20

14.8K 483 43
                                    

Nicholas

Przekroczyłem próg mieszkania od razu rzucając klucze na komodę i stawiając walizkę pod ścianą. Schowałem płaszcz do szafy wieszając go na wieszaku po czym przeszukałem jego kieszenie w poszukiwaniu telefonu.

- Czekałam na ciebie – uśmiechnięta Olivia wyłoniła się z korytarza od razu opierając się o ścianę – Miła odmiana jak wracasz o ludzkich godzinach.

Wyminąłem ją w przejściu wchodząc do salonu. Dziewczyna podążyła za mną prawdopodobnie mając zamiar wygłosić mi tradycyjny wykład na temat mojej pracy. Moje przypuszczenia były słuszne, bo już po chwili zaczęła swoją męczącą gadkę, jednak nie wsłuchiwałem się w żadne z jej słów znając je na pamięć. Nie miałem ochoty ani siły na nic, nie wspominając nawet o poważnych rozmowach. Kobieta natomiast była nabuzowana emocjami i nie przestawała mówić momentami podnosząc głos. Pragnąłem tylko zdjąć ten cholerny mundur, w którym było mi niewygodnie i najzwyczajniej w świecie pójść spać. Spotkanie z moim synem, choć było krótkie i niespodziewane przyprawiło mnie o tyle emocji, że nagle stałem się wyczerpany, chociaż tego dnia nie pracowałem zbyt wyczerpująco. Nie czułem nawet potrzeby mówienia Olivii o całej sytuacji, bo i tak by jej nie zrozumiała. Zerwałaby ze mną, bo mam dziecko, a fakt, że urodziło się na wiele lat przed naszym spotkaniem nie miałby dla niej najmniejszego znaczenia. Chociaż w sumie może to właśnie był odpowiedni sposób, żeby z nią zerwać? Jeśli powiedziałbym jej, że mam dziecko sama by się wyniosła.

- Nick, czy ty mnie w ogóle słuchasz? – przerwała nagle swój długi monolog – Ja rozumiem, że jesteś pilotem, to twoja praca, ale mógłbyś ułożyć te loty tak, żeby spędzać ze mną chociaż te dwa dni w tygodniu!

Jak na razie to przez cały czas układałem loty tak, żeby nie spędzać z nią nawet tych dwóch dni w każdym jednym tygodniu.

- Olivia – westchnąłem nagle odbijając się od kuchennego blatu, o który się oparłem, a widząc, że dziewczyna nie przerwała swojej wypowiedzi powtórzyłem - Olivia.

- Słucham – spojrzała na mnie nagle zakładając ramiona na piersi – Masz zamiar łaskawie się odezwać? Ja naprawdę rozumiem twoją pracę. Wiem, że to kochasz, ale nie rozumiem dlaczego wolisz spędzać wolny czas za granicą niż w domu. Czy to co nas łączy można w ogóle nazwać związkiem?

Dobre pytanie.

- Nie traktuję cię tak jak na to zasługujesz – powiedziałem spokojnym głosem mając nadzieję, że blondynka nie zacznie rzucać talerzami – I zdaję sobie z tego sprawę.

- W takim razie dlaczego nie zaczniesz mnie traktować tak jak na to zasługuję? – spojrzała na mnie pytająco – Mam trzydzieści lat, chcę związku, męża, dzieci! Kocham cię, Nick, ale nie rozumiem tego co jest między nami. Myślałam, że jak z tobą zamieszkam to coś się zmieni, ale nic się nie zmieniło. Ciebie cały czas nie ma, a jak już się pojawiasz to kompletnie mnie ignorujesz! Czy ty mnie kiedykolwiek chociaż przytuliłeś? Jedyne co mi dajesz to seks, ale seks to nie wszystko! Nawet tak dobrym seksem nie wynagrodzisz mi wszystkiego.

- To zaszło za daleko – uznałem rozpinając dwa pierwsze guziki koszuli – Pozwoliłem ci za bardzo wejść w moje życie, straciłem rachubę, przepraszam. Zasługujesz na dużo więcej.

- Czyli co? – spytała ze łzami w oczach na co westchnąłem w duchu – Postrzegałeś mnie jako znajomą z pierdolonym bonusem przez cały ten czas?!

- Nie – pokręciłem głową – Ale sama widzisz, że jestem kiepski w głębszych relacjach. Nie chciałem się w to pchać. Nawet nie wiem kiedy tu zamieszkałaś. Przykro mi, że tak wyszło, ale najwyższa pora to zakończyć.

TURBULENCJA || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz