Rozdział 10 - Rezultat dwóch miesięcy (Część1)

513 37 30
                                    

- Czy miałam kiedyś konflikt z moim Klanem? – Aayla zastanowiła się chwilę, po czym wzruszyła ramionami. – A kto nie miał? Dzieciaki, z którymi się dorasta, są jak bracia i siostry. W dobrym i złym znaczeniu. To naturalne, że czasem zdarzają się kłótnie.

Anakin opuścił bokken i zastanowił się nad znaczeniem tych słów.

„Bracia i siostry".

Odkąd zawitał do Świątyni minęły dwa miesiące, a on wciąż nie postrzegał Zakonu jak rodziny. A już na pewno dzieciaków ze swojego Klanu. Jeśli już miałby widzieć w kimś siostrę, to w Padawan Aayli Securze, z którą spędzał ostatnio coraz więcej czasu. A brata (a nawet ojca) w Obi-Wanie, który NADAL nie wrócił!

Sfrustrowany, Anakin zamachnął się drewnianym mieczem mocniej, niż zamierzał. W efekcie urwał droidowi treningowemu rękę.

- Idzie ci coraz lepiej – siedząca na ławce Aayla skinęła głową. – Choć nie musiałeś uderzać tak mocno. Rzadko widuję, by ktoś uszkodził droida mieczem świetlnym, a co dopiero bokkenem.

Ciężko stwierdzić, czy miał to być komplement czy przygana.

- Zamienimy się? – Anakin posłał dziewczynie pełne nadziei spojrzenie. – Chcę popatrzeć, jak walczysz.

Uwielbiał ją obserwować. Jej styl posługiwania się mieczem świetlnym póki co był jego ideałem – agresywny, a jednocześnie pełny gracji. Skywalker obiecał sobie, że pewnego dnia i on będzie tak walczył.

Dziewczyna wstała z miejsca.

- Brzmisz jak mój Mistrz – stwierdziła. – On też często rzuca tekstem „chcę popatrzeć, jak walczysz". Tyle tylko, że ty wytrzeszczasz oczy na mój miecz świetlny, a on zerka na moje pośladki – dodała z lekkim przekąsem. – Gdy na niego warczę, zawsze rzuca jakąś wymówką w stylu „praca nóg jest bardzo ważna dla Jedi!"

Chłopiec dostrzegł w brązowych oczach ślady tęsknoty.

- Brakuje ci go? – zapytał, chowając bokken za plecami.

- No pewnie! – Aayla pochyliła się nad droidem, by zmienić poziom trudności.

- Mnie też brakuje mojego Mistrza. Chciałbym, żeby już wrócił.

Choć znali się od miesiąca, wciąż obowiązywała między nimi niewypowiedziana umowa, by nie pytać się nawzajem o imiona Mistrzów. Ale, tak poza tym, poruszali ten temat dość często.

- Kiedy mój Mistrz wróci, wszystko będzie łatwiejsze – łypiąc na swoje buty, mruknął Anakin.

- Pewnie tak – westchnęła Aayla. – Jednak twoje problemy z Klanem nie znikną.

Zmieniła już ustawienia droida, a mimo to nie odpaliła miecza świetlnego i nie przystąpiła do walki. Zamiast tego oparła dłoń o biodro i zmierzyła Anakina łagodnym wzrokiem.

- A ten jeden chłopiec, który cię nie lubi... dalej jest dla ciebie wredny?

- Taaa...

Przypomniawszy sobie wczorajsze komentarze Taza podczas śniadania, Skywalker odruchowo się wzdrygnął.

Jakiś czas temu postanowił, że potrzebuje rady, więc opowiedział Twi'lekańskiej Padawance o swoich problemach z innymi dziećmi. Rzecz jasna bez szczegółów! Nie chciał wyjść na skarżypytę, więc tylko pobieżnie wyjaśnił, co się dzieje, nie wymieniając żadnych imion, ani nie wspominając o tym, że jego problemy z jednym z chłopców miały związek z „kradzieżą" Mistrza.

Człowiek Czynu (Star Wars)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz