Windu nawet nie podniósł głosu, ale i tak brzmiał ze sto razy straszniej niż Watto podczas najgorszego z napadów złości. Anakin skulił się w sobie.
- Dlaczego wydzierasz się na cały prom, Skywalker? – ostre spojrzenie czarnych oczu wydawało się przepalać chłopcu głowę. – I to w obecności członkiń Rady Jedi!
Akurat, gdy wydawało się, że Windu zrobi aferę, od której zadrży Galaktyka, Depa Billaba wzięła sprawy we własne ręce.
- Mace, daj spokój – rzuciła.
Posłał jej surowe spojrzenie, ale nie ruszył się z miejsca.
- Prześpij się, Mistrzu – dodała, nie tracąc z nim kontaktu wzrokowego. – Mamy wszystko pod kontrolą.
Było coś szczególnego w sposobie, z jakim położyła nacisk na słowo „Mistrz". Chodź wcześniej Anakin uważał to za niemożliwość, ku własnemu zdumieniu ujrzał w oczach Windu... coś na kształt pobłażliwości.
W identyczny sposób Obi-Wan patrzył na Anakina podczas incydentu na lądowisku – wyraźnie chciał go skarcić, ale postanowił odpuścić.
Gdy czarnoskóry Mistrz wychodził, chłopcu przeszło przez myśl, że być może miał wobec Billaby jakąś słabość. Ale nie taką słabość, jaką Anakin miał do Padme. Bardziej jak do...
Czy to możliwe, że była kiedyś jego Padawnką? – patrząc na Depę, zastanowił się chłopiec.
Chciał o to zapytać, ale czuł, że po tym, jak się przed chwilą zachował, byłoby to nie na miejscu. Mistrzyni Billaba zaczekała, aż drzwi się zamknęły, po czym posłała mu łagodne spojrzenie.
- Rozumiem uczucie, jakim jest troska o Mistrza.
Fakt, że jej oczy na moment spoczęły na drzwiach sugerował, że rzeczywiście miała na myśli Windu.
- To zupełnie naturalne, że nie chcesz, by Obi-Wanowi coś się stało – mówiła dalej, patrząc Anakinowi w oczy. – Jednak nie możesz pozwolić, by strach o jego bezpieczeństwo przejął nad tobą kontrolę.
- Jedi muszą być w każdej chwili gotowi na śmierć – surowym tonem rzekła Mistrzyni Gallia. – Zarówno swoją jak i bliskich.
- Adi... - Billaba zmarszczyła brwi, jednak druga z kobiet nie pozwoliła sobie przerwać.
- Adepci Jedi są tego uczeni od najmłodszych lat! – podkreśliła, posyłając Anakinowi dobitne spojrzenie. – Odwlekanie trudnych lekcji nie ma sensu. Im szybciej Skywalker przyswoi sobie sposób myślenia właściwy dla Jedi, tym lepiej dla niego. Zanim umarł, Qui-Gon Jinn wyjaśnił ci, dlaczego powinno się unikać przywiązania... Czyż nie, Skywalkerze?
Chłopiec z trudem przełknął ślinę.
- T-tak – potwierdził niepewnie. – P-po tym jak Mistrz Yoda powiedział, że mam w sobie strach, Qui-Gon tłumaczył mi... znaczy... M-mówił, że czasem Jedi powinni unikać przywiązywania się do innych.
- „Czasem" – Mistrzyni Gallia pokręciła głową. – To takie typowe dla Qui-Gona, że dorzucił to maleńkie „czasem".
A nie powinien? – zaniepokoił się Anakin. – Czy to znaczy, że Jedi W OGÓLE nie powinni mieć uczuć?
- Mistrz Jinn próbował ci powiedzieć, że Jedi nie mogą zatracać się w uczuciach w taki sam sposób, jak inni – w przeciwieństwie do swojej surowszej koleżanki, Depa Billaba wciąż próbowała uspokoić chłopca. – Co nie znaczy, że nie mogą ich mieć. Uczucia są w porządku tak długo, dopóki to TY panujesz nad nimi, a nie ONE nad tobą. Qui-Gon Jinn pozwalał sobie na więcej uczuć niż inni Jedi, ale Rada przymykała na to oko, gdyż potrafił zachować kontrolę.
CZYTASZ
Człowiek Czynu (Star Wars)
FanficTrudne początki Obi-Wana i Anakina. Opowieść o tym jak z "burkliwego starszego kolegi" oraz "przybłędy z pustyni" stali się dla siebie Mistrzem i Padawanem. Wypełnienie luk z "Mrocznego Widma" i zagłębienie się w skomplikowane relacje między naszym...