Rozdział 15: Diego

493 24 2
                                    

  Wieczorem dostałem telefon od James'a żebym jak najszybciej przyjechał na jeden z parkingów przy autostradzie wylotowej z miasta w kierunku wybrzeża. Nie rozumiałem o co chodziło,  a on nie chciał nic powiedzieć. Wsiadłem więc w samochód i 30 minut później byłem na miejscu. Czekał tam na mnie mój partner,  kilku innych policjantów i około 10 młodych kobiet.

  – Co tu jest grane? - zapytałem pierwszego lepszego mundurowego.

  – Dziewczyny twierdzą,  że były wiezione do burdeli,  ale ktoś je odbił. Nie mamy pojęcia kto ani dlaczego,  ale jest tu chyba wasza ostatnia zguba. - odpowiedział pokazując palcem na średniego wzrostu brunetkę.

  – Nie rozumiem.

  – Córka gubernatora,  który swoją drogą,  zaraz tu będzie. - wyjaśnił.

  Podszedłem do dziewczyny i zadałem kilka pytań. Nie była chętna do rozmowy,  nie chciała nawet powiedzieć kto i dlaczego ją porwał. Odszukałem wzrokiem James'a i ruszyłem w jego kierunku.

  – Wiesz o co chodzi? - zapytałem stając obok niego.

  – Kilka z tych dziewczyn twierdzi,  że odbicia dokonało kilkunastu facetów i jedna kobieta. Próbowałem wyciągnąć z nich jakieś opisy,  ale zapamiętały tylko kobietę. Ciemne włosy,  oczy raczej też ciemne,  ale nie mają pewności,  wysoka, ubrana na czarno.

  – Raczej dużo nam to nie mówi. Co druga kobieta w tym kraju tak wygląda. - burknąłem.

  – Wiem,  ale nic więcej z nich nie wyciągniesz. - wzruszył ramionami.

  – Teraz trzeba dać im spokój,  ale jutro spróbujemy przesłuchać je osobno. Mogą nie chcieć nic mówić, bo jest tu za dużo ludzi. - zastanawiałem się na głos.

  – Wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze? - zapytał młody,  a ja spojrzałem na niego oczekując podpowiedzi. – Wszystkie te dziewczyny,  to córeczki bogatych tatusiów,  biznesmenów,  ministrów,  bankowców. Jeśli nie będą chciały mówić nic nie będziemy w stanie zrobić.

  – Zapomniałeś o córce naszego gubernatora. - wybuchnąłem śmiechem.

  Cała ta sytuacja doprowadzała mnie do szaleństwa. Dziewczyna znika, nie możemy znaleźć porywacza,  później kiedy się odnajduje,  nie chce z nami współpracować. Jeśli wszystkie będą miały takie podejście to nikomu niczego nie udowodnimy i niedługo dojdzie do kolejnych porwań. Jednak takie są uroki pracy z bogaczami,  jeśli córeczka nie chce mówić,  tatuś tylko pogłaszcze ją po głowie. Nikogo nie obchodzi to,  że swoim milczeniem, utrudniają nam pracę. Opanowałem swoją złość i razem z James'em poczekaliśmy aż wszystkie dziewczyny zostaną odebrane przez rodziców,  później wróciliśmy na komisariat żeby po kolei wzywać je do pokoju przesłuchań.

  Nie wiem,  czy dwóch policjantów to za dużo,  czy obecność rodziców tak na nie wpływała,  ale wszystkie rozmowy odbyły się wobec tego samego schematu. Najpierw pytanie o to,  z kim były umówione. Brak odpowiedzi. Później pytanie o,  to czy pamiętają twarze porywaczy? Nic. Totalny brak odzewu. Wszystkie pamiętały tylko kobietę,  która im pomogła,  ale nie potrafiły powiedzieć kto to był. Nie pomogło nam to. Skończyliśmy około 3 nad ranem. Zmęczeni i wkurzeni nadal nie mieliśmy żadnych porządnych poszlak. Komendant przekierował sprawę do FBI,  bo miał podejrzenia,  że nie chodzi o handel między miastami,  a nawet międzynarodowy. Więc my mogliśmy odpocząć.

  Wróciłem do mieszkania i w ubraniu rzuciłem się na łóżko. We śnie popłynąłem do Eleny, obserwowałem ją kiedy spała w zwiewnej koszuli nocnej osłaniającej jej delikatne ciało. Nigdy wcześniej nie miałem takich snów,  co tylko potwierdzało fakt jak ta kobieta na mnie działała.

Regina della mafia [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz