(Jaskier)
Na początku była ciemność. Szedłem w nieznanym mi kierunku, a krajobraz się nie zmieniał. Nieważne jak bardzo oczy chciały dostrzec światło – był wyłącznie mrok. W końcu po wielu godzinach postanowiłem usiąść. Nie widziałem niczego, ale czułem, że po czymś stąpam, więc skorzystałem z tego. Mijały kolejne godziny, minuty – tutaj czas nie istniał, a czym w ogóle on był? Skupienie myśli było trudne. Raz je posiadałem, a następnie wszystko cichło. Nie wiedziałem czy dalej istniałem, czy pozostało wyłącznie ciało, do którego wracał duch. Zaraz...nie miałem już ciała. Zapomniałem. Spróbowałem spojrzeć na swoje dłonie, ale dalej była wyłącznie ciemność. Może już ich nie posiadałem. Więc czemu dalej była świadomość? Czy nie powinna się zakończyć wraz ze zniknięciem tego co materialne? Nie wiedziałem. Nic. Błysnęła jasność, oślepił mnie blask. Czarne przemieniło się w białe. Posiadałem ciało.
- Znowu sam.
Spojrzałem na chłopca, który wymówił te słowa. Był mną. Może miał sześć lub siedem lat – nieważne. Uśmiechnięty, z niewielką lutnią w dłoni, ubrany w szaty z rodowym herbem wyszytym na piersi. Powoli podszedł i kucnął przede mną. Odłożył instrument. Pamiętałem. Dostałem ją na piąte urodziny od matki. Dniami oraz nocami uczyłem się na niej grać. Cały dwór nie mógł spać, kiedy dźwięki lutni niosły się po jego murach. Gdy o poranku schodziłem na śniadanie, nikt mnie nie upominał za nocne hałasy. Wszyscy gratulowali postępów, damy dworu zapraszały na spotkania z poezją, na których rozpocząłem grywać, a matka. Ona była dumna, szczęśliwa i wzruszona. Gdy mieliśmy jakąś chwilę dla siebie prosiła, żebym jej przygrywał. Wypełniała wtedy ważne dokumenty, a ja umilałem jej ten czas. Muzyka dawała radość, spokój. Za to ją pokochałem. Dlatego postanowiłem grać, żeby ludzie mogli się wyrwać ze zmartwień. Bogowie, jaki to był piękny czas.
- Ty nigdy nie byłeś sam – zwróciłem się do niego pełnym nostalgii głosem.
- Czemu teraz jestem?
- Bo źle wybrałeś. Ach, mały muzyku...czy człowiek nie może pozostać na zawsze dzieckiem?
- Chyba może – roześmiał się – ale kto by wtedy pomagał mamusi w dokumentach?
- Nie ma mnie już na dworze...ogólnie mnie już nie ma.
- Jesteś – przekrzywił głowę i dotknął mojego policzka małą dłonią – Czuje cię, więc jesteś. Czemu zostawiłeś mamę? On nas kocha. Tam jest bezpiecznie. Można grać, bawić się. Czemu zostawiłeś mamusię?
- Chciałem zostać artystą. Chciałem, żeby pokochano moją muzykę.
- Przecież wszyscy ją kochają! – wstał gwałtownie.
Jego twarz przybrała wyraz zdenerwowania. Usta były mocno ściśnięte, brwi ściągnięte, a drobne pięści miętosiły materiał, białej koszuli. Brakowało tylko, żeby jego policzki przybrały czerwoną barwę, żebym w pełni ujrzał siebie z dawnych lat. Choć jako dziecko nieczęsto się złościłem. Byłem grzeczny, uczynny i pracowity. Trochę marzyciel, ale jeszcze wtedy potrafiłem oddzielić fikcję od rzeczywistości. Więc w którym momencie się to zmieniło? Patrzyłem na chłopca czując wstyd do swoich myśli. On nie takiej przyszłości chciał, a innej już mu nie mogłem zaoferować. Był marą, snem, ale ja już niczym lepszym.
- Tak było dawniej, póki nie trafiłem pod skrzydła obcych. Ludzie są okrutni, nie znają umiaru w obsypywaniu ran jadem. Moje pierwsze występy, grałem z sercem, repertuarem, który stworzyłem w nadziei, że pokażę piękno. Jednak nie tego oczekiwano. Wciąż słyszałem te szepty lub głośno wypowiadane kwestie. Moja muzyka dla nich była beznadziejna, nudna, niezrozumiała. Wciąż krytyka i krytyka. Spędzałem godziny, dni na pisaniu nowych tekstów i melodii. Dalej były gwizdy, krzyki, dźwięk łamanego serca. Już wtedy lubiłem przed występem wypić. Uspokajało mnie to, a także znieczulało przed kolejną falą niezadowolenie. W końcu nadszedł taki moment, że bałem się wychodzić na scenę. Bałem się ich. Tych twarzy skrytych w mroku karczm. Wciąż czekałem, aż będą pluli kolejne pretensje. Nienawidzili mojej muzyki, nienawidzili mnie...znienawidziłem muzykę, pokochałem butelkę.
CZYTASZ
Miecz i Lutnia (Geralt x Jaskier)
FanfictionJaskier kocha alkohol i sztukę. Podąża za wiedźminem szukając w nim odpowiedzi, a odnajduje uczucie. Fanfiction! Postaci NIE należą do mnie. Są własnością pana Andrzeja Sapkowskiego, którego twórczość zainspirowała do powstania tego ff. Źródło grafi...