15

15.2K 569 140
                                    

Hannah

~Trzy dni później~

- Śmiem stwierdzić, że zaczyna być coraz lepiej – powiedziała Lily tuż po przekroczeniu progu mieszkania – Dzisiaj nikogo nie oblałam ani z nikim się nie pokłóciłam. Żaden kapitan mnie nie opierdzielił, a stewardessa nie pouczyła. Chyba robię postępy.

- Mówiłam, że pierwszy dzień jest beznadziejny – wzruszyłam ramionami z uśmiechem – Odezwał się.

Zatrzymała się w pół kroku wpatrując się we mnie jak w wyrocznię.

- Powinnaś od razu tak mówić! – krzyknęła zrzucając buty po czym rzuciła torebkę na ławkę – I co?

Wyjęłam z kieszeni telefon pokazując jej wiadomość, którą dostałam zaledwie dwie godziny temu.

Wróciłem do Chicago.

- Ta kropka nienawiści jest niepokojąca – uznała brunetka – Czy ja dobrze widzę czy ty mu nie odpisałaś?

- A co mam odpisać? Nie napisał nic konkretnego poza tym, że wrócił.

- To samo w sobie jest konkretne, dziewczyno – uznała – Odpisuj mu.

- Co niby? – spojrzałam na nią błagalnie

- Cokolwiek. Nie możesz przed nim uciekać.

- Marzę o tym.

- Ja tam bym nie narzekała na jego towarzystwo – oznajmiła na co szczerze się zaśmiałam uderzając ją lekko w ramię – Spytaj się go czy chce pogadać.

- O czym ja mam z nim gadać?

- Może o dziecku, które ukrywałaś przez cztery lata? – uniosła brwi – No dalej.

- Nie chcę się z nim spotykać – pokręciłam głową – Boję się, że zrobię coś głupiego.

- Coś głupiego to znaczy co? – zainteresowała się łapiąc mnie za ramiona – Czyżby moja przyjaciółka nareszcie odzyskała swoje zaginione libido?

- Lily! – ponownie uderzyłam dziewczynę w ramię

- No co? – zaśmiała się – Naprawdę miałam nadzieję, że jest na tej planecie jakiś jeszcze, chociaż jeden osobnik, który będzie potrafił zmiękczyć ci kolana, ale jak widać się zawiodłam. To chyba nic złego jak prześpisz się z ojcem swojego dziecka, nie?

- On ma dziewczynę, to po pierwsze – zauważyłam na co wywróciła oczami – A po drugie nie mam zamiaru nic z nim robić.

- Akurat – prychnęła – Zaraz zaoferuje ci spotkanie na chacie, na bank.

- Lily, to nie takie proste – oznajmiłam – On mi nigdy nie wybaczy tego co zrobiłam.

- To brzmi strasznie ponuro – uznała – Mam nadzieję, że nie będzie zbyt długo się dąsał, bo cały czas was shipuję.

- Weź – zaśmiałam się, a czując, że telefon w mojej dłoni zawibrował wymieniłam z dziewczyną porozumiewawcze spojrzenia

Spotkamy się?

- Ha! – krzyknęła dziewczyna czytając wiadomość równocześnie ze mną – Mówiłam! On też dalej na ciebie leci, jestem pewna. Jak to tam babcie mówię... A, stara miłość nie rdzewieje.

- Nic nas już nie łączy.

- Ta, zobaczymy co odpowiesz jak spytam cię o to jutro rano. Z całego serca mam nadzieję, że dzisiaj będę musiała usypiać tego potwora, bo nie wrócisz na noc.

TURBULENCJA || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz