Rozdział 21: Elena

408 21 0
                                    

  – Leo! - krzyknęłam gdy tylko Diego wyszedł.  

  Mężczyzna od razu pojawił się w drzwiach i spojrzał na mnie gotowy do wykonania mojego rozkazu.

  – Tak szefowo? - zapytał.

  – Dowiedz się kto nasłał na mnie tego pieprzonego ruska. Jak najszybciej.

  – Tak jest.

  Skierowałam się do mojej tymczasowej sypialni,  ale zamiast skupić się na jakimś planie myślałam tylko o tym jak zachował się Diego. Rozumiałam,  że się o mnie martwił,  ale przecież jestem dorosła i potrafię o siebie zadbać. Nie mogłam powiedzieć mu o co chodzi,  bo był policjantem,  a ja nie mogłam pozwolić żeby wymiar sprawiedliwości wtrącał się w moją zemstę. Musiałam sama to wszystko załatwić. Z drugiej strony moje uczucie,  do tego mężczyzny... Czy można kogoś pokochać tak szybko po odejściu męża? Nie wiedziałam,  czy to co czułam to miłość,  ale nie był mi obojętny, więc nie mogłam pozwolić mu odejść.

  Zasnęłam z jego uśmiechniętą twarzą przed oczami, ale w środku nocy obudził mnie huk. Okropnie głośny, zupełnie jakby ktoś, gdzieś niedaleko... Strzelał.

  Zerwałam się z łóżka i wybiegłam do salonu. Nikogo tam nie było. Drzwi na korytarz były otwarte, czyli Leo i Alberto też to słyszeli i właśnie przeszukiwali mieszkanie. Ugo... - pomyślałam i wbiegłam do pokoiku syna. Leżał na łóżku przestraszony,  a szyba w oknie była stłuczona.

  – Jezu,  Ugo. - dopadłam do syna i mocno go objęłam.

  – Znowu ktoś strzelał. - wyszeptał chłopiec i wtulił się we mnie mocniej.

  – Wiem. Już jest dobrze, spokojnie.

  Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy, a później do pokoju wpadło czterech ochroniarzy z Leo na czele.

  – Alberto próbował go złapać. Dostał w szyję. - poinformował mnie szatyn.

  – Co z nim?

  – Wykrwawił się zanim zdążyłem do niego dobiec. - spuścił głowę żeby okazać swój smutek.

  – Dorwijcie tego skurwysyna,  który strzelał do mojego dziecka. Chcę go osobiście ukatrupić!- przez rosnące  wkurwienie podniosła głos.

  – Zrobimy wszystko co w naszej mocy. - zapewnił mnie jeden z pozostałych ochroniarzy i wszyscy wyszli.

  Przeniosłam Ugo do swojego łóżka i razem zasnęliśmy.

~•~

  Rano zostałam poinformowana,  że w firmie mieliśmy kreta,  który podał komuś hasło do serwera. Zawiozłam syna do Paoli,  a sama pojechałam z Leondre do jednego z naszych magazynów,  gdzie trzymaliśmy więźniów.

  – Jest szefowa pewna,  że sama chce przeprowadzić przesłuchanie? Może lepiej będzie jeśli ja to zrobię? - zapytał mężczyzna stając przed drzwiami prowadzącymi do odpowiedniego pokoju.

  – Dam radę,  daj mi tylko jego dokumenty. - poprosiłam wyciągając w jego stronę dłoń,  a on od razu podał mi teczkę.  

  Zajrzałam do środka. Cesare Damini,  pracował u nas od 10 lat,  był kierownikiem sekcji załadunkowej. Sprzedawał informację,  ale nie chciał się przyznać komu. Musiałam więc, grzecznie,  go o to poprosić.

  – Otwórz drzwi i przynieś mi skrzynkę z narzędziami. - rozkazałam,  a po chwili stałam twarzą w twarz ze zdrajcą.

  Mężczyzna siedział na krześle,  na środku pomieszczenia z nogami przywiązanymi do nóg krzesła,  a ręce miał związane z tyłu.

Regina della mafia [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz