10. Dusza skrojona na miarę

481 57 147
                                    

No co ja wam mogę powiedzieć na początek?

It's drama time!:D

***

Zlatko - Kara - Philip Sheppard

Nines patrzył na brata, który właśnie wygłaszał podsumowanie tego, czego dowiedzieli się do tej pory z chłodną i wykalkulowaną niechęcią,która nasilała się z dnia na dzień.

Nie wiedział jak nazwać kotłujące się w nim uczucia, ani jak je uwolnić, ale widząc rozbawione spojrzenia Hanka, który traktował RK800 prawie jak syna, Chloe, która jak gdyby nic trzymała jego dłoń, a nawet psa, który codziennie rano na jego widok merdał potężnym ogonem, uderzając nim ciężko o podłogę, a jego kompletnie ignorował niemal słyszał jak jego mechaniczne serce krzyczy,, ja też chcę! "

Był od niego lepszy, w każdym calu i jedyną przewagą chłopaka było to, że zjawił się pierwszy i dlatego on miał to wszystko zamiast Ninesa, a na dodatek nie umiał odpowiednio tego docenić i wykorzystać, jakby złośliwie się z nim drażniąc.

I dlatego chciał go rozdeptać tak, by już się nie podniósł.

- Wszystko wskazuje na to, że stoi za tym ktoś, komu nie podoba się nowy porządek i stan rzeczy, ktoś, komu androidy pasowały bardziej do roli maszyn, niż pełnoprawnych obywateli. – podsumował Connor, stukając niecierpliwie palcami po blacie. Wrócili właśnie ze szpitala i porównywali odnalezione do tej pory poszlaki.

- No co ty nie powiesz? – prychnął Nines, zaplatając ramiona na klatce piersiowej – Imponujące wnioski. Na jakiej podstawie je wysnułeś, Osiem? Może na podstawie symboli, zostawianych w miejscu każdego ataku, podchodzącego pod terrorystyczny? Może na podstawie celów tych ataków, z których każdy ma coś wspólnego z naszym uwolnieniem i życiem w społeczeństwie? A może na podstawie jeszcze innej oczywistej wskazówki, którą dostrzegłby średnio inteligentny dziesięciolatek?

- Nines! – skarciła go Chloe, marszcząc brwi – Daj mu spo...

- Przestań. – warknął na nią Connor, wprawiając ją w lekkie osłupienie – Nie musisz mnie bronić. Poradzę sobie.

- Doprawdy? – prychnął RK900 – Szczerze wątpię. Po prostu podkulisz ogon i spieprzysz do budy jak zwykle, bo umiesz tylko szczekać, a i to jedynie zza ogrodzenia.

- O, bo ty gryziesz? – parsknął w odpowiedzi – Wcale bym się nie zdziwił. A podobno masz klasę.

- Kurwa, zamknąć mordy! – podniósł głos Anderson – Przysięgam, nie mam do was siły! Jeszcze chwila, a złożę podanie o jebany transfer i radźcie sobie sami!

- To on zaczął! – obruszył się Connor, wskazując brata ruchem głowy.

- Oczywiście, że ja. Ty nie masz nawet odwagi zacząć czegokolwiek z Chloe, nie mówiąc już o mnie.

Chłopak aż podskoczył, słysząc tą uwagę, ale zatrzymał się w pół kroku, czując silną rękę Andersona na swoim ramieniu.

- Ani się waż! – rzucił groźnie – Żadnych bijatyk w moim domu!

Puścił go dopiero, gdy poczuł, że mechaniczne mięśnie pod jego skórą nieco się rozluźniają. Westchnął ciężko, rzucił, że idzie się przewietrzyć, nie było go jednak jedynie małą chwilkę, bo już moment później wbiegał z powrotem do kuchni, z takim wyrazem twarzy, że wszyscy od razu się domyślili, że stało się coś złego, ale to Nines pierwszy połączył fakty.

- Na drzwiach? – spytał, a kiedy Hank kiwnął głową, wybiegł od razu na ganek. Na deskach namalowany był błękitną farbą dobrze znany im symbol.

Niestabilny umysł Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz