- Wydaje ci się, że bycie artystą jest takie łatwe? Sądzisz, że uda ci się czegoś dokonać?
- Tak matko – powiedziałem patrząc prosto w oczy kobiecie, która nie bała się nikogo znając swoją wartość oraz noszony tytuł.
-Więc idź w świat, ale wyrzeknij się wszystkiego co łączyło cię z tą rodziną. Przekraczając bramy, przestajesz być już moim synem.
Chłód bijący z jej oczu można było porównać do tego otaczającego lodowe rzeźby, które czasami zimą stały na naszym dziedzińcu. Wiedziałem, że taką podejmie decyzję. Honor rodziny był dla niej ważniejszy niż jedyny syn, ale byłem taki sam jak ona – uparty, patrzący na siebie. Dla niej najważniejszy był tytuł, dla mnie muzyka i postanowiłem poświęcić tej kochance całe życie. Skłoniłem się delikatnie przed matką widząc, że był to ostatni raz, kiedy mogliśmy się zobaczyć jako członkowie rodziny. Wyciągnęła dłoń, którą z szacunkiem ucałowałem i odwróciłem się napięcie. Nie chciałem pokazać jej swoich łez, widząc, że w oczach należących do rodzicielki, również parę się pojawi. Porzuciłem przeszłość. Zostawiłem rodzinę. Zabiłem Juliana. Wszystko dla sztuki, wszystko dla siebie i tej kropli wina na ustach.
Nie spałem już, lecz oczy miałem zamknięte. Nie byłem jednak gotowy na konfrontację z życiem. Zawsze gdy zbyt wiele alkoholu spłynęło po moim gardle, powracałem do zapomnianej przeszłości. Wydarłem ją z kart serca, lecz pozostawione strzępki papieru co jakiś czas przedstawiały urwane historie i wprawiały w niemal nostalgiczny, żałobny nastrój. Tak wiele lat temu pozostawiłem rodzinę, że nie czułem już do nich miłości, ale jakiś sentyment. W końcu starczało mi wino i muzyka. Przynajmniej moje wnętrze było wciąż o tym przekonane, bo z zewnątrz gdy patrzę na to wszystko co osiągnąłem nie byłem szczęśliwym człowiekiem, ale również nie byłem wyzbytym wszelkiej radości...Więc kim byłem?
Niechętnie otworzyłem oczy. Zamrugałem kilkakrotnie i z jękiem próbowałem przynajmniej zająć pozycję siedzącą. Z wielkim trudem udało mi się tego dokonać, lecz przy zamkniętych oczach i lekkich zawrotach. Nienawidziłem tego uczucia, potrzebowałem wina, żeby je zaleczyć. Uporczywe promienie słońca bawiły się na mych powiekach i niczym chochliki zmusiły do ich otworzenia. Jasność święta uderzyła w grzesznika swych kochanek sprawiając, że sen zaginął pod fałdami bólu. Próbowałem się zorientować gdzie byłem oraz w jaki sposób tutaj trafiłem. Powoli rozglądając się po niewielkim, wynajmowanym pokoiku natrafiłem na spokojną postać wiedźmina. Siedział przy niepustych fiolkach, wypełnionych jakimiś dziwnymi płynami. Skupiał na nich całą uwagę, ale kiedy wyczuł wzrok zwrócił się w moją stronę. To złoto. Czy i ono nie pojawiło się w śnie? Nie tym o matce, lecz następnym? Co się tam działo? Co się wydarzyło gdy wróciłem do pokoju? Złapałem się za głowę próbując ułożyć myśli. Tym razem skrawki papieru strawił płomień i nie dane było mi napisać z nich historii ostatniej nocy.
- Witaj – głos wydał mi się zbyt skrzekliwy i spowodował rumieńce na mojej twarzy – Mam nadzieję, że nie zrobiłem nic niestosownego.
- Nie – odwrócił się do mnie plecami i powrócił do ustawiania eliksirów.
- To ja zejdę...na dół.
Na szybko przemyłem twarz wodą znajdująca się w niewielkiej misie i po nałożeniu butów wyszedłem z pokoju. Na trzeźwo nie można było uczyć się wiedźmina. Stan do tego potrzebny wymagał skupienia wszystkich myśli. W tym momencie byłem rozbity. Zatopiony w przeszłości, teraźniejszości, lecz nie w przyszłości. Na co mi były dawne czasy, gdy lekcje z nich płynące nie mogły ukształtować lepszego mnie. To co będzie! Te chwile nieodgadnione. Chciałem się skupić wyłącznie na nich. Wchodząc do głównej sali przywitała mnie garstka znajdujących się tam gości. Jedni gratulowali występu, drudzy zapraszali na wspólne śniadanie, lecz z miłym uśmiechem odmawiałem, aż nie doszedłem do baru. Z ucałowaniem dłoni gospodyni, przyjąłem zamówioną butelkę wina i po pierwszym jego łyku odżyłem. Jak świat stał się barwniejszy, wyraźniejszy. Niemal w tanach kroczyłem po schodach.
![](https://img.wattpad.com/cover/217191455-288-k343855.jpg)
CZYTASZ
Miecz i Lutnia (Geralt x Jaskier)
FanfictionJaskier kocha alkohol i sztukę. Podąża za wiedźminem szukając w nim odpowiedzi, a odnajduje uczucie. Fanfiction! Postaci NIE należą do mnie. Są własnością pana Andrzeja Sapkowskiego, którego twórczość zainspirowała do powstania tego ff. Źródło grafi...