_______________________________________
W wielką ulgą schodzili z Caradhrasu i z jeszcze większą ulgą stąpali po zwykłym, szarym kamieniu.
- Frodo! - zawołał niziołka czarodziej. - Chodź pomóc staruszkowi. - spojrzał zachęcająco na hobbita, a gdy ten objął czarodzieja i pomógł mu schodzić, Gandalf zapytał:
- Jak bark?
Frodo od razu przypomniał sobie spotkanie z dziewięcioma i skrzywił się delikatnie.
- W porządku. - odpowiedział.
- A pierścień? - dopytał przystając. Hobbit spojrzał na czarodzieja wzrokiem pełnym przestrachu i wątpliwości. - Czujesz jak nabiera mocy, prawda? - niziołek lekko skinął i bez słowa opuścił głowę. - Wiem, ja też i nie tylko ja to czuję. Musisz bardzo uważać. Przyciągniesz ku siebie zło spoza Drużyny i strach z jej szeregów. - dodał rozglądając się czujnie.
- Komu więc ufać? - zapytał Frodo spoglądając na część Drużyny.
- Samemu sobie. Wiesz we własne siły. - odpowiedział.
- Co to oznacza?
- Są na tym świecie siły służące złu i dobru. Niektóre potężniejsze ode mnie, a z niektórymi nie udało mi się zmierzyć.
- Ściany Morii! - stwierdził Gimli od razu podchodząc do skały. - Krasnoludzkie drzwi po zamknięciu są niewidzialne. Nawet ci, którzy je zakładali nie potrafią ich odnaleźć jeśli ich tajemnice pójdą w zapomnienie. - mówił z zafascynowaniem Gimli.
- Dlaczego mnie to nie dziwi. - powiedział pod nosem elf rozglądając się.
Raptem, Gandalf zatrzymał się rozglądając się jeszcze i bez słowa dotknął kamiennych ścian.
- Ithildin.. - wyszeptał czarodziej sunąc dłonią po zakurzonej ścianie. - Odbija jedynie blask księżyca. - stwierdził i jak na zawołanie odsunął się, by księżyc spotkał się z ścianą, która jarzyć zaczęła się światłem, a chwile potem z tego światła pojawił się zarys wspaniałych drzwi.
- Napis głosi: Wrota Durina, władcy Morii. Powiedz przyjacielu i wejdź! - odczytał z szerokim uśmiechem na ustach.
- Co to znaczy? - zapytał niewinnie Meriadok.
- Jeśli jesteś przyjazny i znasz hasło wrota się otworzą. - stwierdził najprościej czarodziej.
Genevieve spoglądała na wrota zafascynowana. Tyle razy Thorin opowiadał jej o pięknej Morii, że zaczęła powątpiewać, lecz teraz gdy mogła dotknąć jej ścian uśmiech sam wchodził na jej usta.
Czarodziej wypowiedział pełne zdanie w nieznanym dla Drużyny języku i tak nastała długa cisza a i tak nic się nie działo. Gandalf ponowił głoszone wcześniej hasło, lecz ponownie nic się nie zadziało.
- I co? Nic się nie dzieję. - stwierdził Pip z przekąsem.
Czarodziej podszedł do drzwi i spróbował pchnąć je, lecz z podobnym skutkiem.
- Znałem kiedyś zaklęcia we wszystkich językach! Elfów, ludzi i krasnoludów..
- I co teraz zrobisz? - zapytał Peregrin.
- Spróbuje je wyważyć twoją pustą głową , lecz gdy nie ustąpią to przynajmniej uwolni się od twoich głupich pytań. - podniósł delikatnie głos. - Spróbuje znaleźć odpowiednie słowo. - dodał już spokojniej.
I tak siedzieli parę długich godzin. Nikt się do siebie nie odzywał, bowiem czarodziej za chociażby głośniejszy i dłuższy oddech gromił wzrokiem.
CZYTASZ
The Lord of the Courage [Księga III] ✓
FanfictionNa imię mi Genevieve. Tak jak imię mej matki przyozdabiała siła, moje ozdabiać będzie odwaga. ❗Nie wskazane jest czytanie tej książki bez znajomości wątków z dwóch pozostałych ksiąg! Więc gdy planujesz przeczytać tę część, radzę pierw zapoznać się...