12

1.9K 219 126
                                    

(Jaskier)

Leżąc w łóżku toczyła mnie gorączka. Paliło całe ciało i czułem się, jakbym zaraz miał umrzeć. Patrzyłem na sufit, który niebezpiecznie wirował dając mi złudne wrażenie osuwania się na podłogę. Nic nie było wyraźne, nawet fakt, że żyłem. Jęk bólu wyrywał się z pomiędzy moich ust i jedyne o czym potrafiłem myśleć, to o pragnieniu spokoju. Przez lata napotykałem wiele niezwykłych historii, wszystkie pełne wrażeń, łaknąłem ich jak moich kochanek. W tym momencie pragnąłem wyłącznie powrotu lat dziecięcych, kiedy to byłem zdrowy na ciele i umyśle. Pielęgnowałem wszystkie aspekty ludzkiego żywota będąc chlubą dla samego siebie oraz dworu. Widziałem w przeszłości dumne spojrzenia. W tym momencie żałości, sam na siebie nie spojrzałbym lepiej, niż na zwykłego głupca zniszczonego przez podejmowane decyzje. Na czole poczułem chłodny materiał. Próbowałem uchwycić spojrzenie złotych oczu, jednak twarz Geralta niknęła pomiędzy jedną falą bólu, a drugą. Nie wiem ile godzin, dni opiekował się mną, ale z każdym dotknięciem, czułem do niego jeszcze większą wdzięczność oraz wstyd do samego siebie w jak powierzchowny sposób dokonałem oceny wiedźmina.

- Dziękuję – wyszeptałem czując ulotną, ale jednak ulgę – Z całego serca...dziękuję.

- Nie mów – skarcił mnie głosem cieplejszym niż słoneczne promienie, albo tak mi się tylko zdawało.

- Muszę, bo znowu stracę świadomość – przymknąłem i otworzyłem obolałe oczy – Nie chcę znowu śnić. Przerażają mnie potwory tam krążące. Prościej zmierzyć się z tymi rzeczywistymi. Przynajmniej mamy, choć trochę nadziei na wygraną...w końcu nie walczymy z własnym sercem. Lecz mówi się o sercu, czemu to właśnie ono jest symbolem emocji? Czy nie zaczynają się one od myśli? Czy myśl nie jest z mózgu? Może tam tkwi serce, a to co nazywamy sercem jest mózgiem? Po co te nazwy? Jesteśmy sobą, to co jest w nas, jest sobą i bez określania, czym to było. Nie uważasz tak Geralcie?

- Idź spać – zasłonił moje oczy dłonią, przez co krótki uśmiech wyrwał się spomiędzy moich ust.

- I ciemność nastała na tym ludzkim padole. Gdy byłem dzieckiem nie lubiłem spać, wtedy kiedy kazała mi niania. Zawsze wołała matkę...przez całe życie nie widziałem od niej piękniejszej kobiety...ale wiesz co nadawało jej tego niezwykłego czaru? Duma i odpowiedzialność za niezliczoną ilość żyć. Kochałem ją mocno. Żałuję, że w dniu w którym się rozstawaliśmy nie powiedziałem jej tak wielu słów, które pragnąłem...ale wracając...śpiewała mi piosenki, czytała bajki, głaskała po głowie, a gdy nic z tego nie pomagało, kładła się obok. Wtulałem się wtedy pewien, że żaden zły potwór nie zaatakuje mnie. Gdy się budziłem, jej już nie było. Czy jak usnę ciebie też nie będzie? Nie zostawiaj mnie Geralcie...proszę...wiem, że nie jestem nikim więcej poza bardem, który się do ciebie przyczepił, ale nie zostawiaj mnie.

Nic nie mówił, ale jego dłoń dalej znajdowała się na moich oczach. Swoje ręce wyplątałem z pod przepoconej pościeli. Były słabe, ale już nie drżały. Ułożyłem ja na tych należących do wiedźmina i zamglonym spojrzeniem, spojrzałem na jego twarz. Wszystko wirowało, próbowałem się na czymś skupić, ale nie potrafiłem. Czułem się przez to jeszcze gorzej. Z uporem, jednak chciałem go ujrzeć, dlatego ująłem jedno pasmo długich, białych włosów i delikatnie pociągnąłem w swoją stronę. Głowa wiedźmina podążała za tym ruchem, a ja miałem go w końcu w odległości, w której te złote oczy były mi wszystkim.

- Co robisz? – poczułem jego ciepły oddech na swoim policzku.

- Już wiem – roześmiałem się – Już wiem czemu kocham tak twoje oczy. Te złote ślipka. Jak mogłem tak długo unikać tej myśli? Głupi Jaskier. Ślepy bard. Moja fascynacja...to jego wina...to on mnie do ciebie doprowadził. Twoje włosy są miękkie jak jego sierść. Jak ja go kochałem i dalej kocham. Pamiętasz wilka? Raz go spotkałem, a całe serce mu oddałem. Jako dziecko, jako nieborak zauroczyłem się w pięknym, szlachetnym zwierzęciu. Szkicowałem jego cudowne oczy. Dniami, nocami przypominałem sobie spotkanie. Od tamtego dnia często chodziłem w tamtą część ogrodu, ale jego nie było...nie było go...Czemu wszyscy muszą ode mnie odchodzić? Czemu ja każdego pozostawiam? Czy w tym kryje się prawdziwa miłość? Bogowie, twoje oczy. Patrz na mnie nimi, nie oddalaj się.

Miecz i Lutnia (Geralt x Jaskier)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz