brałam wszystkich rzecz jasna tylko te najlepsze, przecież tu wrócę.

Po 15 minutach chłopcy skończyli. Wzamian dałam im buziaka w policzek, a sama weszłam do mojego sekretnego pokoju(czyt. Labolatorium) i spakowałam fiolki igły z truciznami, substancją usypiającą, śmiertelną, torturującą i co najlepsze wyczyszczenie pamięci. Do tego książki moje narzędzia. Pół godziny później miałam już wszystko spakowane. Zeszłam do kuchni a tam jakiś słotki piesek a w półokręgu przy nim stoi chyba cały gang.

- Bell mamy dla ciebie prezent, oczywiście od nas wszystkich. Nie zapomnij o nas- powiedział Zayn.

- Jeju dziękuję! - i dałam karzdemu z osobna buziaka w policzek. Trochę mi  z tym zeszło bo w tej siedzibie gangu jest obecnie 49 osób beze mnie w tym 3 dziewczyny. Pies był mega! Niby szczeniak ale dosyć duży.

- Jak on się wabi? - zapytałam Leo

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- Jak on się wabi? - zapytałam Leo

- Jeszcze nie ma imienia.

- Dobra to jesszcze raz wam bardzo dziękuję ale my już misimy jechać Michael!

- Już, już Bell!

-To pa! Diablo choć!

- Pa Bell!

Po kilku mimutach jazdy byliśmy na lotnisku. Oczywiście na nie jdzi sie ponad 30 minut, ale po co kiedy można być tam w 10?

Lot minął dosyć miło, nie licząc już tego że jakieś dziecko kopało mnie w siedzenie. Ugh... Po 15 godzinach lotu byliśmy już w Tokio.

Przesadkę z samolotu mieliśmy na lotnisku i do bazg gangu Wilczy kieł pojechaliśmy czarnym ferrari. Oczywiście my a obstawa czerwonym. Po 30 minutowej jeździe zatrzymaliśmy się przed ich bazą. Reszta poszła sybko i sprawnie wiěc od teraz ze sobą współpracujemy. Poznałam tam kilka dziewczyn, wymieniłyśmy się numerami. Mam nadzieję że nie stracimy kontaktu.

Jeszcze tego samego dnia mieliśmy lot do Polski. Oczywiście naszym prywatnym samolotem bo nie wytrzymałambym gdyby znów jakiśs bachor kopał mi fotej. Tak więc po długim i męczącym locie następnego dnia w południe byliśmy już we Warszawskim hotelu.

Dzisiaj muszę jeszcze przeprowadzić nasz test na tutejszej siedzibie, gdyż tylko ja znam język Polski na tyle dobrze by ktoś mnie zrozumiał...

Tak więc ppprzed 17.30 ruszyliśmy w stronę siedziby. Plan był prosty. Ja wchodzę, staram się nie zostać zauważona. Jak już ktoś mnie nakryje uruchamiam na moim magicznym wisiorku pewoen przycisk i Michael z resztą wkraczają do akcji. Pierwsze się na nich drą a potem ujawniam sie jako ich szef na zebraniu tylko że nie jako dziewczyna lecz facet. Zaraz zobaczycie.

Gdy jesteśmy na miejscu biore kilka moich igiełek usypiających do tego 5 noży i 2 pistolety. Chłopacy parkują przy lesie niedaleko bazy ale tak żeby samochodów nie było wisać. Ja wysiadam i docieram pod brame bazy. Widze tam jednego ochroniaża, obchodząc go tyłem wbijam mu igłę uzypiającą. Pośpi sobie z 30 minut. Hehe. Nie jestem jalimś hackerem ale bardzo szybko i w prosty sposób udaje mi się odblokować bramę- 1 faza oblana... Wchodze przez brame przy wejściu 2 ochroniaży...serio? Robie tak samo jak z pierwszym. Nie chcę wchodzić głópwnym wyjściem więc kieruję sie do tego tylnego. Ani jednego ochroniaża. No serio? Już ja ich naucze dyscypliny! Drzwi na kod niestety niecała minuta i kod odszyfrowany - przyro mi 2 faza testu również oblana. Wchodze do bazy tylnym wejściem widze 3 ochroniaży. Niestety poruszają sie według pewnego bardzo prostego schematu. Więc cichaczem ich wymijam...-3 faza oblana dobra to teraz ostatnia. Muszę iść tam gdzie najwięcej ludzi i sprawdzić czy jak się ukryje to przeszukaja teren czy nie beda tego robili. Tak więc chowam sie w kącie wcześniej coś specjalnie trącając przez co głośne rozmowy ucichyły. Z pomieszczenia wychodzi 1 facet i payrzy sie do okoła noe zauważając mnie wraca do środka. Jednak po 2 sekundach wybiega jeszcze 5 facetów do noego. Przeczesują teren i mnie znajdują.

- Jak ty tu weszłaś?! - pyta ich,, szef"

- No normalnie wejsciem -odpowiadam.

-Gadaj suko bo dostaniesz kulką! - grozi i cała zgraja we mnie celuje. Wciskam magiczny przycisk na naszyjniku od Simona i po chwili zjawiają się chłopaki.

-Kim jesteście?! - drze sie tutejszy urzędowy. Michj pokazuje tatuż w kształcie korony nad krzyżem i mi się przygląda. Po chwili pyta.

-Jakim cudem ona się to kurwa dostała?! Nawet nie potraficie ochronić bazy?! Itd.... Po skończeniu kazania "zabiera" mnie do gabinetu dzie przebieram się w mój kombinezon który uszyła mi moja prywatna krawcowa ukrywa wszystkie kobiece kształty. Zakładam jeszcze moją kominiarkę w której jest wszyty zmieniacz głosu. Razem z Michaelem zwołujemy zebranie mówimy o teście po czym wprowadzamy nowe reguły. Urzędowy jest w szoku ale nic nie mówi co nam odpowiada.

W hotelu jesteśmy po 23. Kładę się spać gdyż jutro mam kolejny lot tym razem z Diablem do New Jearsy. UGH! jeszcze musze iść kupić pare "normalnych" ubrań i do tego brązową peruke...

Living death in the human bodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz