- Czy miałam kiedyś konflikt z moim Klanem? – Aayla zastanowiła się chwilę, po czym wzruszyła ramionami. – A kto nie miał? Dzieciaki, z którymi się dorasta, są jak bracia i siostry. W dobrym i złym znaczeniu. To naturalne, że czasem zdarzają się kłótnie.
Anakin opuścił bokken i zastanowił się nad znaczeniem tych słów.
„Bracia i siostry".
Odkąd zawitał do Świątyni minęły dwa miesiące, a on wciąż nie postrzegał Zakonu jak rodziny. A już na pewno dzieciaków ze swojego Klanu. Jeśli już miałby widzieć w kimś siostrę, to w Padawan Aayli Securze, z którą spędzał ostatnio coraz więcej czasu. A brata (a nawet ojca) w Obi-Wanie, który NADAL nie wrócił!
Sfrustrowany, Anakin zamachnął się drewnianym mieczem mocniej, niż zamierzał. W efekcie urwał droidowi treningowemu rękę.
- Idzie ci coraz lepiej – siedząca na ławce Aayla skinęła głową. – Choć nie musiałeś uderzać tak mocno. Rzadko widuję, by ktoś uszkodził droida mieczem świetlnym, a co dopiero bokkenem.
Ciężko stwierdzić, czy miał to być komplement czy przygana.
- Zamienimy się? – Anakin posłał dziewczynie pełne nadziei spojrzenie. – Chcę popatrzeć, jak walczysz.
Uwielbiał ją obserwować. Jej styl posługiwania się mieczem świetlnym póki co był jego ideałem – agresywny, a jednocześnie pełny gracji. Skywalker obiecał sobie, że pewnego dnia i on będzie tak walczył.
Dziewczyna wstała z miejsca.
- Brzmisz jak mój Mistrz – stwierdziła. – On też często rzuca tekstem „chcę popatrzeć, jak walczysz". Tyle tylko, że ty wytrzeszczasz oczy na mój miecz świetlny, a on zerka na moje pośladki – dodała z lekkim przekąsem. – Gdy na niego warczę, zawsze rzuca jakąś wymówką w stylu „praca nóg jest bardzo ważna dla Jedi!"
Chłopiec dostrzegł w brązowych oczach ślady tęsknoty.
- Brakuje ci go? – zapytał, chowając bokken za plecami.
- No pewnie! – Aayla pochyliła się nad droidem, by zmienić poziom trudności.
- Mnie też brakuje mojego Mistrza. Chciałbym, żeby już wrócił.
Choć znali się od miesiąca, wciąż obowiązywała między nimi niewypowiedziana umowa, by nie pytać się nawzajem o imiona Mistrzów. Ale, tak poza tym, poruszali ten temat dość często.
- Kiedy mój Mistrz wróci, wszystko będzie łatwiejsze – łypiąc na swoje buty, mruknął Anakin.
- Pewnie tak – westchnęła Aayla. – Jednak twoje problemy z Klanem nie znikną.
Zmieniła już ustawienia droida, a mimo to nie odpaliła miecza świetlnego i nie przystąpiła do walki. Zamiast tego oparła dłoń o biodro i zmierzyła Anakina łagodnym wzrokiem.
- A ten jeden chłopiec, który cię nie lubi... dalej jest dla ciebie wredny?
- Taaa...
Przypomniawszy sobie wczorajsze komentarze Taza podczas śniadania, Skywalker odruchowo się wzdrygnął.
Jakiś czas temu postanowił, że potrzebuje rady, więc opowiedział Twi'lekańskiej Padawance o swoich problemach z innymi dziećmi. Rzecz jasna bez szczegółów! Nie chciał wyjść na skarżypytę, więc tylko pobieżnie wyjaśnił, co się dzieje, nie wymieniając żadnych imion, ani nie wspominając o tym, że jego problemy z jednym z chłopców miały związek z „kradzieżą" Mistrza.
CZYTASZ
Człowiek Czynu (Star Wars)
Fiksi PenggemarTrudne początki Obi-Wana i Anakina. Opowieść o tym jak z "burkliwego starszego kolegi" oraz "przybłędy z pustyni" stali się dla siebie Mistrzem i Padawanem. Wypełnienie luk z "Mrocznego Widma" i zagłębienie się w skomplikowane relacje między naszym...