10

15.2K 589 90
                                    

Lekko zirytowana po raz kolejny spojrzałam na umiejscowiony na lewym nadgarstku zegarek, który dostałam od rodziców na święta. Nicholas spóźniał się już pół godziny mimo, że na pewno pamiętał jak bardzo tego nienawidziłam. Spóźnianie się było dla mnie czymś absolutnie niewybaczalnym i za każdym razem kiedy ktoś się spóźniał traciłam ochotę na nawiązywanie z nim jakiejkolwiek rozmowy. Oczywiście, że każdemu w ostatniej chwili mogło coś wypaść, ale o tym powinno się poinformować osobę, która na ciebie czeka, prawda? Upiłam kolejny duży łyk z już drugiej filiżanki kawy, którą zamówiłam po czym rozejrzałam się po lokalu. Z racji na dość wczesną godzinę, bo była dopiero dwunasta, nie było dużo ludzi. Wręcz przeciwnie. Kilka stolików przede mną siedziała jakaś zakochana para, w samym rogu kawiarni grupka głośno śmiejących się, nastoletnich dziewczyn, a poza nimi zauważyłam jeszcze kilka osób, które siedziały w samotności w znacznej większości czytając książki albo robiąc coś na laptopie. Wlepiłam wzrok w ulicę za szybą obserwując mijane samochody i jeszcze raz sprawdzając telefon, na którego wyświetlaczu wciąż nie było ani jednej wiadomości.

Miałam ochotę uciec. Ba, byłam przekonana, że jeżeli mężczyzna nie pojawi się w ciągu kilku najbliższych minut ucieknę gdzie pieprz rośnie dziękując Bogu za jego spóźnienie. Nie byłam gotowa, żeby prowadzić z nim normalną rozmowę sam na sam. Głównie dlatego, że nie miałam zielonego pojęcia czego ode mnie chciał, a co za tym idzie, co miałabym mu powiedzieć. Miałam szczerą nadzieję, że chodziło mu tylko i wyłącznie o zwykłe spotkanie podczas, którego wyjaśnię mu dlaczego z nim zerwałam, a na tą okoliczność wymyśliłyśmy z Lily całkiem wiarygodną historię, chociaż spodziewałam się, że wypowiedziana z moich ust może stracić na wiarygodności.

Uniosłam wzrok znad filiżanki kierując go na mężczyznę, który wszedł do lokalu. Ubrany był w czarny płaszcz i nawet z daleka wyglądał tak niesamowicie przystojnie, że śmiejące się w kącie dziewczyny zamilkły wydając z siebie tylko przeciągłe westchnienie.

Rozejrzał się po lokalu, a kiedy mnie zauważył ruszył w moim kierunku. Wytarłam spoconą dłoń w materiał dżinsów czując, że z każdym jego krokiem w moją stronę mój żołądek zaciskał się coraz bardziej.

- Cześć – powiedział jako pierwszy jednocześnie zdejmując płaszcz i odwieszając go na wieszak

- Cześć – odparłam z westchnieniem ponownie wlepiając wzrok w szybę

- Przepraszam cię, lot mi się przeciągnął – zajął miejsce naprzeciwko od razu zwracając uwagę młodej kelnerki, która z uśmiechem ruszyła w naszym kierunku – Nie mieliśmy zgody na lądowanie, rozumiesz.

- Jasne.

- Zwykłą czarną – rzucił do kelnerki, która skinęła głową wracając za wysoką ladę

Przynajmniej nawyk picia wyłącznie czarnej kawy mu się nie zmienił.

- Dobrze wyglądasz – stwierdził po chwili ciszy

- Ty też – odpowiedziałam wciąż nie spuszczając wzroku z kłócących się pod jednym ze sklepów kobiet

- Nie zachowuj się jakbym cię do tego zmusił.

- A nie zmusiłeś mnie? – oderwałam wzrok od szyby patrząc na niego z wyrzutem – Nie dałeś mi wyboru, Nick.

- Nie przyprowadziłem cię tu siłą, nie zagroziłem tobie ani twojej rodzinie – zauważył – Do niczego cię nie zmusiłem. Zresztą nigdy cię do niczego nie zmusiłem.

- Po co chciałeś się spotkać?

- Jeszcze się pytasz? – prychnął odchylając się lekko do tyłu, żeby zrobić miejsce kelnerce. Postawiła przed nim filiżankę na co lekko się uśmiechnął – Dzięki.

TURBULENCJA || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz