Running Out Of Love - Jubel
Chloe siedziała przy stole i cierpliwie wypełniała raporty medyczne. Słońce zachodziło, wpadając złotymi promieniami przez kuchenne okno, sprawiając, że jej jasne, puszyste włosy wyglądały jak aureola wokół jej głowy.
Wyczuła na swoich plecach czyjeś badawcze spojrzenie. Uśmiechnęła się pod nosem. Tylko jedna osoba w tym domu potrafiła się poruszać tak bezszelestnie.
- Na co się patrzysz? – zapytała, nie odwracając się nawet – Podobam ci się, czy co?
Rzuciła spojrzenie przez ramię i zmieszała się, bo za nią nie stał Connor, z którym czuła się swobodnie, flirtując w ten sposób. Zawsze bawiło ją, jak dosłownie traktuje każde jej pytanie i komentarz.
Teraz jednak napotkała zaciekawione spojrzenie Ninesa, którego obecność wciąż była czymś na tyle nietypowym, że zwyczajnie o niej zapomniała. Poczuła, że rumieni się, zawstydzona.
- Oh... Przepraszam. – powiedziała, wbijając ponownie wzrok w swoje dokumenty – Myślałam, że to Connor.
- Nic się nie stało. Wydaje mi się, że pomaga naprawić porucznikowi Andersonowi kran w łazience. – odezwał się RK900. – Co robisz?
- Wypełniam raporty. Androidy doprowadzają mnie czasem do szału. Robią sobie krzywdę o wiele częściej niż ludzie! – prychnęła przeciągając zesztywniałe plecy, dochodząc do wniosku, że może zrobić sobie moment przerwy.
- Jak myślisz, z czego to wynika?
- Nie czują bólu – to po pierwsze. Po drugie – w ich podświadomości ciągle pozostaje przekonanie, że jeśli zginął ktoś ich poskłada z powrotem, a tu już nie jest dłużej prawda. – wyjaśniła, po chwili zastanowienia.
- ,,Ich"? – uniósł brew – A w twojej podświadomości nie ma takiego przekonania?
Uśmiechnęła się, bardziej do siebie, niż do niego.
- Nie. Chyba nie. Dbam o siebie i o twojego brata, bo on zdecydowanie nie grzeszy instynktem samozachowawczym.
- Moim zdaniem to chłopak powinien dbać o swoją dziewczynę. – odezwał się, pozornie zupełnie niewinnie, ale Chloe się spięła.
- On dba o mnie bardziej niż o siebie. Poza tym, nie jestem do końca jego dziewczyną... - sprostowała, czując jak robi się niezręcznie. Nie doczekała się żadnej odpowiedzi. – Mógłbyś proszę włączyć jakąś dobrą płytę? Cisza mnie dekoncentruje. – szybko zmieniła temat.
- Zdefiniuj ,,dobrą płytę".
- Właściwie większość winyli porucznika jest dobrych. Wybierz coś.
Kiedy chłopak nie poruszył się przez dłuższy czas, odwróciła się i spojrzała na niego. Jego dioda migała na żółto i po raz pierwszy odkąd go poznała nie wydawał się być takim pewnym wszystkiego co robi. Od razu zaczął sprawiać sympatyczniejsze wrażenie.
- Chyba mam problem. – przyznał się w końcu, zakłopotany – Nie jestem przyzwyczajony do możliwości wyboru. Poza tym, nie wiem co mam wybrać. Nigdy nie słuchałem muzyki. To znaczy, mam do niej stały dostęp w systemie, ale to chyba nie to samo.
Dziewczyna wytrzeszczyła oczy.
- Ciągle zapominam, że właściwie urodziłeś się w tym tygodniu. – podniosła się, złapała go za ramię i pociągnęła za sobą do salonu, gdzie stał gramofon i radio.
- Co robisz? – spytał, zdziwiony.
- Edukuję cię.
Przyklękła przy radiu i po prostu je włączyła, na pierwszej lepszej stacji. Spojrzała na niego zachęcająco.
CZYTASZ
Niestabilny umysł
Fanfiction[UWAGA. OPOWIADANIE TO BEZPOŚREDNIA KONTYNUACJA MOJEGO INNEGO DZIEŁA POD TYTUŁEM ,, NIESTABILNY SYSTEM ''] ,, Nie wiedział już co myśleć, a tym bardziej co robić. Przerażała go perspektywa utraty wszystkiego co dla niego ważne, ale z drugiej strony...