17.Zgodność z naturą

462 47 53
                                    

Kto powie mi jak - Kwiat Jabłoni

Nines stał, skryty w cieniu, obok ławeczki z tyłu domu i obserwował brata i Chloe.

Connor opierał się o framugę tylnych drzwi i wpatrywał się w dziewczynę, bawiącą się z psem na trawniku z taką czułością w oczach i uśmiechu, że trzeba byłoby być ślepym, żeby tego nie dostrzec. A RK900 był detektywem i widział to aż za dobrze.

Bernardyn zainteresował się czymś w trawie, próbując trafić w to potężną łapą.

-Sumo, zostaw! – skarciła go blondynka, obejmując kudłaty kark dłońmi i próbując powstrzymać zwierzę przed dalszymi atakami.

Przyklękła w trawie i wyciągnęła rękę, a chwilę później podniosła się z maleńką, zieloną jaszczurką na dłoni. Chwyciła ją ostrożnie i wypuściła ją po drugiej stronie ogrodzenia, tam, gdzie jej życie nie było już zagrożone.

Chłopak uśmiechnął się pod nosem.

Często spotykał się ze stwierdzeniem, że ich gatunek jest sprzeczny z naturą, że został stworzony sztucznie i że jego istnienie, jako cokolwiek innego niż posłuszne maszyny, zaburza podstawowe prawa wszechświata.

Słyszał to i czasem nawet myślał, czy przypadkiem czegoś w tym nie ma i czy właściwie nie byłby szczęśliwszy, jako nie emocjonalne urządzenie, pozbawione dylematów, nie muszące użerać się z całym tym kotłem i bólem osadzonym gdzieś w środku. Czasem tak myślał. Ale patrząc w tym momencie na Chloe, oblaną słońcem, tak łagodnie obchodzącą się z maleńkim zwierzątkiem, nie chciało mu się wierzyć, że cokolwiek w niej jest nienaturalne lub wypaczone.

-Czujesz coś do niej? – usłyszał obok siebie niespodziewanie i aż podskoczył, wyrwany z zamyślenia. Connor siedział teraz tuż obok, na ławeczce i patrzył na niego poważnie, może odrobinę surowo.

-Niech cię szlag, Osiem. O co ci chodzi w tym momencie? – zapytał, zdezorientowany.

-Od początku próbowałeś mi ją odebrać. Wiedziałeś, że jest dla mnie najważniejsza, a mimo to próbowałeś. Robiłeś to tylko po to, żeby zmieszać mnie z błotem, czy dlatego, że naprawdę ci na niej zależy? Chcę wiedzieć.

-Kryzys egzystencjonalny cię dopadł? – prychnął z ironią– Zadajesz poważne filozoficzne pytania. Poza tym, ona nie jest twoja, żeby ktokolwiek mógł ci ją odebrać, jak tę durną monetę, którą wiecznie targasz w kieszeni.

-Wiesz co mam na myśli.

-Skąd ci się to w ogóle wzięło w tym momencie? – sam nie wiedział czemu unika odpowiedzi – Zazdrość?

-Kochasz ją czy nie? – rzucił wreszcie wprost RK800 – To proste pytanie.

To było proste pytanie, z pewnością. Proste, w znaczeniu ,,nie skomplikowane". Ale na pewno nie proste w znaczeniu ,,łatwe". Bo prawda była taka, że nie miał pojęcia co powinien powiedzieć.

-Ciężko jej nie kochać, prawda? – spytał wreszcie spokojnie – To jedyna osoba, która nigdy się mnie nie bała, nie traktowała mnie podejrzliwie, która chciała kontaktu ze mną. Ona jest po prostu dobra. Ale nie patrzę na nią w taki sposób, jak ty.

-Jesteś pewien? – spytał Connor, o wiele łagodniej. Nie wiedział co, ale coś w słowach brata nie wydawało mu się przekonujące.

-A czemu miałbym kłamać? – Nines się obruszył – Żeby nie było ci przykro? Znamy się już dwa miesiące, można by pomyśleć, że zorientujesz się wreszcie, że urażanie twoich uczuć, to moja ulubiona rozrywka. Zresztą, nawet gdyby to nie była prawda, to co? Co by to zmieniło? – odpowiedziała mu cisza – No właśnie.

Niestabilny umysł Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz