Następnego ranka obudziłam się z bólem głowy. Była to kara za zbyt dużą ilość alkoholu wypitą poprzedniego wieczoru. Zwlokłam się z łóżka żeby sprawdzić, która godzina. Budzik stojący na szafce nocnej jak na złość wskazywał 10. Miałam więc dwie godziny żeby zdarzyć na spotkanie.
Sięgnęłam po szlafrok i postanowiłam przygotować śniadanie. Po drodze włączyłam telewizor żeby zagłuszyć ciszę. Otworzyłam lodówkę. Pustki, jedyne co mogłam na szybko zjeść to tosty z serem. Zupełnie jak na studiach, na których co prawda nigdy nie byłam.
Kiedy już pochłaniałam mój posiłek przypomniałam sobie, że przecież nie mam numerów do ochroniarzy, którym dałam wolne z powodu pogrzebu Tommaso. Sięgnęłam więc po telefon i wybrałam numer brata.
– Zawsze musisz mi przerywać? - usłyszałam na powitanie.
– Przepraszam. Mam jednak mały kłopot, który nie może czekać. - wyjaśniłam.
– Mów.
– Chodzi o to, że nie mam namiarów na ochroniarzy, a dałam im wolne. Dziś w hotelu Plaza odbywa się spotkanie Komisji Syndykatu i potrzebuję obstawy.
– Będę u ciebie o 11:30, pasuje? - zapytał.
- Jasne, ale... - rozłączył się.
Wróciłam do śniadania jednocześnie wsłuchując się w głos kobiety w telewizji. Żadnych ciekawych informacji.
Następnie wzięłam szybki prysznic i wysuszyłam włosy. Miałam coraz mnie czasu, a nadal nie byłam gotowa.
Musiałam zrobić dobre wrażenie, więc postawiłam na sukienkę. Czerwoną, bez ramiączek. Włosy upiełam w schludnego koka i wsunęłam w niego różę. Usta pomalowałam na czerwono, a oczy podkreśliłam tuszem do rzęs.
Usłyszałam dźwięk klaksonu i wyłączyła telewizor upewniając się, że niczego nie zapomniałam. Torebka z telefonem i portfelem wisiała na moim ramieniu więc byłam gotowa.
– No, no, siostra. Pięknie dziś wyglądasz. - uśmiechnął się do mnie Andrea.
– Za to ty nadal wyglądasz jak kartofel. - zaśmiałam się przypominając sobie jak wołałam na niego w dzieciństwie. Zauważyłam, że złowieszczo mi się przygląda. – Jedź, bo się spóźnimy.
– Twoja prośba, jest dla mnie rozkazem.
Założyłam okulary przeciwsłoneczne i odchyliłam głowę do tyłu pozwalając promieniom muskać moją skórę.
Zanim się zorientowałam zatrzymał auto na parkingu. Wysiadłam nie czekając na niego, bo wiedziałam, że i tak za mną pójdzie. Weszłam do środka i zaczęła rozglądać się za znajomymi twarzami. Na końcu korytarza dostrzegłam Beatrice Costello. Podeszłam do niej żeby się przywitać.
– Tak mi przykro. - powiedziała kiedy tylko mnie zobaczyła. – Nie mogłam wczoraj przyjechać. Rozumiesz interesy.
– Nie masz za co przepraszać. Nic szczególnego cię nie ominęło. - przyznałam zdejmując okulary.
Ponownie się rozejrzałam i już wtedy zauważyłam jego. Przystojnego blondyna o oliwkowej karnacji, co było raczej rzadko spotykane. W białej koszuli i spodniach od garnituru wyglądał powalająco.
– Zapraszam państwa do środka. - rozległ się głos Sergio Mancini'ego, przewodniczącego Komisji na czas dopóki w naszej Rodzinie nie będzie dowódcy.
Wszyscy weszliśmy do środka. Zajeliśmy swoje miejsca.
– Wszyscy doskonale wiemy dlaczego się tu zebraliśmy, więc na początek uczcijmy pamięć Tommasa Luciano minutą ciszy.
CZYTASZ
Regina della mafia [ZAKOŃCZONE]
AzioneW świecie mafii nie ma miejsca na delikatność i wrażliwość. W skrócie nie ma miejsca na kobiecość. Jednak po śmierci męża, Tommasa Luciano, trzydziestopięcioletnia Elena przejmuje jego interesy. Nie będzie bawić się w drobnostki. Dokona kilku...