#17

1.2K 78 25
                                    

Na wstępie poproszę o 30 gwiazdek, wiem, że dacie radę.
30 🌟 = NEXT
A, i napiszcie mi również, czy Wam się podoba, bo same komentarze typu "next" dużo mi nie mówią.

Miłego czytania! ♥️

〰️〰️〰️〰️〰️〰️〰️〰️〰️〰️〰️

Po drodze zasnęłam. Przebudził mnie Krzychu, w połowie drogi, gdyż musiał iść siku. Ja na szczęście nie musiałam, więc mogłam pozostać w ciepłym samochodzie. Na zewnątrz panowała temperatura 0°C, a ja nie lubię marznąć, więc cieszę się, iż nie piłam tego wina bo na pewno miałabym wodospad moczu. Kamil powiedział mi, że idzie za najbliższe drzewo się odlać, i żebym nie patrzyła, bo las był po stronie prawej, czyli od pasażera. Było ciemno jak w dupie u murzyna (NIE JESTEM RASISTKĄ, TO TYLKO POWIEDZENIE!!). Nie lubię ciemności, a on dobrze o tym wiedział. Niestety, nie mógł przecież zapanować nad ciałem, bo to rzecz samoistna.
-Kamil, gdzie jesteś? - powiedziałam sama do siebie, gdy chłopak nie wracał od pięciu minut. - Ile można sikać? Kamienie nerkowe masz czy co? - oczywiście odpowiedzi nie dostałam. Siedziałam tak już kilka minut, a on dalej nie przychodził. Postanowiłam, że wyjdę go poszukać. Byliśmy nie daleko Krakowa, więc boję się, że mógł wymyślić z przyjaciółmi jakiegoś pranka na mnie, takiego jakiego zrobił kiedyś Tromba na Frizie.
-Krzychu? - zawołałam. - Kamil, kurwa to nie są żarty! - krzyknęłam po raz drugi. Próbowałam nie oddalać się od auta, ale chciałam znaleźć chłopaka. Gdy już miałam wracać, ktoś mi wskoczył na plecy, krzycząc w tym samym momencie "buuu".
-Ja pierdolę! Pomocy! - Zaczęłam się wydzierać.
- No już, cicho bądź - powiedział znajomy.
- Kurwa! Debilu!
- Sorki, nie chciałem Cię wystraszyć.
- Nie wcale. Wyskoczyłeś na mnie!
- Myślałem, że to dobry pomysł...
- Jezu, przecież wiesz jak ja strasznie nie lubię się bać. Jestem dość spokojną osobą, a Ty mi zakłócasz spokojne życie.
- Przepraszam...
- Już jest okej, ale nie rób tak więcej. Idziemy? Zimno mi.
- No już zaraz. Muszę iść się wysikać bo nie zrobiłem tego.
- Co? Czemu?!
- Chciałem poczekać na ciebie, aż przyjdziesz mnie szukać.
- Wiedziałeś o tym, że wyjdę, co?
- Jasne, że tak.
- I co teraz? Do samochodu mamy kilka metrów. Boję się wracać sama.
- To poczekaj tu, tylko się odwróć i zatkaj uszy.
- ŻEBYŚ ZNÓW MNIE WYSTRASZYŁ?!
- Spokojnie, nie zrobię tego.
- Ta jasne. Już Ci wierzę...
- Kochanie - powiedział i złapał mnie za ręce. - Zaufaj mi.
- Po tym co zrobiłeś, jakoś trudno mi teraz od nowa Tobie zaufać... - chłopak nic już nie powiedział, odwrócił się tylko i zrobił dwa kroki do przodu. Usłyszałam ciche rozpinanie rozporka co przyprawiło mnie o dreszcze, a dźwięk lejącego się moczu okropnie mnie obrzydził.
- Ruszaj się trochę, zimno mi - powiedziałam po minucie.
- Spokojnie, mi się nie śpieszy - odpowiedział.
- Jak zamarznę to będzie Ci się śpieszyło do szpitala, żeby mnie uratować - stwierdziłam.
- Jak zamarzniesz to... - w tym momencie chłopak przerwał swoją wypowiedź. Moim zdaniem chciał coś powiedzieć nie stosownego, ale w porę się opanował. Najwyraźniej do niego dotarło, że nie zawsze jest czas na żarty, a moment w którym teraz byliśmy był najgorszy na kawały. Po krótkiej chwili mężczyzna powiedział, że mogę już się odwrócić. Bałam się trochę, ale delikatnie odwróciłam głowę. Kątem oka spostrzegłam mojego udawanego chłopaka, który szedł w moją stronę. Również zaczęłam iść, ale przed siebie, do samochodu. Wiedziałam, że on idzie za mną, więc już mniej się lękałam. Gdy wsiadłam do samochodu, od razu zapięłam pasy i wyczekiwałam, aż przyjaciel włączy tak bardzo upragnione ogrzewanie. Jak to zrobił, ruszyliśmy. Była noc, a ja o tej godzinie powinnam już dawno spać, więc usiadłam wygodnie i zamknęłam oczy. Krzychu jak to zauważył, ściszył minimalnie radio, przez co miałam zapewnioną ciszę. Leżałam, a raczej siedziałam tak z zamkniętymi oczami i wsłuchiwałam się w otaczające mnie dźwięki. Słyszałam muzykę, pracujący silnik samochodu, oraz krople deszczu, które zaczęły spadać na dach. Było przytulnie, lecz nie tak samo jak w domu, w łóżku, z herbatką i dobrą książką albo filmem. Niczego teraz tak nie potrzebowałam jak kilku godzin snu. Uwielbiam spać, zwłaszcza dlatego, iż często śni mi się coś magicznego, a to lubię w spaniu najbardziej. Możliwość decyzji o losie głównego bohatera, wizję tego, co mu się przytrafia. To, że nie liczy się nic oprócz tego co się aktualnie dzieje. To, że właśnie TAM mogę być prawdziwą sobą i nie martwić się o opinię innych. To, że w każdej chwili mogę zamienić się w postać mojej wyobraźni. Właśnie to kocham w snach. Rozmyślając nad życiem, zasnęłam.

To nie moja wina, że Cię KOCHAM - TrombaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz