XXXV

139 12 0
                                    

_______________________________________

- W jego oczach nie było kłamstwa. - przemówił czarodziej z wyczekiwaniem patrząc na Króla Theodena, który po dosłyszeniu wieści o niemiłym spotkaniu z Sauronem błądził jak opętany. - Głupiec z niego. Jednak w dalszym stopniu uczciwy.

Pippin opuścił wzrok, czując na sobie karcące, chociaż lekkie spojrzenie czarodzieja. Oparł głowę o stającą koło niego i obejmującą go Vivienne, która jak na zawołanie potarła jego ramiona.

- Nie powiedział Sauronowi o Frodzie i Pierścieniu. Mamy szczęście w nieszczęściu, gdyż Pippin ujrzał w Pallantirze fragment planu wroga. - powiedział, podnosząc zamglony wzrok na stojących kawałek dalej Godnorczyków i Genevieve stojącej koło elfa i krasnoluda. - Sauron chce uderzyć w samo serce Gondoru. W Minas-Tirith.

Gandalf mógł się spodziewać reakcji Boromira, lecz jego przepuszczenia okazały się jednak mylne do tego, co się stało.

Syn namiestnika uniósł nagle wzrok, w którym czarodziej wyczytał chwilowy paraliż, który jednak rozbity został niczym szkło ciężkim narzędziem.

- Minas.. Tirith..? - zapytał powoli, przystępując z nogi na nogę. Jego pewność siebie i odwaga w spojrzeniu nagle prysła, ukazując za sobą sparaliżowanego strachem mężczyznę.

- Klęska w Helmowym Jarze uświadomiła go, że zjawił się dziedzic Elendila, a ludzie są silniejsi niż myślał, że mają siłę, by stawić mu czoła. To go wypełnia lękiem, strachem. Lecz nie dopuści do tego, by Śródziemie zjednoczyło się pod jednym sztandarem. Sauron zrówna Minas-Tirith z ziemią. By jak mówiły przepowiednie - Król i jego Namiestnik sługa nie zasiedli na tronach Gondoru, gdyż to wydarzenie zwiastowałoby nowe, lepsze czasy od których Sauron i jego wojska próbują nas odwieźć. Lecz gdy w Gondorze rozbłysną ognie, Rohan musi być gotów do walki. - przemówił Gandalf głosem chłodnym choć jednocześnie ciepłym i pokrzepiającym.

- Powiedz Gandalfie.. - zaczął Theoden z nutką powątpienia w głosie. - Dlaczegoż to mamy śpieszyć z pomocą tym, którzy nas nie wsparli?

Boromir na te słowa rozchylił lekko usta robiąc taki ruch, który mógł oznaczać wiele. Jednakże na straży czuwała dłoń Aragorna, którą ułożył na ramieniu przyjaciela tym samym chcąc go uspokoić. Lecz czy ten drobny gest zadziałał na tak zszargane nerwy Pierwszego Miecza Gondoru?

- Co jesteśmy winni Gondorowi? - zapytał tym bardziej starając się podsycić gniew syna Denethora.

Gandalf obruszył się z zdziwieniem podnosząc wzrok na Theodena, gdyż w żadnym przypadku nie spodziewał się, że król kiedykolwiek zdoła odmówić państwu, które w swej obronie nie ma żadnych szans.

- Ja pójdę. - przemówił w końcu Boromir, wystąpiwszy krok do przodu. - Ostrzegę me miasto.

- Nie! - zaprzeczył Gandalf, kierując szare spojrzenie w kierunku Gondorczyka i pewności w jego oczach. Czarodziej podszedł kilka kroków do Boromira i Obieżyświata i nachyliwszy się, szepnął kilka zdań do ich uszu. Nikt nie zdołał podsłuchać słów czarodzieja prócz dwójki synów Gondoru, którzy odpowiedzieli czarodziejowi skinieniem głowy.

Stojąca na przeciwko Vivienne zmrużyła pytająco oczy już odruchowo gładząc plecy Pippina wsłuchanego w głuchą ciszę panującą w swoich myślach. Nie zdołała usłyszeć odpowiedzi czarodzieja, lecz idąc drogą dedukcji mogła domyślać się, że chodziło o podróż do Gondoru. Zdawałoby się, że następnie Gandalf odczytał jej myśli niczym otwartą księgę.

- Zrozumcie jedno: to, co wprawione w ruch nie da się już zatrzymać. Jadę do Minas-Tirith. - oznajmił podnosząc głos i nagle przenosząc spojrzenie na hobbitów i stojącą pomiędzy nimi elfkę. - Ale nie sam. - dodał szeptem jakby właśnie tym szeptem chciał dodać tej całej sytuacji tajemniczości i dreszczyku.

The Lord of the Courage [Księga III] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz