25

16.2K 606 60
                                    

Hannah

Obserwowałam jak Nick się przebiera o dziwo nie zastanawiając się nad wyglądem jego ciała, a nad wszystkim co powiedział. Jakby nie patrzeć wyjaśnianie trzyletniemu dziecku, że mama nie powiedziała tacie o jego istnieniu, bo bała się, że kopnie ją w dupę nie miało zbytniego sensu. Noah i tak nic by z tego nie zrozumiał poza tym, że to ja odebrałam mu ojca. O ile to by zrozumiał. Dlatego nie musieliśmy mu mówić. Miałam ogromną nadzieję, że będzie po prostu cieszył się tym, że ma ojca i nie będzie zadawał pytań. Nie czułam się z tym dobrze, ale był za mały, żeby wszystko zrozumieć. Obiecałam sobie, że jeżeli kiedyś jak będzie starszy mnie o to zapyta to mu powiem. Powiem mu całą prawdę, ale na razie nie miało to najmniejszego sensu.

Podskoczyłam kiedy Nicholas pstryknął mi palcami tuż przed twarzą. Zaśmiał się kierując na mnie pytające spojrzenie.

- Nad czym tak myślisz? – spytał nalewając wody do szklanki

- Nad wszystkim – odparłam – Jak to będzie wyglądało? Noah będzie mieszkał ze mną, od razu ci mówię.

- Hannah, jestem w domu raz na dwa tygodnie – odparł – Nie mógłby ze mną mieszkać, więc o to nie musisz się martwić. Damy radę.

- Pójdę już – oznajmiłam podnosząc się z łóżka – Noah nie może za długo być sam.

- Nic mu nie będzie – uznał mężczyzna – Tu naprawdę wszystko słychać. Wiem z doświadczenia.

- Dlaczego na tym piętrze nie ma innych ludzi? – spojrzałam na niego pytająco – To piętro dla pilotów?

Skinął głową co w sumie wiele wyjaśniało. Nie minęłam się jeszcze na korytarzu z ani jedną osobą.

- Ten pokój to mój drugi dom – zaśmiał się

- To w sumie... dobijające.

- Jeśli jesteś singlem, który ma na wszystko i wszystkich wyjebane nie aż tak bardzo, ale dla kogoś ze zobowiązaniami rzeczywiście może być dobijające. Zmienię rozkład lotów, będę częściej w Chicago, nie martw się.

- Jeżeli już się pojawiłeś musisz być dla niego tatą, a nie sporadycznie pojawiającym się ojcem.

- Wiem – dopił resztę wody po czym odstawił szklankę na stolik – Ogarnę to. Zawsze mogę zamienić loty na średniodystansowe albo wziąć wszystkie najdłuższe, żeby po powrocie mieć tydzień wolnego. Coś wymyślę.

- Skąd wziąłeś mundur? – rzuciłam nagle na co skrzywił brwi – Dzisiaj w nocy. Przywiozłeś ze sobą?

- Jesteśmy w hotelu z częścią należącą do linii lotniczych – przypomniał – Znaleźć tutaj mundur to nie problem.

- Ale nie miałeś czapki.

- Nie noszę czapki.

- Bo?

- Bo wyglądam jak przygłup.

Zaśmiałam się na jego słowa co również uczynił.

- Kiedyś nosiłeś.

- Bo tak miałem zapisane w umowie o pracę – wzruszył ramionami – Teraz sam piszę swoją umowę i nie znalazł się w niej podpunkt dotyczący noszenia tej kiczowatej czapki.

- Ciekawie – uznałam

- Niezmiernie.

- Naprawdę muszę już iść.

Przeszłam obok niego, jednak złapał mnie za przedramię zatrzymując w miejscu. Spojrzałam na niego zdziwiona na co lekko mnie pociągnął sprawiając, że stanęliśmy twarzą w twarz. No dobra, dopiero jak odchyliłam głowę stanęliśmy prawie twarzą w twarz.

TURBULENCJA || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz