Rozdział 17: Diego

451 19 0
                                    

  Przez pierwsze kilka minut jechaliśmy w ciszy,  zacząłem nawet myśleć,  że Elena obraziła się za moje pytanie,  ale widziałem jak co chwilę zerkała w moją stronę. Ugo siedział z tyłu i gładził delikatnie siedzenie obitę w czarną skórę,  jednocześnie obserwował mijane obiekty.

  – Ale wypasione auto. - powiedział w końcu nie wytrzymując ciszy.

  – Kupiłem je kiedy miałem 25 lat. Bardzo długo musiałem,  na niego odkładać,  ale opłacało się. - poklepałem moje cacko po desce rozdzielczej.

  – Też sobie taki kupie.

  – Wątpię czy jeszcze je produkują,  może nie wygląda,  ale jest bardzo stary. To rocznik '90.

  – Moja mama jest starsza. - zaśmiał się.

  – Rzeczywiście. - wtrąciła Elena i posłała mu szeroki uśmiech. – Ale za to ty jesteś od niego młodszy. - pokazała mu język.

  – A ja jestem starszy od was obojga i co teraz? - dołączyłem do ich "sprzeczki" z szerokim uśmiechem na ustach.

  Nie musieliśmy robić nic,  wystarczyło,  że coś mówiliśmy i już było fajnie. To chyba dobrze o nas świadczyło. Cieszyłem się,  że dogaduję się nie tylko z El, ale też z jej synem. To dużo dla mnie znaczyło, bo może na to nie wyglądało,  ale zaczynało mi na niej w dziwny sposób zależeć. Po jakimś czasie zatrzymałem samochód na parkingu przed stadionem.

  Wysiedliśmy z auta i poprowadziłem ich do jedynej otwartej bramki. Zamieniłem kilka słów z ochroniarzem,  powołałem się na nazwisko mojej byłej żony, ponieważ jej brat obiecał udostępnić nam stadion,  który w pewnym sensie do niego należał. Zostaliśmy wpuszczeni do szatni gdzie mogliśmy się przebrać.

  – Grałeś kiedy w baseball? - zapytałem chłopca kiedy ten zmieniał buty.

  – Kilka razy z wujkiem,  ale nie bardzo mi szło,  a ty?

  – W liceum byłem w szkolnej drużynie,  kilka razy wygraliśmy jakieś zawody,  ale na dłuższą metę nic z tego nie wyszło. - przyznałem i zawiązałem sznurówkę.

  Elena stała pod ścianą uważnie nas obserwując. Nie potrafiłem niczego wyczytać z jej twarzy.

  – Na jakiej grałeś pozycji? - jej syn dalej kontynuował naszą rozmowę.

  – Byłem miotaczem.

  – Super,  zawsze chciałem być miotaczem,  nauczysz mnie? - chłopiec podskakiwał w miejscu.

  – Jasne,  idź przygotuj piłkę i rękawicę,  tę czarną. Na pewno znajdziesz,  my zaraz do ciebie dołączymy.

  – Dobrze. - odpowiedział,  a ja patrzyłem jak znika za drzwiami.

  Powoli podszedłem w stronę kobiety i objąłem ją ramieniem.

  – Coś się stało? - zapytałem.

  – Nie,  po prostu nie chcę się wtrącać w waszą rozmowę. - wyjaśniła.

  – W takim razie może zagrasz z nami? - zaproponowałem,  ale na jej twarzy pojawił się grymas.

  – Wolę pokibicować.

  – Okej. - schyliłem się nad nią aż nasze usta dzieliły dosłownie milimetry.

  Wspięła się na palce i złożyła na moich ustach krótki pocałunek. Próbowała się odsunąć,  ale przyciągnąłem ją do siebie i korzystając z tego,  że jej wargi były lekko rozchylone wdarłem się moim językiem do środka. Oddała pocałunek wplatając palce w moje,  zbyt długie już,  włosy. Jej noga znalazła się na moim biodrze,  a moja dłoń na jej kształtnym pośladku.

Regina della mafia [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz