Maszerując w stronę maszynowni, chłopiec nakazał sobie spokój.
Poprosić Obi-Wana o baterie do zdalniaka... potrenować trochę w obecności Obi-Wana... łatwizna! Wygrał wyścig Bunta i wyszedł cało z wielu konfrontacji z Sebulbą - co to dla niego zakolegować się z jakimś Jedi, który nie był Qui-Gonem? Bułka z masłem!
Powtarzał to sobie przez całą drogę, ale kiedy wreszcie nacisnął przycisk otwierający rozsuwane drzwi i stanął oko w oko z obiektem rozmyślań, stracił całą odwagę.
Siedzący na krześle Obi-Wan wyglądał zupełnie niewinnie. Opierał długie nogi o stołek i był całkowicie pochłonięty grzebaniem w jakimś przedmiocie, przypominającym jednego ze składanych robotów, walających się często po sklepie Watto. I miał ten swój nieprzenikniony wyraz twarzy sprawiający, że wydawał się kimś jeszcze trudniejszym do rozszyfrowania niż 3PO.
Anakinowi przemknęło przez myśl, że nawet jego robot potrafił prezentować bogatszy bukiet emocji, niż siedzący przed nim facet.
- Obi-Wan nie gryzie – chłopiec wyszeptał, by dodać sobie odwagi.
- Czego nie gryzę? – padło pytanie.
Mała rączka wystrzeliła w stronę ust i Anakin wydał zaskoczony kwik. O kurde! Nie planował powiedzieć tego na głos. A teraz musiał sobie poradzić z wpatrującymi się w niego z uprzejmym zaciekawieniem niebieskimi oczami.
- Wydawało mi się, że powiedziałeś, że czegoś nie gryzę – Obi-Wan uniósł brew. – Czego nie gryzę?
- Eee... bo... tego... śru... śrubokrętu!
- Śrubokrętu?
Młody mężczyzna spojrzał na przedmiot w swojej dłoni, potem na Anakina, znowu na przedmiot... aż wreszcie zatrzymał wzrok na Anakinie.
- Czemu miałbym gryźć śrubokręt?
- No bo ja, wiesz... czasem... cz-czasem, gdy coś naprawiam, to przed robotą gryzę śrubokręt – chłopiec zmajstrował szybkie kłamstwo. – Rozumiesz, by się skoncentrować! B-by pomyśleć... i takie tam.
Brwi Obi-Wana uniosły się jeszcze wyżej, ale Jedi ostatecznie wzruszył ramionami. Anakin zastanowił się od niechcenia, czy Kenobi, tak jak Qui-Gon potrafił bez problemu wyczuć oszustwo. Wolał jednak nie pytać o to wprost– o wiele łatwiej było żyć w błogiej nieświadomości, czy jego marna wymówka rzeczywiście przeszła.
- A powiedz... Co właściwie robisz? – zagaił, robiąc niepewny krok w stronę Obi-Wana.
- Naprawiam Rozpraszacz Sygnału. Qui-Gon kazał mi się tym zająć.
- Rozpraszacz Sygnału?
Urządzenie wydało mu się na tyle interesujące, że chłopiec na moment zapomniał o zdenerwowaniu.
- Co to takiego? – zapytał z ekscytacją w oczach. – Gdy lecieliśmy na Corusant, poprosiłem pilotów, by wszystko mi pokazali. Ale o tym nic nie wspomnieli.
- Nie mieliśmy tego w drodze na Corusant – ze spokojem wyjaśnił Obi-Wan. – To taka sprytna rzecz, która sprawia, że niektóre droidy zauważają statek ze sporym opóźnieniem. Modyfikuje wysyłany sygnał, przez co zbliżający się do planety obiekt wygląda jak zwykła asteroida. Rozpraszacz nie zawsze się sprawdza, ale bywa przydatny. Mamy nadzieję, że da nam czas na wylądowanie na Naboo i ukrycie się, zanim roboty podejmą próbę zmiecenia nas z powierzchni ziemi.
- Czemu musisz go naprawić? Jak to się stało, że popsuł się zaraz po tym, jak wystartowaliśmy?
Kenobi posłał chłopcu zmęczone spojrzenie.
CZYTASZ
Człowiek Czynu (Star Wars)
FanficTrudne początki Obi-Wana i Anakina. Opowieść o tym jak z "burkliwego starszego kolegi" oraz "przybłędy z pustyni" stali się dla siebie Mistrzem i Padawanem. Wypełnienie luk z "Mrocznego Widma" i zagłębienie się w skomplikowane relacje między naszym...