Bird Set Free - Sia
Nines był wykończony i co gorsza, nie wiedział nawet dlaczego.
Udało mu się dość szybko sprawdzić swoją własną lokalizację, ale dostanie się do domu zajęło mu bardzo dużo czasu, bo po pierwsze, okazało się, że jest całkowicie po drugiej stronie miasta, po drugie była bardzo intensywna burza, więc automatyczne taksówki i autobusy nie jeździły. Wyjątkowo zła pogoda potrafiła zmylić ich systemy i czujniki, powodując wypadki, a żaden ludzki kierowca, nie chciał go wpuścić do swojego pojazdu, bo ciemna substancja na jego dłoniach (oraz jak zauważył, również na ubraniu) faktycznie okazała się tym, czego się obawiał.
Był przestraszony, naprawdę przestraszony.
Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wiele pewności i odwagi na co dzień dodaje mu obecność brata u boku. Teraz nie wiedział co się stało, w pamięci brakowało mu wydarzeń z kilku dobrych godzin, miał krew na rękach (całkiem dosłownie) i bał się, że zrobił komuś krzywdę, nie będąc tego zupełnie świadomym.
Liczył, że ktoś go zaczepił w ciemności i że odruchowo, jedynie rozbił temu komuś nos, ale miał dziwne wrażenie, że to myślenie życzeniowe.
Niepokoiło go również to, jak bardzo czuł się zmęczony. Energia jego systemów była na wyczerpaniu, jakby przez długi czas przeprowadzał intensywną analizę.
Dowlókł się do domu i stanął przed dylematem, co zrobić. Z jednej strony miał ochotę obudzić Connora i od razu mu wszystko powiedzieć, bo bądź co bądź to nie była normalna sytuacja, ale z drugiej czuł, że jest już naprawdę blisko blackoutu.
Spojrzał na siebie w lustrze w korytarzu i westchnął ciężko. Nie mógł się położyć do łóżka w takim stanie, zdecydowanie nie, ruszył więc ciężkim krokiem do łazienki. Zdjął brudne ubrania, po czym wszedł pod prysznic i odkręcił wodę.
Poczuł pewną ulgę, ale kiedy tylko stanął ponownie na kafelkach, zrobiło mu się ciemno przed oczami i runął jak długi na podłogę.
***
Connora w środku nocy ze stanu uśpienia wyrwał huk. Poderwał się, przestraszony i zaczął nasłuchiwać.
Hałas co prawda się nie powtórzył, ale zdecydował się na wyjście z pokoju i sprawdzenie, co się dzieje. Z łazienki wyszedł Nines, z zupełnie obojętną miną i ręcznikiem zawiniętym wokół bioder.
-Co ty wyprawiasz, Dziewięć? - spytał z irytacją, marszcząc brwi.
-Biorę prysznic.
-O czwartej w nocy?!
-Owszem. Czy to problem?
Wpatrywał się w brata z niedowierzaniem i złością.
-Tak, bo strasznie hałasujesz. Co to był za łomot?
-Jest burza. Prawdopodobnie piorun uderzył gdzieś blisko.
Coś wydawało się chłopakowi nie grać. Ton RK900 był jakiś inny niż zwykle, chociaż nie był w stanie uchwycić tej subtelnej różnicy.
-Wszystko w porządku? - spytał podejrzliwie, ale z troską.
-Jak najbardziej. Dobrej nocy, Connor. - odpowiedział, po czym zniknął w swoim pokoju.
I w tym momencie android zdał sobie sprawę z tego, co było nie w porządku. Jego głos był całkowicie uprzejmy, pozbawiony charakterystycznego sarkazmu i uszczypliwości. A najbardziej uderzyło go to, że użył jego prawdziwego imienia, zamiast zwyczajowego ,,Osiem".
CZYTASZ
Niestabilny umysł
Fanfiction[UWAGA. OPOWIADANIE TO BEZPOŚREDNIA KONTYNUACJA MOJEGO INNEGO DZIEŁA POD TYTUŁEM ,, NIESTABILNY SYSTEM ''] ,, Nie wiedział już co myśleć, a tym bardziej co robić. Przerażała go perspektywa utraty wszystkiego co dla niego ważne, ale z drugiej strony...